Chcieliśmy zmienić Mauricio, na wejście na boisko czekał już William Remy, ale nie zdążyliśmy. Czerwona kartka to efekt pecha - mówił po meczu Dean Klafurić, szkoleniowiec Legii.
Brazylijczyk w trakcie spotkania zderzył się z Kamilem Bilińskim i w efekcie pojechał do szpitala z podejrzeniem wstrząśnięcia mózgu.
????#Mauricio, zdrowia!
- Legia.Net (@LegiaNet) 9 maja 2018
Obrońca Legii trafił do szpitala z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu. pic.twitter.com/q6RIFqirtV
Jak zagrał Mauricio w środę?
- Zdarzały mu się proste, niewymuszone błędy - jak w 17. minucie, kiedy za długo przytrzymał piłkę i dał sobie ją odebrać na własnej połowie. Ale i tak najgorsze, że wyleciał z boiska - zobaczył dwie żółte kartki i Legia ostatnie dziesięć minut musiała grać w osłabieniu - oceniliśmy go na "1" w skali 1-6.
Więcej ocen znajdziecie TUTAJ.
29-letni Brazylijczyk trafił do Legii zimą na zasadzie wypożyczenia z Lazio Rzym. W LOTTO Ekstraklasie rozegrał zaledwie dwa spotkania. W meczu 27. kolejki z Lechią Gdańsk (3:1) przebywał na murawie trzydzieści minut i zobaczył żółtą kartkę. Później pięć razy był poza kadrą meczową i dwa razy na ławce rezerwowych. Wystąpił ponownie dopiero w środowym meczu z Wisłą. Łącznie na murawie przebywał przez 111 minut, w tym czasie obejrzał trzy żółte kartki.
- To był bardzo trudny mecz, było w nim bardzo dużo emocji. Pragnę pogratulować mojej drużynie, bo pokazała ogromny charakter i odwagę. W chwilę straciliśmy dwa gole i zawodnika, a mimo to wygraliśmy - powiedział po meczu Klafurić.
Mecz z Wisłą Płock był dla Mauricio debiutem w podstawowym składzie w Legii. Brazylijczyk zakończył go z czerwoną kartką na koncie oraz kilkoma błędami w defensywie. Dlaczego na ławce rezerwowych usiadł podstawowy dotychczas William Remy?
- Nieszczęście chciało, że Mauricio wyleciał z boiska w chwili, gdy szykowaliśmy zmianę. Remy miał wejść na boisko właśnie w miejsce Brazylijczyka. Gdyby sytuacja zdarzyła się kilka sekund później, Mauricio nie dostałby czerwonej kartki. Dlaczego Remy nie zaczął meczu w podstawowym składzie? Grał ostatnio sporo, stwierdziliśmy, że w kluczowym momencie sezonu potrzebuje chwili odpoczynku - zakończył Klafurić.
- Gratuluję chłopakom, bo przegrywając 0:2 nie stracili wiary, za co zostali wynagrodzeni. Szczerze mówiąc nie przeżyłem jeszcze meczu, w którym mój zespół zdobywa pięć bramek, a przegrywa spotkanie. Gole, które traciliśmy padały po naszych bardzo prostych błędach - powiedział po meczu Jerzy Brzęczek.
- Muszę przyznać, że VAR w tym meczu nam nie pomógł. Uważam, że bramka Michała Kucharczyka na 2:0 padła po minimalnym spalonym. Musimy to jednak przyjąć. Jestem dumny z mojego zespołu, który zaprezentował się bardzo dobrze. Graliśmy z mistrzem Polski, z faworytem do tytułu, na jego stadionie, a różnicy piłkarskiej nie było widać.
- Mamy sporo problemów zdrowotnych, przez co nasza siłą ofensywna na ławce rezerwowych była słaba. Mimo to graliśmy dobrą piłkę. Po takim spotkaniu rozczarowanie i złość jest jeszcze większa. Mam jednak nadzieję, że będzie to dla nas pouczające doświadczenie - zakończył Brzęczek.