Jeszcze niedawno Nenad Bjelica zapewniał, że prowadzony przez niego Lech Poznań zdobędzie mistrzostwo Polski. Wyniki Kolejorza w końcówce sezonu pozostawiały jednak sporo do życzenia. Ostatecznie po porażce 0:2 z Jagiellonią, która praktycznie przekreśliła szanse drużyny z Poznania na mistrzowski tytuł, zarząd postanowił zwolnić trenera.
- Chciałem walczyć. Nie chciałem się poddać, nie chciałem uciekać. Ale to nie Bjelica zwolnił Bjelicę. Szefowie Lecha podjęli taką decyzję, a nie inną. Zaakceptowałem to.
- W Polsce spędziłem dwa piękne lata. Nauczyłem się tu naprawdę wiele i wiele pokazałem chłopakom, których trenowałem. Dlatego nie odchodzę w złości. Ale jestem człowiekiem ambitnym. Szkoda mi tego, że nie pozwolono mi dokończyć pracy, którą zacząłem - mówił krótko po zwolnieniu.
Jak się okazuje, długo na bezrobociu nie będzie.
Chorwackie media poinformowały, że 47-latek lada moment zostanie zaprezentowany jako nowy szkoleniowiec Dinama Zagrzeb. Zastąpi tam zwolnionego Nikolę Juvericia. Można powiedzieć, że to dla niego spory awans - stołeczna drużyna dominuje w rozgrywkach krajowych oraz regularnie walczy w europejskich pucharach. W Lechu nie mógł liczyć na takie osiągnięcia.
- Mogę potwierdzić, że jestem w kontakcie z Dinamem. Po tym jak spotkamy się z przedstawicielami klubu i omówimy szczegóły, będę mógł powiedzieć więcej. Aktualnie nie jestem związany umową z żadnym klubem, więc mam prawo prowadzić rozmowy z różnymi stronami. Nie oznacza to oczywiście, że z Dinamem jest już wszystko ustalone - powiedział Bjelica. Dodał, że otrzymał również ofertę z Hiszpanii, ale odrzucił ją ze względów rodzinnych.
W przeszłości Bjelica pracował m.in: w takich klubach jak Spezia Calcio i Austrii Wiedeń. Lecha objął latem 2016 roku. W debiutanckim sezonie zespół pod jego wodzą zajął trzecie miejsce w tabeli. W sezonie 2017/18 także nie udało mu się doprowadzić 'Kolejorza' do mistrzostwa kraju. 1,85 - punktu, tyle wynosiła średnia punktowa na mecz Lecha za jego kadencji.