Ronaldo i spółka pożegnali marzenia PSG. Komu bardziej przydałby się Lewandowski?

Real Madryt i PSG to kluby, których nazwy najczęściej padają w kontekście ewentualnego letniego transferu Roberta Lewandowskiego. We wtorek oba zmierzyły się w Lidze Mistrzów. Na Parc des Princes kibice mogli obserwować potencjalnych rywali polskiego snajpera.
Robert Lewandowski Robert Lewandowski Peter Steffen / AP / AP

Niedawna rezygnacja z wieloletniej współpracy Roberta Lewandowskiego z Cezarym Kucharskim i związanie się Polaka z superagentem Pinim Zahavim na nowo rozpaliły dyskusję o letnim transferze napastnika Bayernu Monachium. Jako pierwszy kierunek niemal natychmiast wskazano Madryt, gdzie Florentino Pérez od dawna ma widzieć miejsce dla króla strzelców ostatnich eliminacji mistrzostw Europy i mistrzostw świata. Mający świetnie relacje z Hiszpanami Zahavi może być ostatnią deską ratunku dla chcącego spróbować nowego wyzwania 29-latka. O ile szefowie Realu Lewandowskiego kupiliby i bez namów izraelskiego menadżera, o tyle jego kontakty mogą być bezcenne podczas ewentualnych rozmów z innym kontrahentem. Na przykład z PSG, które we wtorek przegrało z Realem i odpadło z Ligi Mistrzów. Kto wie czy za kilka miesięcy nie okaże się że znacznie bardziej realne, niż do Realu, mogą być przenosiny reprezentanta Polski na Parc des Princes. We wtorek mogliśmy oglądać na murawie wszystkich jego potencjalnych rywali.

Na ratunek sezonu

Dla Realu Liga Mistrzów jest ostatnią szansą na uratowanie sezonu. Podopieczni Zinedine Zidane'a odpadli już z Pucharu Króla, a w La Liga zajmują dopiero trzecie miejsce tracąc do Barcelony aż 15 punktów. Do Francji "Królewscy" przyjechali z zaliczką, bo w Madrycie jak zwykle nie zawiódł Cristiano Ronaldo. Jego dwie bramki pozwoliły gościom uzyskać przed meczem rewanżowym sporą przewagę. Trzeciego gola zdobył Marcelo i nawet trafienie Adriena Rabiota nie mogło osłabić pozycji Realu. Na Parc des Princes Hiszpanie od początku zaryglowali bramkę praktycznie uniemożliwiając rywalom skuteczną pogoń za marzeniami. A w drugiej połowie niczym wytrawny matador dobili zmęczonego bieganiem rywala kończąc jego żywot w Champions League.

Czterech wspaniałych

Mistrzowie Primera División w tym sezonie zazwyczaj grają systemem 4-3-3 lub - jak we wtorek - 4-4-2. Niepodważalna jest pozycja Ronaldo, który mimo humorów od dziewięciu lat jest niezmiennie bożyszczem Madrytu. Znacznie gorzej stoją ostatnio notowania Garetha Bale'a. Media informowały niedawno, że jeszcze latem Walijczyk może wrócić na Wyspy Brytyjskie, a wśród potencjalnych kandydatów wymieniano Manchester United. O słabnącej wartości Bale'a może świadczyć jego nieobecność w składzie na rewanż z PSG. Gdyby przeprowadzka Lewandowskiego doszła do skutku, wśród jego ewentualnych rywali pozostaliby jeszcze Karim Benzema i Marco Asensio. Ten pierwszy jest rodakiem i pupilkiem Zidane'a, drugi to natomiast wielka nadzieja stołecznych. We wtorek to właśnie Ronaldo, Benzema i Asensio znaleźli się w jedenastce.

Pierwsza połowa nie należała do Portugalczyka. Dużo aktywniejszy był za to Benzema, który gdyby był skuteczniejszy mógłby do przerwy zdobyć co najmniej jedną bramkę. Fatalny błąd Daniego Alvesa naprawił jednak Alphonse Aréola. Bramkarz paryżan nie miał jednak wiele do powiedzenia po przerwie, gdy ponownie nie popisał się Alves, a precyzyjne dośrodkowanie Lucasa Vázqueza wykorzystał Ronaldo. Patrząc na to jak w tym sezonie współpracują Ronaldo, Benzema, Asensio a także również mogący grać w ataku Vázquez, trudno zdecydować, czyje miejsce mógłby zająć Robert. Z drugiej strony wiosną musiałoby wydarzyć się coś niespodziewanego, aby Benzema nagle postanowił opuścić Santiago Bernabéu, albo aby chciał się go pozbyć szkoleniowiec Zidane. Szczególnie, że w Paryżu napastnicy choć nie zagrali bardzo efektownie, to ciężko popracowali nie tylko w ofensywie, ale również (szczególnie na początku meczu) w obronie.

lewandowski
lewandowski SVEN HOPPE/AP

Zahavi powalczy o rekord?

Transfer do PSG - jeżeli tylko Bayern wyraziłby na niego zgodę - byłby pewnie łatwiejszy do przeprowadzenia, niż operacja z Realem. Zahavi nad Sekwaną ma wielką renomę. To on odegrał decydującą rolę w dopięciu najwyższej transakcji w historii futbolu - sprowadzenia z Barcelony Neymara za 222 mln euro. Dodając do kwoty odstępnego zarobki, jednorazową premię w wysokości 100 mln, prowizje i podatki wartość zakupu miała przekroczy pół miliarda! Zahavi odpowiadał także za inne szaleństwo Francuzów. Izraelczyk pomógł PSG pozyskać z AS Monaco Kyliana Mbappé za którego wyłożono 180 mln euro. Gdyby więc Real nie był w stanie zapłacić zaporowej kwoty jakiej w teorii mogą zażądać Niemcy, jeden telefon 74-letniego agenta na kierunkowy numer +33 mógłby odmienić wszystko.

PSG's Edinson Cavani PSG's Edinson Cavani FRANCOIS MORI/AP

Mało efektownie, mało efektywnie

W Paryżu mają wielką słabość do bramkostrzelnych napastników. W ostatnich latach królem miasta był Zlatan Ibrahimović, a przed nim - a także obecnie - Edinson Cavani. Na dodatek brazylijską magią rozkochał kibiców PSG Neymar. I choć ten zmaga się aktualnie z kłopotami zdrowotnymi to trudno wyobrazić sobie, aby ktoś inny w przyszłym sezonie szalał w ataku najlepszej francuskiej drużyny. Jakby tego było mało Unai Emery ma do dyspozycji reprezentanta Argentyny, grającego na Parc des Princes od 2015 roku Ángela Di Marię. Zarówno on, jak i Cavani są rówieśnikami Lewandowskiego (Cavani o rok starszy). Wszyscy trzej spróbowali we wtorek odmienić losy dwumeczu. Ale bez skutku. Irytował momentami Mbappé, który próbował być wszędzie, choć niewiele z tego wynikało. Tak jak pod koniec pierwszej połowy, gdy zachował się samolubnie oddając celny, ale niezbyt mocny strzał. Gdyby dostrzegł lepiej ustawionego Cavaniego, PSG mogłoby cieszyć się z bramki.

Pojedyncze sytuacje stwarzali sobie także Cavani i Di Maria, ale i oni nie grzeszyli skutecznością. Ich sytuacja pogorszyła się szczególnie w ostatnich 30 minutach gry, gdy drugą żółtą kartką, a w konsekwencji czerwoną, ukarany został Marco Verratti. Niezależnie od tego Urugwajczyka wciąż wyprzedzał Raphaël Varane, a szybsi od Di Marii byli inni defensorzy Realu. Oceny zmienić nie może nawet przypadkowy gol zdobyty przez urodzonego w Salto snajpera. I choć nie ma na świecie piłkarza, który w Paryżu byłby w stanie w pojedynkę odwrócić losy tego starcia, to trudno było nie odnieść wrażenia, że Lewandowski przydałby się zarówno jednej, jak i drugiej drużynie.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.