Zapowiedź piłkarskiego weekendu w Europie

Ta ostatnia niedziela... będzie naprawdę ekscytująca. Zacznie się w Liverpoolu, a skończy w Turynie i już Wam współczujemy w wybieraniu wydarzeń do oglądania. Zanim rozpocznie się przerwa na mecze reprezentacji, warto będzie zajrzeć do każdej z największych europejskich lig.
Carlos Tevez Carlos Tevez ANTONIO CALANNI/AP

Starcie o ustalenie hierarchii, czyli Juventus - Roma (Niedziela, 18:00)

To może być jeden z najciekawszych meczów we Włoszech od lat. A już na pewno jeden z kluczowych jeżeli chodzi o hierarchię na szczycie tamtejszego futbolu. Juventus pod wodzą Antonio Conte wygrywał Serie A w cuglach i choć Roma znakomicie zaczęła poprzedni sezon, to na dystansie musiała uznać wyższość obrońców tytułu. Gdy w przerwie między sezonami Conte zrezygnował ze stanowiska, a jego miejsce zajął Massimiliano Allegri, wielu ekspertów przepowiadało, że być może nie skończy się to tak źle, jak w Manchesterze gdy do United przychodził David Moyes, ale hegemonia Juventusu z pewnością jest zagrożona. Roma być może nie stała się z miejsca faworytem rozgrywek, ale w Turynie czują oddech rywala na plecach. Ekipa z Rzymu wygrała wszystkie pięć pierwszych spotkań tracąc przy tym tylko jednego gola. Co prawda mocniejszych rywali na starcie miał Juvetus (trzecie obecnie Udinese i szósty Milan), ale w środowym starciu z Atletico podopieczni Allegriego wyglądali na bezradnych. Bardzo mądrze prowadzona przez Garcie Roma przyjeżdża do Turynu po trzy punkty i choć mimo wszystko o grze Juventusu wciąż można powiedzieć więcej dobrego niż złego, to presja, by piłkarze 'Starej Damy' udowodnili, że wciąż są główną siłą we Włoszech, jest gigantyczna.

Britain Soccer Premier League Britain Soccer Premier League Jon Super / AP (AP Photo/Jon Super)

Manchester United - Everton czyli van Gaal kontra pierwsza zmora Davida Moyesa (Niedziela, 13:00)

Louisowi van Gaalowi znowu się udało. Manchester United pokonał West Ham i wskoczył na ósme miejsce w tabeli. Nadzieje w sercach kibiców 'Czerwonych Diabłów' znów zostały rozpalone, ale Holender doskonale wie, że daleko na wygranych tylko z klubami pokroju West Hamu czy QPR nie zajedzie. A już na pewno nie do Ligi Mistrzów. Van Gaal stoi teraz przed zadaniem, które dla jego poprzednika, Davida Moyesa, było niewykonalne. W obu meczach ze swoim byłym klubem, Evertonem, musiał uznać wyższość rywala. Szkot zresztą nie wygrał żadnego ze spotkań z klubami z czołowej szóstki, poza starciem z Arsenalem na własnym stadionie. I to właśnie bezradność w starciach z klubami wystającymi ponad przeciętność sprawiła, że klub z Old Trafford nawet przez chwilę nie był poważnym kandydatem do walki o mistrzostwo. Jeśli uda się pokonać Everton Holender będzie miał dwa tygodnie spokoju, uda się pokonać rywala do niedawna dla MU nieosiągalnego i dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna nie będzie tą z gatunku czekania na kolejny wyrok, który przyjdzie po niej. Zwłaszcza, że po tej przerwie rozpoczną się dla van Gaala testy wagi ciężkiej, a na Old Trafford przyjedzie między innymi londyńska Chelsea. A jeśli w Manchesterze nie będą potrafili pokonać Evertonu, to jak potem będą chcieli przekonać kibiców, że są w stanie pokonać zespół, który póki co nie ma sobie równych w wyścigu po mistrzostwo Anglii?

Mecz Atletico - Juventus Mecz Atletico - Juventus ANDRES KUDACKI/AP

"Nietoperze" na dobre wychodzą z cienia? Valencia - Atletico (Sobota, 16:00)

Spora część kibiców postrzega Valencia jako klub powoli umierający. Tonący w długach po transferach wybitnie nieudanych, nieprzemyślanych, które zrobiły z Valencii krajowego przeciętniaka, który przecież nie tak dawno walczył o końcowe zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Sam pisałem o tym na Twitterze kilka tygodni temu dziwiąc się ich dobremu startowi, ale kibice Valencii szybko wyprowadzili mnie z błędu przekonując, że dla klubu pojawia się już nawet nie światełko, a porządne światło w tunelu. Podopieczni Nuno Espirito Santo robią zresztą to samo udowadniając swoją jakość w każdym kolejnym meczu. Jak będzie w starciu z obrońcą tytułu? Valencia póki co przewodzi w pościgu za prowadzącą w tabeli Barceloną, a u siebie jest póki co bezbłędna (3 mecze, 3 wygrane, 9 goli strzelonych i tylko jeden stracony). Największym letnim wzmocnieniem aktualnego wicelidera Primera Division jest nowy właściciel, który być może sprawi, że na Estadio Mestalla wkrótce wróci nie tylko przyjemna dla oka gra, ale także Liga Mistrzów?

Chelsea - Schalke 1:1 Chelsea - Schalke 1:1 KIRSTY WIGGLESWORTH/AP

Fabregas przypomni się Arsenalowi? Chelsea - Arsenal (Niedziela, 15:05)

Kto tym razem okaże się specjalistą od porażek? Zeszłoroczne słowne przepychanki menedżerów dwóch najsilniejszych londyńskich klubów jakby zostały zapomniane - ani Mourinho, ani Wenger nie chcieli do nich wracać - ale to zwycięstwo Chelsea (6-0) wciąż siedzi w głowach i wyobraźni kibiców. Było podkreśleniem wszystkiego, co nie działało w Arsenalu w poprzednim sezonie. - To był katastrofalny występ - mówił wczoraj Arsene Wenger. - Taki mecz zdarza się raz na życie - dodał Mourinho. Jednak krytycy podkreślają, że Arsenal za wiele się nie nauczył od tamtego czasu, błędy braku koncentracji i nie radzenia sobie z pressingiem wciąż popełniając. Czy Chelsea, w zgodnej opinii wszystkich obserwatorów mocniejsza niż w poprzednim sezonie, ponownie wykorzysta swoją przewagę fizyczną? Kolejnym "smaczkiem" tej rywalizacji jest Cesc Fabregas, który będzie walczył ze swoim byłym klubem i szkoleniowcem. Arsene Wenger twierdzi, że Hiszpan sam nie chciał wracać do Arsenalu i wybrał Chelsea, choć sam piłkarz mówił latem co innego.

W Niemczech starcie niepokonanych i coraz lepszych. Borussia M'gladbach - Mainz (Niedziela, 17:30)

Nieoczekiwany hit Bundesligi? Na pewno to są dwie z najciekawszych ekip ligi niemieckiej, zespoły wciąż niepokonane, z inteligentnymi trenerami oraz indywidualnościami wyróżniającymi się w tym sezonie. Borussia cieszy się z wysokiej formy Maksa Kruse, który dwoma golami zasłużył sobie na ponowne powołanie do reprezentacji Niemiec, choć równie istotni w drużynie Luciena Favre są Raffael, Xhaka i Hahn. Z kolei nie do przegapienia jest występ Okazakiego, który bramek nazbierał już pięć i po krótkiej kontuzji właśnie wrócił do składu. Kluczem dla zespołu Kaspera Hjulmanda będzie poprawa gry defensywnej - Mainz straciło już dziewięć goli w porównaniu do ledwie trzech Borussii - ale można oczekiwać, że Duńczyk nie będzie chciał zatracić wypracowanego ofensywnego stylu gry. To starcie może też pokazać kibicom, który z zespołów faktycznie może nawiązać rywalizację z najlepszymi w Bundeslidze.

Kto zacznie sezon od nowa? PSG - Monaco (Niedziela, 21:00)

Jeszcze w poprzednim sezonie można by ekscytować się tym spotkaniem, jako potencjalnym starciem o mistrzostwo Francji. Tymczasem po letnich wyprzedażach różnica między najbogatszymi klubami w Ligue 1 znowu wzrosła. Monaco jest w dolnej części tabeli, zaliczyło kiepski start do sezonu, a jeśli już wygrywa, to wyłącznie 1-0. Może więc podopieczni Leonardo Jarima postawią na defensywę? W Petersburgu udało im się zatrzymać Zenit, czyli jeden z najskuteczniejszych klubów w europejskich ligach, ale wyzwanie w Paryżu chyba będzie większe. Dla PSG zwycięstwo nad Barceloną w Lidze Mistrzów miało być momentem w którym ich sezon rozpoczął się od nowa. Koniec z remisami - zdarzyły im się cztery w Ligue 1 - a przyszedł czas na gonienie Marsylii. Niestety, w obu drużynach zabraknie największych gwiazd ofensywy. Ibrahimović wciąż jest kontuzjowany, uraz leczy także Berbatow. Szkoda, kibice nie zobaczą napastników, którzy uwielbiają sztuczki i niekonwencjonalne zagrania, ale nie zmienia to stawki spotkania. Dla jednej z drużyn - zwycięskiej - może to być rozpoczęcie sezonu Ligue 1 na nowo. I PSG, i Monaco tego potrzebują.

Copyright © Agora SA