Efekt Kloppa znowu zadziałał, czyli czemu Liverpool zagra w finale Ligi Mistrzów

Dlaczego drużyna, która od 2008 roku nie potrafiła przejść ćwierćfinału Ligi Mistrzów, a ligi angielskiej nie wygrała od prawie trzydziestu lat, zagra w sobotę o miano najlepszej drużyny w Europie? Odpowiedzią na to pytanie jest postać trenera Juergena Kloppa, który znowu chce udowodnić, że niemożliwe nie istnieje.

Liverpool's manager Jurgen Klopp, center, celebrates after Sadio Mane scoring his side's third goal during the Champions League semifinal, first leg, soccer match between Liverpool and Roma at Anfield Stadium, Liverpool, England, Tuesday, April 24, 2018. (AP Photo/Rui Vieira)
SLOWA KLUCZOWE:
XCHAMPIONSLEAGUEX
RUI VIEIRA/AP

Na początku XXI wieku Juergen Klopp, jeszcze jako trenerski żółtodziób, objął Mainz, wówczas zespół z drugiej ligi niemieckiej, by natychmiast po awansie zapewnić im europejskie puchary.

W nagrodę otrzymał ofertę od Borussii Dortmund. Latem 2008 roku Klopp zastał w Dortmundzie drużynę rozbitą, a klub dopiero co się odradzał po wielkim kryzysie finansowym. Niemiec przejął zespół, który właśnie zajął 13. miejsce w Bundeslidze i stracił najwięcej goli w całej lidze.

Efekty pracy Kloppa przyszły od razu, to znaczy, prawie od razu, bo już w sezonie 2010/11 zdobył mistrzostwo Niemiec. Sensacyjne mistrzostwo Niemiec. Dominację Bayernu przełamał także rok później, kiedy obronił trofeum, a dodatkowo dorzucił Puchar Niemiec.

W kolejnym sezonie zdobył Superpuchar kraju, a Borussia awansowała do finału Ligi Mistrzów, w półfinale miażdżąc Real Madryt 4:1 (w dwumeczu 4:3), kiedy cztery gole wbił Robert Lewandowski.

Borussia Kloppa nie tylko osiągała fantastyczne wyniki, ale także grała piękny dla oka futbol. Niemieccy dziennikarze określali jego styl mianem kontrpressingu (z niem. gegenpressing, czyli jak najszybsza próba odbioru piłki po jej stracie). Choć sam autor wolał porównania muzyczne i nazywał ją Heavy Metalem.

W Liverpoolu również zastał klub w lekkim kryzysie. The Reds nie wygrali trofeum od ponad dziesięciu lat, a w lidze byli dopiero szóści. Jedyne co odróżniało angielski klub od tych niemieckich, to wielki budżet na transfery. Bo do tej pory Klopp nigdy nie kupował "gotowych piłkarzy", a raczej sam ich musiał tworzyć.
Na czym polega fenomen Kloppa?

Budowanie piłkarzy

Wszyscy pamiętamy jaki postęp w czasach prowadzenia Borussii zaliczyli: Shinji Kagawa (wyciągnięty z drugiej ligi japońskiej, później sprzedany do Manchesteru United), Łukasz Piszczek (szeregowy zawodnik Herthy Berlin, stał się ikoną BVB) czy Robert Lewandowski z Lecha Poznań i Mats Hummels z rezerw Bayernu. Ci dwaj ostatni, są dzisiaj fundamentalni w Bayernie Monachium. Historia, że Klopp potrafił z napastnika Lecha ulepić czołowego snajpera na świecie nie jest wyjątkowa. Lista piłkarzy, którzy rozwinęli się pod jego skrzydłami jest imponująca.


W Liverpoolu najlepszym tego przykładem jest Mohamed Salah. Egipcjanin trafił do Anglii latem 2017 roku z łatką niezwykle utalentowanego zawodnika, ale "jeźdźca bez głowy". I choć potrafił wykreować sobie wiele okazji strzeleckich, to później większość z nich marnował.

Jego zadania w Romie były jednak inne niż w Liverpoolu. W Rzymie centralną postacią w ataku był Edin Dżeko, dopiero w Anglii Egipcjaninowi zmieniono nieco ustawienie.
- Zacząłem grać bliżej bramki. Dużo bliżej niż w każdym poprzednim klubie. Bardziej, niż prosił mnie jakikolwiek trener. Jestem zawsze ustawiony przodem do bramki, co daje mi większe szanse do oddania strzału - tłumaczy Salah.

- Roberto Firmino wykonuje bardzo ciężką pracę na boisku, co daje Salahowi dużo wolnej przestrzeni - wyjaśnia Klopp w wywiadzie dla "Guardiana".

Korekta ustawienia zadziałała. Momo został królem strzelców Premier League, a w całym sezonie - licząc wszystkie rozgrywki - zdobył aż 44 bramki i zanotował 16 asyst. Stał się kandydatem do Złotej Piłki. I niewykluczone, że latem będzie go trudno zatrzymać w Liverpoolu (spekuluje się o potencjalnym transferze do Realu).

Ale Klopp nie powinien z tego robić problemu, bo w przeszłości często tracił kluczowych piłkarzy i zawsze dawał radę załatać dziurę.


50-latek radzi sobie także z piłkarzami znacznie mniej utalentowanymi niż Salah czy Kagawa. Kiedy obejmował BVB w kadrze miał takich zawodników jak: Kevin Grosskreutz czy Marcel Schmelzer. Z pierwszego - ulepił uniwersalnego zawodnika zdolnego do gry na kilku pozycjach, a z drugiego - lewego obrońcę na lata, choć miał być pierwszym do odstrzału. 

Nie ma piłkarzy większych niż klub

FC Barcelona's Coutinho reacts during the Spanish La Liga soccer match between FC Barcelona and Valencia at the Camp Nou stadium in Barcelona, Spain, Saturday, April 14, 2018. (AP Photo/Manu Fernandez)
SLOWA KLUCZOWE:
XLALIGAX
MANU FERNANDEZ/AP

Ta zasada często brzmi jak pusty frazes, ale nie w przypadku drużyn prowadzonych przez Niemca. Najlepiej obrazuje to styczniowe okienko transferowe, kiedy zespół The Reds opuścił Philippe Coutinho, za którego Barcelona zapłaciła aż 120 mln euro. Klopp stara się nie uzależniać drużyny od jednej gwiazdy, nawet, gdy ta - jak Coutinho - wyrasta ponad innych. W Niemczech było podobnie. Borussia po pierwszym sezonie mistrzowskim straciła Nuri Sahina, głównego rozgrywającego, a później obroniła trofeum bez Turka. Za Kagawą też długo nie płakano.

Klopp jest także przeciwnikiem stałych pozycji na boisku. Potrafi wykorzystywać piłkarzy do awaryjnych wariantów taktycznych. "Grosskreutzem Liverpoolu" został w zeszłym sezonie James Milner. Typowy środkowy pomocnik, kiedy naszła potrzeba, zamieniał się w lewego obrońcę. Jak wrócił na swoją nominalną pozycję, to nie tylko nie zapomniał jak się gra w środku pola, ale się jeszcze rozwinął. Kto by się spodziewał, że Anglik pobije historyczny rekord w liczbie asyst w jednej edycji LM? Aż osiem jego podań zostało skutecznie wykończonych.

Z Oxlade'a Chamberline'a, czyli typowego ofensywnego skrzydłowego, Niemiec stworzył zawodnika mogącego występować w środku pola na pozycji nr 8.

Nie patrzy w metrykę

Kiedyś wydawało się, że Klopp stawia na młodych, bo nie ma zbytnio innego wyjścia. Ani Mainz, ani początkowo Borussia nie mogły sobie pozwolić na ściąganie uznanych piłkarzy. Chociaż w Liverpoolu budżet na transfery (np. zakup najdroższego stopera w historii - van Dijka za 75 mln euro) ma ogromny, to młodzież również może otrzymać szansę gry. Tak jak w BVB z juniorskiej piłki wyciągnął Mario Goetze czy Hummelsa, tak w Anglii szansę dostał Alexander-Arnold. Obrońca ma zaledwie 19-lat, a już grał w najważniejszych meczach Ligi Mistrzów. Może w niedalekiej przyszłości postawi także na Kamila Grabarę, nastoletniego bramkarza z Polski, szczególnie, że ani Mignolet, ani Karius nie stanowią zapory nie do przejścia.

Wszystkie te cechy powodują, że Klopp z łatwością wpaja zawodnikom swoją filozofię futbolu. - Przejście z Liverpoolu Brendana Rodgersa do tego obecnego wcale nie było tak brutalne. Ok, Klopp ma innych obrońców i napastników niż jego poprzednik, to styl gry pozostał jednak podobny. W ostatnim sezonie Rodgersa Liverpool często grał z kontrataku. Był nastawiony na błyskawiczne przejście z obrony do ataku. I to się wiele nie różni od tego, jak The Reds dzisiaj konstruują ataki. Choć u Kloppa pressing wciąż pozostaje kluczowy, to jego futbol ewoluował. W Anglii nie kopiuje w całości stylu z Borussii, a stara się raczej udoskonalać swoją wizję futbolu, biorąc pod uwagę fakt, jak zmienia się futbol. Piłka z roku na rok jest coraz szybsza, bardziej dynamiczna - analizuje Michał Zachodny, dziennikarz portalu "Łączy Nas Piłka" i autor bloga "Zachodny do tablicy" poświęconego piłkarskiej taktyce.

Jeżeli szukać jakiś minusów w grze The Reds to najczęściej zwraca się uwagę na błędy w obronie.

- Nie było zbytnio widać tego w spotkaniach rewanżowych fazy pucharowej Ligi Mistrzów, ale Liverpool znacząco poprawił grę w defensywie. Ta zmiana przychodziła jednak stopniowo, transfer van Dijka nie zmienił tego w jeden dzień. Trzeba pamiętać, że mając z przodu trzech skrajnie ofensywnych zawodników, zespół w fazie obrony może czasem przez to cierpieć, bo Mane, Salah i Firmino nie zawsze nadążają z powrotem do defensywy, a czasem brakuje im sił w pressingu - dodaje Zachdony.

- W futbolu Kloppa kluczowy jest pressing, oraz zachowanie po odbiorze piłki. Czyli przyśpieszenie akcji oraz natychmiastowe zagranie do przodu. The Reds muszą grać niezwykle dynamicznie i agresywnie, wtedy to się sprawdza - zakończył dziennikarz.

Niemiecki szkoleniowiec bardzo przeżywa mecze, przy linii bocznej często rusza się równie dużo, co jego zawodnicy na murawie. Poza boiskiem jest osobą niezwykle ciepłą i troszczącą się o otaczający go świat. Ostatnio był cytowany w "Guardianie", gdzie mówił, że od małego chciał pomagać ludziom, marzył o zostaniu lekarzem.

Jego poczciwa i uśmiechnięta twarz ma również realne odzwierciedlenie w marketingu. Kilka lat temu, gdy reklamował markę samochodową Skoda, sprzedaż modelu, który promował wzrosła o ponad jedną czwartą!

Klopp to nie Jezus, ale na cudach się zna

Liverpool's manager Jurgen Klopp smiles prior the Champions League semifinal, first leg, soccer match between Liverpool and Roma at Anfield Stadium, Liverpool, England, Tuesday, April 24, 2018. (AP Photo/Rui Vieira)
SLOWA KLUCZOWE:
XCHAMPIONSLEAGUEX
RUI VIEIRA/AP



- Nie róbcie ze mnie Jezusa. Nie potrafię chodzić po wodzie - mówił Klopp po przybyciu do Liverpoolu. I może po wodzie faktycznie chodzić nie potrafi, ale zachwycać niedowiarków już tak.

Liverpool przed losowaniem fazy grupowej leżał na dnie trzeciego koszyka, nawet za Anderlechtem i Olympiakosem. A teraz usiłuje pobić rekord strzelecki Ligi Mistrzów i w sobotę stanie przed szansą wygrania tych rozgrywek. I tu - tym razem na niekorzyść Kloppa - znowu widać analogię do przeszłości. Tak jak Borussia nie była faworytem w starciu z bardziej doświadczonym Bayernem Monachium (1:2) w 2013 roku, tak Liverpool, pod tym względem, nie może równać się z Realem Madryt, którego zawodnicy zagrają swój trzeci finał LM z rzędu.

Więcej o:
Copyright © Agora SA