Nie zgadzam się, że nasza piłka jest słabsza od azerskiej - czyli piłkarskie cytaty roku

Franciszek Smuda klął jak szewc i się z tego tłumaczył. Zbigniew Boniek odkrywał układy w polskiej piłce. Grzegorz Lato triumfował nad paparazzi. Antoni Piechniczek tłumaczył, dlaczego mamy dobrych trenerów. Było z czego wybierać cytaty roku.
Franciszek Smuda podczas meczu z Finlandią Franciszek Smuda podczas meczu z Finlandią Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Franciszek Smuda i jego problemy z przeklinaniem:

Bo ja nie jestem miękkim ch... robiony. Nie padam na kolana, nie lamentuję. Ja jestem Smuda

Skąd mam brać tych piłkarzy? Znów się pewnie ktoś obrazi, ale z kibla ich nie wezmę.

W nocy małżonka zadzwoniła i mówi: Franek, bój się Boga, jak ty przeklinasz! Dobrze, że mama nie zadzwoniła, bo nie dosyć, że dostałoby mi się za przekleństwa, to jeszcze pewnie za taktykę albo zmiany. Zawsze surowo mnie ocenia.

Sebastian Mila, 28-letni piłkarz dojrzały:

Od początku było dla mnie jasne, że przepuszczę to, co zarobię na piłce. Nie różniłbym się od większości kolegów, którzy nagle dostają wielkie pieniądze i wydają na najlepszy samochód, komórkę czy perfumy. Od czasu pierwszej wypłaty, jeszcze w Płocku, część pensji oddaję rodzicom. Około 80 procent. (...) Mam narzeczoną, zostałem ojcem i coraz częściej zdarza mi się poprosić o więcej. Dzwonię do Koszalina: "Mamo, chcę tyle i tyle. Na rodzinę". "Nie uważasz, że to ciut za dużo?" - negocjuje mama. Rozmawiamy o detalach, tłumaczę, na co konkretnie potrzebuję. Mam wątpliwości co do tego układu, jasne. Zwłaszcza kiedy widzę, że kolega z drużyny, o którym wiem, że zarabia mniej ode mnie, po raz czwarty w tym roku zmienił samochód. Kurde, a ile razy zazdrościłem komuś telefonu za cztery tysiące złotych. Zezłoszczony, pytałem mamę: "Powiedz mi jedno. Dlaczego nie mogę tak jak oni?" Mama to mądra kobieta, jej argumenty: "Oddam ci to, co zarobiłeś. Wszystko. Weź tylko pod uwagę, że ty będziesz miał pieniądze później, a koledzy niekoniecznie. Nie mają tej gwarancji, którą dostałeś ode mnie" sprawiają, że biorę się w garść.

będzie kontynuować wietrzenie szatni

Zbigniew Boniek bloguje o układach w polskiej piłce:

Znajomy informuje mnie: "Lato dogadał się z Axel Springerem". (...) dopytałem: "Co to znaczy, że dogadał się z Axelem Springerem"? (...) PR-owcy Laty dogadali się z Axelem Springerem. W myśl zawartego porozumienia Lato ma być przez najbliższe dwa lata pod ochroną gazet tego wydawnictwa, a w zamian żądają głowy Engela i wprowadzenia zmian, reform w Wydziale Szkolenia.

Grzegorz Lato Grzegorz Lato Fot. Maciej Świerczyński / Agencja Wyborcza.pl

Grzegorz Lato, prezes PZPN:

W USA na ostatnim zgrupowaniu nie złapaliście nikogo [z działaczy]. A chcieliście, paparazzi tylko czyhali. Zresztą nie rozumiem tego węszenia, czy ktoś się napije. Czy to jakiś problem, gdy ja, dorosły człowiek, wypiję lampkę wina ze znajomymi czy szklankę whisky? Zna pan to powiedzenie: Kto nie pije, ten kabluje.

Antoni Piechniczek po laniu sprawionym Wiśle Kraków przez Karabach Agdam:

Nie zgadzam się, że nasza piłka jest słabsza od azerskiej. Ramy organizacyjne, liczba piłkarzy, wartość ludzi pracujących w futbolu, ich wiedza i tradycje przemawiają za nami. Osobny rozdział to praca nad opinią publiczną. Jeszcze nikt nie zbudował wielkiego sportu, gdy wszyscy wokół byli na "nie". Czy miałby pan zaufanie do szkoły, gdyby usłyszał pan, że nauczyciele to skorumpowane głąby kapuściane? W polskiej piłce uważa się, że wszystkiemu winien jest Grzegorz Lato and company. A on został wybrany w demokratycznych wyborach. Co z tego, że na stronie Koniecpzpn.pl zarejestrowało się 300 tys. ludzi? PZPN, licząc piłkarzy, trenerów, działaczy, ma ponad 1 mln członków.

Franciszek Smuda o zmianach w światowym futbolu:

Niemcy, proszę pana, to grali w 1974 roku. Teraz jest to drużyna reszty świata, takie farbowane lisy. Niemieccy dziennikarze wypisywali głupoty, że ja chcę podkraść im Sebastiana Bönischa. A przecież Sebastian, tak jak Adam Matuszczyk, to Polak. Obaj zmienili tylko miejsce zamieszkania. W ich żyłach płynie polska krew. Ja Niemcom nie zabieram przecież Turków czy Brazylijczyków, których oni biorą do swojej reprezentacji. Ale to ich sprawa. Tylko niech przestaną oburzać się, że ktoś kogoś chce im zabrać, bo tylko narażą się na śmiech, mając w kadrze tak duży procent obcokrajowców.

Dawid Janczyk wyjaśnia, dlaczego nie zrobił kariery za granicą

Problem był tylko raz, kiedy wróciłem do klubu po urlopie z trzykilogramową nadwyżką. Bardzo szybko ją zrzuciłem. I tyle. (...) Pracował tam [w Germinalu] taki pan, Glen de Boeck się nazywał i był trenerem. Nie przypadliśmy sobie do gustu. Szukał pretekstu, żeby wykurzyć mnie z klubu i do wszystkiego się przyczepiał. Raz dostałem od niego burę za to, że ostatni przyjeżdżam na trening i pierwszy wyjeżdżam. "Zbiórka jest o dziewiątej, a ty jesteś za trzy dziewiąta" - czepiał się. "No i co z tego?" - zapytałem. "Przecież się nie spóźniam". W domu czekało na mnie małe dziecko i młoda narzeczona, która nie radziła sobie ze wszystkim. Chciałem być przy niej, więc po treningach jak najszybciej wracałem do domu. De Boeck tego nie rozumiał. Innym razem mieliśmy spięcie o mój ubiór. Zaczęło się od tego, że poczułem ból w plecach i poszedłem do naszego lekarza. W drzwiach natknąłem się na de Boecka. "W dżinsach tam się nie chodzi". Nie interesowało go, że idę tylko pokazać plecy. Nie i koniec. Wcześniej widziałem kolegów, jak też chodzili do doktora. W dżinsach.

Jerzy Kopiec, agent Janczyka, tłumaczy, dlaczego jego klient nie zrobi kariery za granicą

Najpierw spróbujemy rozwiązać umowę z CSKA z ich winy, chcemy dostać od Rosjan odszkodowanie. Jeśli się nie uda, niech znajdą Dawidowi klub, który zapłaci im za transfer. Będą mieć z tym problem, bo Dawid ostatnio nie grał. Traktowali go niepoważnie, więc z naszej strony nie mogą liczyć na pobłażliwość ani ustępstwa. (...) Nikt oprócz Katarczyków nie zwrócił się do CSKA Moskwa z zapytaniem o cenę, jakby spodziewano się teraz ogromnej kwoty odstępnego. (...) Teraz nie wchodzą już w grę żadne testy i wypożyczenia, a tylko transfer definitywny. Dawid doszedł do wniosku, że jeśli ma grać za duże pieniądze, to będzie występował tam, gdzie jest ciepło, bo przecież w Rosji nie mógł narzekać na zarobki.

Waldemar Fornalik, trener Ruchu:

Gratuluję drużynie za charakter. Widziałem, że w końcówce niektórzy ciągnęli mecz z wątroby, ale opłaciło się.

14. kolejka. GKS - Polonia W. 3:2. Maciej Bartoszek 14. kolejka. GKS - Polonia W. 3:2. Maciej Bartoszek Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Trener GKS Bełchatów Maciej Bartoszek tłumaczył swoje zachowanie:

W przypływie manifestu ostentacyjnie zeszłem z boiska.

Jerzy Engel (z prawej, obok Henryk Apostel) Jerzy Engel (z prawej, obok Henryk Apostel) Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Z witryny JerzyEngel.pl:

Każda rywalizacja musi się wreszcie zakończyć. Biegacze przemierzają kilkanaście kilometrów, aby stoczyć morderczy pojedynek na ostatnich metrach. Pływacy rywalizują, pokonując kilka długości basenu, aby walczyć o setne ułamki sekund na mecie. Piłkarze rywalizują w dwudziestu dziewięciu meczach ligowych i doprowadzają do momentu, w którym ten trzydziesty mecz dopiero ma kluczowe znaczenie dla zdobycia mistrzostwa Polski, aby zdobyć miejsce premiowane grą w Lidze Europejskiej lub utrzymać się w Ekstraklasie. Ostatnia kolejka rozgrywek będzie naładowana wielkimi emocjami i z pewnością obfitować będzie w wiele dramatycznych momentów, po których u jednych zobaczymy łzy, a u drugich eksplozję radości. Ale taki już jest futbol.

Józef Wojciechowski Józef Wojciechowski Fot. Tomasz Wawer / Agencja Wyborcza.pl

Józef Wojciechowski, prezes Polonii Warszawa i Klubu Kokosa

Może w ogóle go [Euzebiusza Smolarka] odrzucę. Nawet nie do Młodej Ekstraklasy, tylko do bardzo głębokich rezerw, gdzie doczeka godnej emerytury. Jest u nas coś takiego, jak Klub Kokosa. Mamy piłkarza, którego zatrudnił jeszcze Jacek Grembocki. Nazywa się Daniel Kokosiński. Moim zdaniem był to jakiś przekręt, uważam, że Grembocki ściągnął go do nas, bo miał jakieś zobowiązania wobec kogoś innego. Ten obrońca okazał się bardzo słaby, chcieliśmy z niego zrezygnować, ale on nigdzie nie chce od nas odejść, choć miał oferty. Właśnie wokół tego Kokosińskiego stworzyliśmy klub nieudaczników. Nie chcemy, by psuli Młodą Ekstraklasę, nie chcemy, by zarażali młodych chłopaków swoją indolencją i nieudacznictwem. Ci najsłabsi muszą trenować w Klubie Kokosa. Taki los może też spotkać Ebiego.

Antoni Piechniczek na Stadionie Śląskim Antoni Piechniczek na Stadionie Śląskim Fot. Marcin Tomalka / Agencja Wyborcza.pl

Antoni Piechniczek na posiedzeniach Senatu i senackiej komisji sportu:

Proszę zwrócić uwagę na to, że wiele priorytetowych dyscyplin korzysta z usług trenerów zagranicznych. Sporty par excellence akademickie, jak koszykówka czy siatkówka, w których mieliśmy fantastyczne wyniki ? że przypomnę tylko medale olimpijskie siatkarzy ? korzystają dzisiaj z usług trenerów zagranicznych. Ba! Korzystają z usług trenerów, którzy pobierali lekcje u naszych zawodników grających w lidze włoskiej. Jest to potwierdzeniem argumentacji, o której mówiłem.
Zwracam też uwagę na taki szczegół, że jeśli weźmie się do ręki czasopisma sportowe, każdą z tych gazet, to zobaczy się, że prawie w każdym numerze można przeczytać kąśliwe zdania na temat polskiej myśli szkoleniowej. O polskiej myśli szkoleniowej pisze się w cudzysłowie i zawsze z sarkazmem.
Kiedy podczas okrągłego stołu organizowanego tutaj, a dotyczącego piłki nożnej, przypominałem, że polski sport miał się dobrze, gdy wybitnymi trenerami w określonych dyscyplinach byli tacy ludzie, jak: Gerutto, Mulak, Stamm, Górski, Koncewicz, Dziedzic, Roguski, Łasak - cała plejada fantastycznych ludzi z różnych dyscyplin sportu, zostałem określony zwolennikiem tak zwanego układu warszawskiego. Broniłem sportu, broniłem trenerów, broniłem pewnej koncepcji, a zostałem ubrany w szaty zwolennika systemu, który minął, zostałem, jak powiedziałem, nazwany zwolennikiem układu warszawskiego i człowiekiem, który, że tak powiem, buja w obłokach i żyje przeszłością.
************
Pozwolicie państwo, że ja zrobię pewną dygresję. Zadałem sobie pytanie o najbardziej rozpoznawalne na świecie twarze czy liczące się postacie. Nie ulega wątpliwości, że w czołówce, na pierwszych miejscach, są: prezydent USA, prezydent Rosji, Ojciec Święty, przewodniczący ONZ, ale piąty jest Sepp Blatter, szef FIFA, światowej federacji piłkarskiej, który wszędzie jest witany jak wielki mąż stanu, który decyduje o tym, gdzie odbywają się mistrzostwa świata, który ma niesamowitą sferę wpływów, a człowiek ten swoją funkcję sekretarza generalnego i szefa FIFA pełni już trzydzieści lat. Takim osiągnięciem może się pochwalić niewielu polityków w świecie, chyba Fidel Castro i szef Libii Kaddafi. To oczywiście nie jest powód do jakiejś dumy, ale po prostu tak to wygląda.

Jacek Bąk, były stoper reprezentacji:

Arboleda już dawno powinien być w kadrze, to najlepszy obrońca polskiej ligi. (...) Też wolałbym w kadrze rodaków z krwi i kości, ale musimy spróbować wszystkich metod. Jeździłbym za granicę i przekonywał każdego, kto ma polskie korzenie. Tam są lepsi piłkarze od naszych ligowców. (...) Wierzę, że Smuda to poukłada. Wiem, jak to brzmi, ale co mam powiedzieć? Zaorajmy boiska, idźmy do domu, bo to nie ma sensu? Byłem na trzech wielkich imprezach, na żadnej nie wyszedłem z grupy. Teraz wielka impreza przyjeżdża do nas - ogromnym sukcesem będzie wyjście z grupy. Żyjmy tą nadzieją.

Michał Żewłakow, były kapitan reprezentacji Polski:

Problemem reprezentacji jest świadomość młodych zawodników. Wychodząc na pełen stadion, w ich oczach już w tunelu widziałem strach, bo mają grać z piłkarzami, których znają wyłącznie z telewizji. To ich paraliżuje, nie potrafią pokazać umiejętności, wmawiają sobie, że są słabsi i zmęczeni zgrupowaniem. Tak nie jest, ale nawet nie dają sobie szansy, żeby spróbować zaistnieć. Parę razy muszą dostać po głowie, popełnić ten sam błąd, żeby się otrzaskać z takimi sytuacjami.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.