Ekstraklasa. Legia z mistrzostwem, ale czy z trenerem? Rosną szanse Klafuricia, choć rywali w walce o pracę w Warszawie mu nie brakuje

Miał być Adrian Gula, a może być Urs Fischer. Wciąż nie znamy nazwiska nowego trenera Legii Warszawa. A może jednak znamy? Bo po zdobyciu mistrzostwa Polski na Łazienkowskiej coraz głośniej mówi się, że w klubie zostanie na dłużej Dean Klafurić.
Dariusz Mioduski Dariusz Mioduski FOT. KUBA ATYS

Legia Warszawa zdobyła mistrzostwo Polski. Paradoksalnie jedną z pierwszych decyzji prezesa Dariusza Mioduskiego może być ta o zmianie szkoleniowca. Bo choć Dean Klafurić sprawdził się w roli strażaka ratującego sezon po słabej kadencji Romeo Jozaka, to może okazać się, że w wizji właściciela klubu nie ma dla niego miejsca. Na Łazienkowskiej chętnie widzieliby Michała Probierza lub Adama Nawałkę, ale to raczej mgliste wizje bez szans na realizację. Legii odmówił też Słowak Adrian Gula. Lista potencjalnych kandydatów jest jednak bardzo długa i nie brakuje na niej dużych nazwisk zarówno z zachodu, jak i wschodu.

Szwajcarski trop

Faworytem w wyścigu o pracę w Legii jest podobno Urs Fischer. Szwajcar w 2015 r. trafił do FC Basel. Tam przez dwa lata dwukrotnie wygrał ligę, zdobył także Puchar Szwajcarii. W 99 meczach zanotował 65 zwycięstw, w tym aż cztery nad Lechem Poznań. 52-latek nad Renem poradził sobie nie tylko piłkarsko, ale także mentalnie. Jako zawodnik i trener z przeszłością w nielubianym w Bazylei FC Zurich nie miał lekko. Tuż po podpisaniu umowy z FCB wpadł na przygotowany przez kibiców transparent 'Nie jesteś jednym z nas'. Ale nie poddał się, w Szwajcarii wygrał, co się dało, dołożył też awans do 1/8 Ligi Europy. I odszedł, bo tak zadecydował zarząd klubu, który szkoleniowcowi nie przedłużył umowy. Fischera zastąpił pracujący od kilku lat z bazylejską młodzieżą Raphael Wicky, były reprezentant Szwajcarii, który w pierwszym sezonie stracił wywalczony przez starszego kolegę tytuł.

Ściągnięcie na Łazienkowską byłego trenera Bazylei nie będzie jednak takie proste. Media donoszą, że gotowi na zatrudnienie Fischera są szefowie sensacyjnego mistrza Szwajcarii Young Boys Berno. Architekt sukcesów BSC Adi Hutter ma zastąpić w Eintrachcie Frankfurt odchodzącego do Bayernu Monachium Niko Kovaca, a jego miejsce mógłby zająć właśnie Fischer. Olbrzymim atutem warszawiaków w negocjacjach jest jednak osoba byłego prezesa FC Basel Dr Bernharda Heuslera, który w lutym został doradcą Dariusza Mioduskiego. To właśnie on ma być ojcem chrzestnym projektu pod tytułem 'Fischer trenerem Legii'.

Adrian Gula Adrian Gula Twitter

Wyliczanka: Słowak, Gruzin, Rumun

Na skrzynce mailowej prezesa Mioduskiego wylądowało podobno ponad 100 zgłoszeń z całego świata. Na liście chętnych do poprowadzenia drużyny z Warszawy jest m.in. Massimo Morales, kiedyś asystent Giovanniego Trapattoniego w Bayernie Monachium, później trener m.in.: De Graafschap, Fortuny Düsseldorf i Honvédu Budapeszt, a ostatnio szef skautów Watford. Według informacji Sport.pl Morales z trybun oglądał nawet mecz Legii z Górnikiem Zabrze, ale i tak jego szanse są minimalne. Znacznie większe nadzieje na posadę mogli mieć Myron Markiewicz, który doprowadził do finału Ligi Europy Dnipro Dniepropietrowsk i Thorsten Fink. Markiewicz zatrudniony jest jednak w ukraińskiej federacji jako koordynator, a Fink pod koniec kwietnia otrzymał posadę w szwajcarskim Grasshopper Zurych.

Wśród kandydatów na pewno był także Słowak Adrian Gula z którym mistrzowie Polski - co potwierdził 'Przegląd Sportowy' - prowadzili nawet wstępne rozmowy. Szkoleniowiec, który z powodzeniem poprowadził do mistrzostwa Słowacji Trencin i Zilinę, wybrał jednak pracę ze słowacką kadrą do lat 21, co ma mu otworzyć drogę do objęcia w przyszłości pierwszej reprezentacji naszych południowych sąsiadów. Mioduski rozważał także kandydaturę Temura Kecbaii, byłego selekcjonera gruzińskiej kadry, ostatnio pracującego w rosyjskim Orenburgu, ale i ten temat wydaje się na dziś nieaktualny. Pod uwagę brano także Edwarda Iordanescu, który z powodzeniem pracował w m.in. Astrze Giurgiu. Zatrudnienie Rumuna dwa lata temu rozważał Lech Poznań, który ostatecznie postawił na Nenada Bjelicę. Kandydatem idealnym wydaje się natomiast Pavel Vrba, były selekcjoner reprezentacji Czech i twórca sukcesów Viktorii Pilzno, ale jego pozyskanie z Doosan Areny byłoby cudem. Plotką była za to informacja o pomyśle na zatrudnienie rumuńskiej legendy futbolu Gheorghe Hagiego.

Polacy nie dla mistrza Polski

Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Dariusz Mioduski bardzo chętnie zatrudniłby dobrego, polskiego trenera. A - jego zdaniem - takich jest w tej chwili dwóch. I obaj są dla Legii nieosiągalni. Nieco bliższy Łazienkowski mógłby być Michał Probierz, ale on, mając silne wsparcie Janusza Filipiaka, chce kontynuować rozpoczęty w Krakowie projekt Cracovii. Poza tym po informacjach o zainteresowaniu Legii Probierzem profesor Filipiak bez wahania zaproponował swojemu szkoleniowcowi nową, obowiązującą do 30 czerwca 2020 r. umowę.

Znacznie krótszy kontrakt,  bo ważny tylko do końca mistrzostw świata w Rosji, ma Adam Nawałka po którego legijni szefowie wysłaliby nawet lektykę. Selekcjoner skupiony jest jednak przede wszystkim na zbliżającym się mundialu, a w drugiej kolejności - na pracy za granicą. Jego marzeniem jest Serie A, choć realna jest też propozycja z Dalekiego Wschodu.

Sebastian Szymański i Dean Klafurić podczas meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze Sebastian Szymański i Dean Klafurić podczas meczu Legia Warszawa - Górnik Zabrze FOT. KUBA ATYS

A jednak Klaf?

W ostatnich dniach na legijnych korytarzach coraz częściej i głośniej mówiono, że jednym z najpoważniejszych kandydatów do poprowadzenia w przyszłym sezonie mistrzów Polski stał się Dean Klafurić. Chorwat zaimponował Dariuszowi Mioduskiemu skutecznością. Zespół przejął w trudnym momencie i znakomicie wywiązał się z misji ratowania sezonu zdobywając nie tylko Puchar Polski, ale przede wszystkim mistrzostwo. I chociaż długo traktowano go jako strażaka, po wygraniu Ekstraklasy notowania 45-letniego Chorwata skoczyły do góry.

Co istotne - 'Klaf' złapał także dobry kontakt z piłkarzami, którzy nie potraktowali go jako przedłużenia miernej kadencji Romeo Jozaka. W pierwszych tygodniach samodzielnej pracy wiele czasu poświęcił na indywidualne rozmowy, zawodników pytał nawet w kwestii taktyki. - To prosty trener, ale trafił do chłopaków. Tego objął, temu przybił piątkę, tego podbudował. Polubili go, choć warsztat na pewno mógłby poprawić - mówi nam osoba związana z Legią.

Największym problemem Klafuricia wydaje się jego minimalne trenerskie doświadczenie. Jak udało nam się ustalić, powstał scenariusz według którego 'Klaf' pozostanie trenerem Legii, a jego zespół zasilą odpowiednio dobrani asystenci, którzy mieliby uzupełniać braki Klafuricia. Powierzenie mu posady pierwszego trenera jest pewnym ryzykiem, ale ma też istotną zaletę. Wiązałoby się z niewielkim nakładem finansowym. Bo po pierwsze 'Klaf' jest gwarantem braku kadrowej rewolucji, a po drugie - w Legii zarabia miesięcznie ledwie kilka tys. euro.  

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.