Najciekawsze mecze w ligach europejskich

O najciekawszych meczach od T-Mobile Ekstraklasy po Premier League piszą Michał Zachodny i Piotr Stokłosiński.
mecz Polska - Gibraltar mecz Polska - Gibraltar RAFAEL MARCHANTE/REUTERS

Najważniejszy moment Arkadiusza Milika?

Arkadiusz Milik powinien mieć wywieszoną nad łóżkiem karteczkę z napisem "To jest ten moment" i przed jednym z najtrudniejszych meczów w sezonie bardzo utrwalić sobie to przesłanie. Ekipa z Amsterdamu zagra w ten weekend na wyjeździe z Feyenoordem. Sezon zaczęli, jak na swoje standardy, kiepsko. Sześć punktów w pierwszych czterech meczach w tym porażka w prestiżowym meczu z PSV (na własnym stadionie) sprawiły, że ekipa z Eindhoven rozsiadła się na fotelu lidera i jeśli Ajax nie zacznie szybko wygrywać, zwłaszcza w meczach z groźnymi rywalami, może już głównych rywali w walce o tytuł nie dogonić. W końcu poza wspomnianą trójką reszta zespołów w Eredivisie to zespoły z niższej półki tych średnich. Niemoc Ajaxu tydzień temu przełamał Arkadiusz Milik, którego dwa gole sprawiły, że jego zespół znów mógł sobie dopisać trzy punkty. Mimo to w Lidze Mistrzów zaczął mecz na ławce, ale jeśli w starciu z Feyenoordem znów dostanie szansę - nawet jeśli nie od pierwszych minut - to musi ją wykorzystać. W takim klubie jak Ajax albo zaliczasz wejście smoka, albo od czasu do czasu grywasz z przeciętniakami zadowalając się bramkami wynikającymi głównie z gapiostwa i przeciętniactwa obrony rywala.

Grzegorz Krychowiak i Cristiano Ronaldo Grzegorz Krychowiak i Cristiano Ronaldo DYLAN MARTINEZ/REUTERS

Krychowiak zbiera szlify przed Atletico

Na duże pochwały zasłużył też Grzegorz Krychowiak, który w swoich pierwszych tygodniach w Sevilli imponuje kibicom, ekspertom, właściwie wszystkim. Już w Reims pokazywał - strzelając choćby bramki PSG - że jest nieco za mocny na przeciętniaka Ligue 1. W jednym z najpoważniejszych klubów w Hiszpanii od ręki wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, na dzień dobry z Realem Madryt popisał się twardą, agresywną grą i zebrał najlepsze opinie na boisku. W tym tygodniu udało mu się dodatkowo strzelić bramkę w Lidze Europejskiej i przez kilka godzin gościł na głównej stronie Marca.com. Hiszpańscy dziennikarze są przekonani, że Sevilla kupiła diament, który po oszlifowaniu może być jeszcze lepszy, niż w tej chwili się wydaje. W ten weekend rywal znów nie będzie należał do najsilniejszych. Sevilla, nawet na wyjeździe, bez większych problemów powinna rozprawić się z Cordobą, ale dzięki pewności w tego typu meczach Krychowiak może na stałe zadomowić się w wyjściowej jedenastce. Na poważne testy jeszcze przyjdzie czas, a jeśli dodamy, że za tydzień jego zespół jedzie zmierzyć się z broniącym tytułu Atletico, to możemy być pewni, że jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to o Krychowiaku niedługo będzie bardzo, bardzo głośno.

Jose Mourinho Jose Mourinho EDDIE KEOGH/REUTERS

Początek wewnętrznej batalii w Anglii?

Mourinho przejmuje kontrolę nad ligą angielską, to już nie ulega wątpliwości. Jedynej drużynie, która dotychczas była w stanie równać się z jego Chelsea - Swansea - w zeszłym tygodniu dał tylko minuty złudzeń, że są w stanie nawiązać walkę. Hat-trick Diego Costy rozwiał wątpliwości i sprawił, że "The Blues" już samodzielnie prowadzą w wyścigu po mistrzostwo Anglii. Teraz przed nimi teoretycznie najtrudniejszy test w sezonie. Wyjazdowy mecz z broniącym tytułu Manchesterem City. Jeśli wygrają ich przewaga wzrośnie do ośmiu punktów i jeśli przyjmiemy, że ani Arsenal, ani Liverpool, ani Manchester United na dłuższą metę nie będą liczyć się w wyścigu o mistrzostwo, to może się okazać, że Chelsea już nie da się dogonić. Mourinho oczywiście tonuje nastroje, podkreśla, że to dopiero piąta kolejka i jak duża przewaga by nie była, nie można przedwcześnie wyciągać wniosków. Broni też Diego Costy, w stosunku do którego wymagania po pierwszych znakomitych występach niewyobrażalnie urosły. Portugalczyk oszczędzał go jednak w Lidze Mistrzów i zapewniał w wywiadach, że wie co robi, gdyż nie dałby rady on od teraz grać regularnie co trzy dni. Zwłaszcza, że już poprzedni, bardzo intensywny sezon kończył z poważnymi kłopotami zdrowotnymi. Jak może odpowiedzieć City? Porażka ze Stoke, potem bezradność w meczu z Bayernem Monachium, podopieczni Manuela Pellegriniego nie są w stanie odnaleźć mistrzowskiej formy z poprzedniego sezonu, ale może właśnie wizja ośmiu punktów straty sprawi, że będzie to mecz, w którym wewnętrzna rywalizacja o fotel lidera Premier League rzeczywiście ruszy z kopyta?

Henning Berg Henning Berg Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Klasyk po polsku, czyli znowu się zawiedziemy?

W piłkarskim narodzie panuje przekonanie, że co klasyk w Ekstraklasie, to możemy spodziewać się nerwów, niedokładności, braku jakości i ostatecznie nudnego remisu lub nieciekawego minimalnego zwycięstwa jednej z drużyn. Jednak wobec Wisły Kraków i Legii Warszawa nadzieje na wspaniałe spotkanie, kilka bramek oraz radosną twórczość najlepszych piłkarzy są jak najbardziej uzasadnione. Wystarczy spojrzeć na ostatnie ligowe potyczki obydwu drużyn - każda strzeliła cztery gole - oraz formę liderów (Stilicia, Brożka, Radovicia), by w niedzielne późne popołudnie przełączyć się na Ekstraklasę. Zwłaszcza, że stadion w Krakowie wreszcie będzie pękał w szwach. Najbardziej na tej sytuacji korzysta Franciszek Smuda - niedawnemu selekcjonerowi jakby odwróciła się karta po przykrym "epizodzie" z reprezentacją Polski. Teraz znów błyszczy, znów żartuje i żyje przy linii bocznej. Jest też kompletnym przeciwieństwem spokojnego, ostrożnie dobierającego słowa Henninga Berga. Także ich niedzielny pojedynek zapowiada się niezwykle interesująco.

Kto spodziewał się powodzenia Allegriego?

Od trzech lat niezmiennie triumfujący, bijący rekordy i niepokonany na własnym stadionie Juventus przeszedł latem przez istną burzę. Antonio Conte, zawiedziony brakiem ambicji swoich szefów, zrezygnował z pracy i wziął się za reprezentację Włoch. Zastąpił go Massimiliano Allegri, którego zimą wyrzucono z Milanu. Tak nieprzekonujące zastępstwo rozbudziło wątpliwości kibiców "Starej Damy", ale też nadzieje fanów innych drużyn z Serie A - że wreszcie rywalizacja w lidze się wyrówna. Może nie do końca takie ambicje mieli ludzie w Mediolanie, gdzie Milan budowany był za darmo, dzięki wypożyczeniom i do tego przez trenerskiego żółtodzioba, Filippo Inzaghiego. Tymczasem zaskoczenie - każdemu z tych szkoleniowców w nowych rolach układa się całkiem nieźle. Allegri latem rozbudowywał system, który odziedziczył po Conte, a jego zespół dominuje jeszcze bardziej. Buffon nie wpuścił gola od siedmiu meczów, choć w Juventusie gra coraz więcej młodzieży. Inzaghi może ma problemy w obronie, idealnie podsumowane przez niedawny dziewięcio-bramkowy thriller w Parmie, ale za to świetnie ułożył zespół w ofensywie. Brak napastnika? Błyszczy w roli "fałszywej dziewiątki" Jeremy Menez. Do tego coraz lepiej gra Honda, powoli do zdrowia przywracany jest El Shaarawy, wkrótce może gole strzelać będzie Fernando Torres. W sobotni wieczór dynamiczny, różnorodny w ofensywie Milan podejmie solidny, dominujący Juventus i naprawdę będzie warto spojrzeć w tym czasie na Serie A.

Zlatan Ibrahimović Zlatan Ibrahimović PETER DEJONG/AP

Starcie potęg we Francji - minionej i obecnej

Latem znacznie trudniejsze zadanie od Laurenta Blanca miał Hubert Fournier - Olympique Lyon udało się zająć szóste miejsce w lidze, ale gdy on przejął drużynę, to walczył o utrzymanie najważniejszych graczy. Ostatecznie Alexandre Lacazette i Maxime Gonalons zostali we Francji, ale początek pracy Fourniera był mocno rozczarowujący. Jak na klub, który jeszcze niedawno siedem razy z rzędu wygrywał mistrzostwo kraju i grał w półfinale europejskich rozgrywek, odpadnięcie z rumuńską Astrą w eliminacjach do Ligi Europy było kompromitacją. W Ligue 1 nie było lepiej, bo chociaż pierwszy mecz z Rennes udało się wygrać, to kolejne trzy Olympique przegrał, dopiero odbijając się od dna tabeli dzięki trzem punktom z równie kryzysowym Monaco. Można zaryzykować twierdzenie, że póki co na swoim ramionach ciężar za wyniki utrzymuje Lacazette, nie Fournier. Z kolei w Paryżu też nie jest znakomicie - owszem, PSG pozostaje niepokonane w nowym sezonie, ale i nie imponuje. Remisy z Evian czy Rennes, a nawet Ajaksem w Lidze Mistrzów są rozczarowujące dla klubu o takim składzie, budżecie i aspiracjach. Co gorsze, Blanc nie potrafi narzucić bardziej atrakcyjnego stylu swojej drużynie. PSG gra cierpliwie, lubi dominować i opierać się na geniuszu Ibrahimovicia czy Cavaniego, ale daleko im do kompletnej drużyny. Czy więc w niedzielny wieczór ujrzymy po raz pierwszy rozpędzonych mistrzów kraju, czy może niespodziewanie to goście nawiążą do sukcesów z tak niedawnej przeszłości? Chociaż to dopiero początek sezonu, wydaje się, że obydwaj trenerzy po prostu tego zwycięstwa potrzebują.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.