Kacper Sosnowski: Trafienie Ronaldo było kosmiczne, czy dla człowieka, który takich bramek kilkanaście w życiu strzelił po prostu dobrze wykonana robota?
Marcin Mięciel: To jest do opanowania. Trzeba jednak takie przewrotki ileś razy na treningu wykonać. Podczas meczu jest o nie oczywiście zdecydowanie trudniej. Dochodzi ranga spotkania, towarzystwo obrońców, mniej czasu na wykonanie uderzenia no i jakiś tam stres. Chociaż to ostatnie pewnie nie tyczy się Cristiano. Uderzyć tak, jak on uderzył w Turynie, na wysokości ponad dwóch metrów, gdzie ta piłka leciała szybko, a on na nią jeszcze nabiegał - to światowa klasa. Zrobił to perfekcyjnie. Dodatkowo zwrócę uwagę, że uderzył do boku bramki. Buffon był bez szans.
Just wow @Cristiano ?? #Cristiano #Ronaldo pic.twitter.com/q1eHZQNtD8
- FootballNatter (@Thefootynatter) 3 kwietnia 2018
Hiszpańskie media wyliczyły, że piłka była na wysokości 2,38m. To robi wrażenie. Piłkarze tak wysoko "latają" czy Ronaldo jest wyjątkowy?
-Skacząc po dobrym wybiciu, obracając nogę i unosząc ją maksymalnie, da się takie rzeczy robić. Problemem w tej sytuacji jest czyste trafienie na takiej wysokości. Piłka leci z jakąś szybkością, a na tych niemal dwóch i pół metrach trzeba uderzyć ją w punkt - na tym polega zabawa. Druga rzecz jest taka, że to nie była sytuacja bramkowa, a on się zdecydował na takie zagranie. Inny zawodnik pewnie puścił by tą piłkę. Futbolówka by przeleciała i byłoby po akcji.
Pan wzorował się w swoich czasach na Hugo Sanchezie, Ronaldo w pana rankingu futbolowych czarodziejów już go pobił?
- Sancheza rzeczywiście oglądałem, bo cyklicznie strzelał z przewrotek i często takich uderzeń próbował. Pozostali w tamtych czasach niekoniecznie. Obecnie warsztat napastników jest bardziej wyrównany. Znajdziemy większą grupę, która z takimi rzeczami sobie poradzi. Messi, Lewandowski, Ronaldo - każdy z nich będzie wiedział co robić w powietrzu. Dodam jednak, że z tymi strzałami jest tak, że muszą trochę pomóc okoliczności. Nie może być za wielu obrońców, trzeba dobrze stać, piłka też musi najść... W powietrzu pełnej kontroli nad nią nie ma. Dlatego takich rzeczy, tak często nie widzimy.
Ile czasu pan przeznaczał na trenowanie przewrotek?
- Robiłem to głównie jak byłem kilkunastoletnim chłopakiem. Do piaskownicy chodziłem, by... robić z niej boisko. Najpierw sami podrzucaliśmy sobie piłki i próbowaliśmy je w kopać w powietrzu. Jak to wychodziło, rzucaliśmy je sobie nawzajem. Najpierw ręką, potem podawaliśmy nogą. Uderzaliśmy w pobliską ścianę. Wtedy robiłem to dla siebie, chciałem się tego nauczyć. Potem okazało się, że te ekwilibrystyczne zabawy przydały się w lidze. W każdej w której grałem, bramkę przewrotką zdobyłem: w polskiej, niemieckiej i greckiej.
Któraś była szczególna, albo najbardziej podobna do tej Ronaldo?
- W Borussii Moenchengladbach trudna była sytuacja z Hamburgiem, gdzie przegrywaliśmy 2:3. Ostatnia minuta meczu, wrzutka i mój strzał z kilkunastu metrów. Trafiłem przewrotką i też uciszyłem 65 tysięcy ludzi. To było fajne. W PAOKu miałem sytuację, też z dalszej odległości, gdzie najpierw przyjąłem piłkę klatką, odbiłem się nogami i do niej wyskoczyłem. Trafiłem w okienko. Tych fajnych bramek trochę było. To było trenowane i parę razy mi potem wyszło.
Przewrotką strzelił pan nawet w reprezentacji Polski w spotkaniu z Cyprem.
- Ale to był przykład, źle uderzonej piłki. Trafiłem ją wkrętami, końcówkami butów. Leciała parabolą i poszybowała za bramkarzem.
Wracając z Realu i Ronaldo. Chyba już są w półfinale Ligi Mistrzów...
Raczej tak, mają takich zawodników, że wysoką porażkę z Juve trudno zakładać. Poza tym Ronaldo znów coś pewnie strzeli. Z Juventusem strzela praktycznie zawsze. Jego głód goli i strzeleckie możliwości są imponujące. Żeby nie było monotonii, to w rewanżu liczę na jakieś nożyce.