Legia Warszawa. Dariusz Mioduski: Zwolnienie trenera? Z Romeo Jozakiem byłem szczery w tej sprawie od kilku tygodni

- To nie tak, że w sobotę po meczu wkurzyłem się i wywaliłem trenera. Z Romeo Jozakiem byłem szczery w tej sprawie od kilku tygodni - powiedział Dariusz Mioduski, prezes Legii Warszawa.

Romeo Jozak przyszedł do zespołu mistrza Polski w połowie września ubiegłego roku. Podpisał umowę do końca sezonu. W sobotę - po porażce z Zagłębiem (0:1) - uznano jednak, że Legia sześć ostatnich meczów w lidze rozegra już bez tego szkoleniowca. Miejsce rodaka na ławce trenerskiej zajmie jego dotychczasowy asystent Dean Klafurić.

W niedzielę, w samo południe, klub zwołał specjalną konferencję, na której pojawił się dyrektor techniczny Ivan Kepcija oraz prezes klubu Dariusz Mioduski.

- Jest niedziela i każdy z was miał pewnie trochę inne plany, ale życie jest jakie jest. W sobotę wieczorem zwolniliśmy trenera Jozaka. Jego miejsce zajął Dean Klafurić. Z punktu widzenia klubu nie była to łatwa decyzja, ale jesteśmy przekonani, że była optymalna. Czy idealna? Zobaczymy. Na pewno optymalna - powtórzył Mioduski.

I mówił dalej: - Każda inna byłaby decyzją gorszą. Dlaczego? Bo nasze cele się nie zmieniają. Cały czas mamy jeden punkt straty do lidera. I zamierzamy ten punkt odrobić - zdobyć mistrzostwo, a także powalczyć o Puchar Polski.

Jozak został definitywnie zwolniony?

Dariusz Mioduski: Tak, rozstajemy się z nim definitywnie.

Co ta zmiana oznacza, jeśli chodzi o cały projekt Legii?

- Nie chcę przesadzać, ale to w zasadzie nic nie oznacza. To znaczy, nic nie zmienia. Jesteśmy na etapie rewolucji. Trudno ją przeprowadzić i w tym samym czasie zdobywać mistrzostwa. Ale musimy przez taką drogę przejść. Nie mamy 10 lat, by spokojnie budować. Jeśli tego nie zrobimy teraz, szybko, to zostaniemy daleko w tyle.

Kiedy podjął pan decyzję o zwolnieniu Jozaka?

- Ja jestem bardzo emocjonalny jako kibic. Natomiast nie jestem emocjonalny, jeśli chodzi o podejmowanie tak ważnych decyzji. Dlatego to nie jest tak, że w sobotę wieczorem się wkurzyłem i wywaliłem trenera.

A kiedy się pan wkurzył?

- Ta decyzja dojrzewała we mnie od kilku tygodni. Widziałem, że pewne rzeczy przestały działać.

Jakie konkretnie?

- Nie chcę teraz szczegółowo odpowiadać na to pytanie. Mamy za chwilę kolejne mecze i nie za bardzo chciałbym wyciągać takie sprawy na światło dzienne, pomagać naszym rywalom. Nasi zawodnicy usłyszeli jednak w niedzielę ode mnie, co nie działa. Że choć widzę w ich grze serce, to nie widzę głowy. Nie widzę zespołu, tylko grupę zawodników.

Klafurić w kilka dni zdoła stworzyć z tej grupy zespół?

- Na to liczymy.

Nie lepiej było zatrudnić kogoś nowego, z zewnątrz?

- Lubię i potrafię podejmować ryzyko, ale wprowadzenie teraz kogoś z rynku -
pomijając fakt, że wcale nie ma na nim tak wielu wolnych trenerów - obarczone byłoby jednak zbyt dużym ryzykiem.

Nie rozważaliście, by trenerem Legii został ktoś inny. Są przecież w klubie Aleksandar Vuković czy Jacek Zieliński. Dlaczego nie oni, dlaczego nie legioniści, tylko tak naprawdę obcy człowiek, którego Jozak sam tu przyprowadził?

- Wy jesteście na zewnątrz, my w środku. Musicie nam zaufać, mamy większą wiedzę. Co do "Vuko", to on nadal jest integralną częścią tego sztabu. Jest częścią serca Legii i zawsze nią pozostanie. Ale oprócz serca, potrzebujemy teraz głowy, stąd ten wybór.

Klafurić będzie trenerem Legii w przyszłym sezonie?

- Dzisiaj liczy się tylko ten sezon: zdobycie mistrzostwa i Pucharu Polski. A co będzie dalej? Zobaczymy. Będziemy pracować. Ale w zaciszach gabinetów.

Legii niepotrzebna jest stabilizacja?

- Stabilizacja jest potrzebna wtedy, kiedy ma się coś, do czego wystarczy przykręcić śrubki. My potrzebowaliśmy rewolucji w każdym aspekcie. Musimy wejść na wyższy poziom. I uważam, że wchodzimy. Robimy kroki do przodu.

W Europie rzadko buduje się drużynę zmieniając aż tak wielu piłkarzy w jednym okienku, zatrudniając co pół roku nowych trenerów.

- Zrobiliśmy tak dużo transferów, by podnieść jakość drużyny. Myślę, że zostało to osiągnięte, przynajmniej na poziomie indywidualnym. W zespole jest większa rywalizacja. Mogliśmy dokonać tych transferów w ciągu trzech okienek transferowych, ale nie wiem - mam wątpliwości, czy wówczas efekt byłby lepszy.

A może Stanisław Czerczesow powinien wrócić do Legii, by to wszystko poukładać?

- Serdecznie go pozdrawiam. Zawsze go ceniłem i lubiłem, jesteśmy w kontakcie, ale życzę mu jak najlepiej w Rosji. Mogę jednak zagwarantować, że jeśli trafi do nas nowy trener, to na pewno wykonamy wielką pracę, by ściągnąć tu fachowca. Doświadczenie będzie jedną z kluczowych rzeczy, do których przywiążemy wielką wagę.

Więcej o:
Copyright © Agora SA