Drużyna Brosza była rewelacją poprzedniego sezonu Ekstraklasy. Górnik, jako beniaminek, długo prowadził w lidze, doszedł też do półfinału Pucharu Polski. Chociaż tam zabrzanie przegrali dwumecz z Legią, a w tabeli ligowej ostatecznie zajęli czwarte miejsce, to nagrodę i tak otrzymali. Taką był awans do europejskich pucharów. Dla Górnika pierwszy od 23 lat.
- Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie czujemy niedosytu. Bardzo jednak szanujemy to, co udało nam się wywalczyć - mówił nam zaraz po zakończeniu sezonu kapitan zabrzan, Szymon Matuszek.
Już w czwartek (godz. 20.00) Górnik rozpocznie swoją przygodę Ligi Europy. W I rundzie kwalifikacji rywalem zespołu Brosza będzie mołdawska Zaria Balti. To drużyna, która na półmetku rywalizacji w tamtejszej ekstraklasie (liga trwa od kwietnia do listopada), zajmuje ostatnie miejsce w tabeli z dorobkiem dziewięciu punktów. Drużyna Vlada Goiana wygrała zaledwie jedno z 14 spotkań, w ostatniej kolejce przegrała z Sheriffem Tyraspol aż 1:5.
- Do tej pory skupialiśmy się jedynie na własnych przygotowaniach, nie koncentrowaliśmy się na Mołdawianach. Dopiero we wtorek dostaliśmy od sztabu przydatne informacje dotyczące ich gry i każdy z nas ma się z nimi zapoznać. Jednak przede wszystkim chcemy zagrać własny futbol - mówi nam Matuszek.
- Nie stawiamy sobie żadnych konkretnych celów na Ligę Europy. Traktujemy ją jako nagrodę za ciężką pracę, jaką wykonaliśmy do ostatniej minuty poprzedniego sezonu. Jest to też dla nas okazja, by pokazać się szerszej publiczności i duma z reprezentowania Polski na międzynarodowej arenie - dodaje.
Przygotowania do sezonu 2018/19 drużyna Brosza rozpoczęła 14 czerwca, kiedy spotkała się na obozie w Wodzisławiu Śląskim, gdzie trenowała przez osiem dni. Do 5 lipca Górnik rozegrał sześć sparingów. Ich wyniki nie mogły napawać kibiców optymizmem.
Zabrzanie przegrali 1:3 z czeską MFK Karviną, 0:4 z chorwackim Hajdukiem Split oraz 0:3 z Zagłębiem Lubin i 1:3 GKS Katowice. Do tego doszedł też remis i zwycięstwo z czeskimi klubami - Fotbal Trzyniec (0:0) oraz Slezsky FC Opawa (2:1).
- Wyniki na pewno nie były dobre, ale zapewniam, że nie ma powodu do obaw - przekonuje Matuszek. - Nie chcę szukać żadnych wymówek, ale faktem jest, że mieliśmy bardzo ciężki obóz przygotowawczy. Sezon zaczynamy wcześnie, a przecież musieliśmy odpocząć po zakończeniu poprzedniego. W związku z krótkim okresem na treningi, nasze letnie zajęcia były bardzo intensywne, by odpowiednio przygotować się do meczów o stawkę. Wyniki sparingów schodziły na dalszy plan.
- Mecz kontrolne poświęcone były głównie szlifowaniu taktyki i temu, by zapoznali się z nią nasi nowi piłkarze. W kadrze doszło do kilku zmian, więc zawodnicy, którzy do nas przyszli potrzebowali też trochę czasu, by zrozumieć naszą filozofię gry i oczekiwania trenera Brosza.
W kadrze Górnika latem może nie doszło do rewolucji, jednak ubytki kadrowe z pewnością będą odczuwalne. Z Zabrzem pożegnali się m.in. kluczowi dla ofensywy w poprzednim sezonie Damian Kądzior i Rafał Kurzawa. Pierwszy z nich w lidze strzelił 10 goli i dołożył pięć asyst, drugi zdobył dwie bramki, ale asystował aż przy 16. Z Górnika odszedł też podstawowy obrońca - Mateusz Wieteska - którego zdecydowała się odkupić Legia.
W ich miejsce do klubu sprowadzeni zostali m.in. 20-letni środkowy pomocnik Wiktor Biedrzycki (ostatnio Stomil Olsztyn), 24-letni ofensywny Jesus Jimenez (z trzecioligowej, hiszpańskiej Talavery de la Reina) oraz 21-letni napastnik Adam Ryczkowski (w poprzednim sezonie wypożyczony z Legii do Chojniczanki Chojnice).
- Każdy z tych zawodników może wnieść do drużyny znacznie więcej niż tylko rywalizację. Biedrzycki gra na pozycji zbliżonej do mojej, po treningach mogę wypowiadać się o nim w samych superlatywach. Jimenez na pierwszy rzut oka nie imponuje warunkami fizycznymi, ale jest bardzo silny i kreatywny. Ryczkowski, mimo młodego wieku, ma już spore doświadczenie, bo kilka lat temu debiutował w Legii, a i w pierwszej lidze pokazywał się z bardzo dobrej strony - charakteryzuje nowych kolegów Matuszek.
Jak będzie wyglądał Górnik w nowym sezonie w związku z kadrowymi ubytkami? - Od strony filozofii gry wiele się nie zmieni. Mamy swój pomysł na piłkę i nikt nie miał zamiaru schodzić z obranej przed rokiem ścieżki - zapewnia Matuszek.
- Odejście takich piłkarzy jak Kądzior czy Kurzawa to na pewno cios, ale nie uważam, żebyśmy byli słabsi niż rok temu. O Damianie, Rafale czy Wietesce mówi się wiele dobrego, ale należy pamiętać, że każdy z nich wyraźny postęp zrobił dopiero w Zabrzu. Żaden z nich przed poprzednim sezonem nie był gwiazdą, nie miał też wielkiego doświadczenia w Ekstraklasie.
- Jako kapitan tej drużyny cieszę się, że ci zawodnicy zrobili krok naprzód, że mają możliwość dalszego rozwoju. W ich miejsce do zespołu wchodzą jednak kolejni piłkarze i nie widzę powodów, dla których nie mieliby zrobić takiego samego postępu jak poprzednicy. Zapewniam, że nie czujemy się słabsi. Nikt z nas tak nawet nie pomyślał, bo gdyby tak było, to nie mielibyśmy po co wychodzić na boisko. Przecież już na starcie bylibyśmy przegrani.
Jakie cele na sezon 2018/19 stawia sobie Górnik? Czy Matuszek zgadza się z teorią, że dla beniaminka najtrudniejszy nie jest pierwszy, lecz drugi sezon po awansie?
- Słyszałem takie opinie, ale nie zgadzam się z nimi. Jeśli ktoś uważa inaczej, to my zrobimy wszystko, by temu zaprzeczyć. Przecież przez miesiąc nie zapomnieliśmy, jak się gra w piłkę. Może nie jesteśmy najbardziej doświadczonym zespołem, ale razem już wiele przeszliśmy. Nie sądzę, by Ekstraklasa była w stanie nas czymś zaskoczyć. Liczyć się będzie tylko ciężka praca i efekty w postaci odpowiedniej formy - przekonuje Matuszek.
- Konkretnych celów, podobnie jak przed rokiem, sobie nie stawiamy. Chcemy grać ładnie, skutecznie, zdobywać punkty. To jest najważniejsze, bo jeśli będziemy w odpowiedniej dyspozycji, to zadowalające wyniki będą naturalną koleją rzeczy. Poprzedni sezon pokazał, że nie ma rzeczy niemożliwych - kończy kapitan Górnika.