Ekstraklasa. Legia Warszawa opanowała kryzys? "Zgoda na Niezgodę"

Najpierw były serpentny i oczekiwanie na mecz. Potem sprawy w swoje ręce wziął człowiek od zadań specjalnych. A dokończyć dzieło pomógł piłkarz wyklęty. Przynajmniej na chwilę - przez Romeo Jozaka, bo na pewno nie przez kibiców - spostrzeżeniami po wygranej Legii z Pogonią (3:0) dzieli się Bartosz Rzemiński ze Sport.pl"
Mecz o mistrzostwo Ekstraklasy Legia Warszawa - Pogoń Szczecin Mecz o mistrzostwo Ekstraklasy Legia Warszawa - Pogoń Szczecin Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Zgoda na Niezgodę. I Szymańskiego

"Wyrażam zgodę, na takiego Niezgodę" - napisał w trakcie meczu jeden z kibiców Legii w mediach społecznościowych. Młody napastnik Legii w sobotę zaprezentował się bowiem z bardzo dobrej strony. Od początku spotkania był aktywny, próbował brać na siebie ciężar gry, zmieniał pozycje i często wychodził na pozycje.

W 48. minucie pokazał, że ostatnia zniżka formy była jedynie chwilowa. 23-latek otrzymał podanie od Kaspra Hamalainena i przeprowadził świetną akcję indywidualną. Minął kilku obrońców Pogoni, wbiegł w pole karne i pewnym strzałem przy słupku pokonał Łukasza Załuskę.

W obecnym sezonie Niezgoda ma na swoim koncie już 13 bramek, i wciąż pokazuje, że na grę w pierwszym składzie zasługuje zdecydowanie bardziej, niż Eduardo. Ten bowiem na murawie w sobotnim spotkaniu pojawił się w drugiej połowie, zaliczył jeden kontakt z piłką (strzał w trybuny) i zszedł z kontuzją mięśniową.

Dobrze zagrał również Sebastian Szymański. Młody skrzydłowy pokazał, że już niebawem może stanowić o sile Legii. Biegał, walczył, pomagał w obronie i był groźny w ataku. Gdybyśmy mieli wystawiać mu notę - miałby jedną z najwyższych w zespole.

- Czy Sebastian Szymański zagrał dziś najlepszy mecz od kiedy jestem w Legii? Chyba tak. Od początku wiedziałem, że to dobry gracz. Miał jednak za duże wahania formy. Teraz dojrzał i ją ustabilizował - ocenił Jozak po meczu.

Michał Kucharczyk Michał Kucharczyk FOT. KUBA ATYS

Powrót Króla

69. minuta spotkania. Legia prowadzi z Pogonią już 2:0, a Romeo Jozak decyduje się na zmianę. Narzekającego na uraz Krzysztofa Mączyńskiego zmienia Michał Kucharczyk, który dwa ostatnie mecze (ligowy z Arką Gdynia i pucharowy z Górnikiem Zabrze) oglądał z trybun, po tym, jak trener mistrzów Polski przesunął go do rezerw. Skrzydłowy wrócił do kadry meczowej wcześniej, niż pierwotnie zakładano, co przypadło do gustu warszawskim kibicom.

Wchodzącego na boisko Kucharczyka powitały gromkie brawa i skandowanie jego nazwiska, a także okrzyki "Kuchy King". 27-latek to w tej chwili jeden z najważniejszych zawodników stołecznego zespołu. Pokazali to kibice, pokazał to sam zawodnik, bowiem chwilę po wejściu na boisko, zaliczył asystę. W 71. minucie przeprowadził dynamiczną kontrę z Sebastianem Szymańskim, któremu dograł idealną piłkę w polu karnym, nie dając mu możliwości pomyłki. Szymański pewnie wykończył akcję, a Legia przypieczętowała swoje zwycięstwo.

- Już przed meczem planowałem wprowadzenie Kucharczyka w drugiej połowie. Michał jest częścią drużyny, kocha klub, a klub kocha jego. Mógł sam zdobyć bramkę, ale wolał podać do kolegi. Szanuję taką grę zespołową - skomentował trener warszawiaków, który po bramce pomocnika triumfował pokazując swojemu piłkarzowi uniesiony w górę kciuk. - Razem wykonaliśmy świetną pracę. Podziękowałem "Kuchemu", że wyłożył mi piłkę, a nie próbował wykończyć akcji sam - dodawał Szymański.

Romeo Jozak Romeo Jozak JAN RUSEK

Jozak naprawia błędy

W meczu z Pogonią Romeo Jozak ręce bezradnie rozkładał tylko raz - przed rozpoczęciem spotkania, które opóźniło się ze względu na serpentyny rzucane na murawę przez kibiców. Później już nie narzekał, a zamiast tego świetnie reagował na boiskowe wydarzenia. Przez cały mecz motywował swoich zawodników, podpowiadał i pokrzykiwał. Widać było również, że wiedział, jak pokonać ewentualne przeszkody.

Chorwat rywali ze Szczecina rozpracował bardzo dokładnie. Wiedział, jak zneutralizować największe zagrożenia, i wykorzystać błędy przeciwników, a swoje szybko naprawiać. Tak, jak naprawił sytuację w środku pola, który w pierwszej połowie grał przeciętnie. Po zmianie stron za Marko Vesovicia wprowadził Chrisa Philippsa, który dał bardzo dobrą zmianę - poukładał grę i bardzo dobrze współpracował z Domagojem Antoliciem, w pierwszej połowie niewidocznym, w drugiej nie bojącym się odpowiedzialności, szukającym gry i biorącym na siebie jej ciężar.

Trener Legii ograniczył również zmiany w pierwszym składzie, co wcześniej było jednym z największych powodów dezorganizacji. W porównaniu do spotkania Pucharu Polski z Górnikiem Zabrze (1:1) chorwacki szkoleniowiec - nie licząc pozycji bramkarza - dokonał zaledwie jednej zmiany. Zmiany, która przyniosła efekt - za Eduardo w podstawowej jedenastce znalazł się bowiem wspomniany wcześniej Niezgoda.

- Jesteśmy coraz bliżej ustalenia optymalnego składu. Nasza sytuacja kadrowa jest dość komfortowa. W rundzie finałowej zmian powinno być zdecydowanie mniej - przyznał po meczu 45-latek.

Hamalainen, człowiek od goli specjalnych

Legia walczy o zwycięstwo w trudnym meczu z Lechem i potrzebuje bramki? Zjawia się Hamalainen. Potrzeba gola w spotkaniu z rozpędzonym Górnikiem? Jest Hamalainen. Trzeba wziąć na siebie odpowiedzialność na początku starcia, które może zadecydować o losach mistrzostwa Polski? Można liczyć na Hamalainena.

Fin w tym sezonie jest prawdziwym liderem warszawiaków. Na boisku, co udowadniają: liczby - 10 bramek, 9 asyst; słowa trenera, który mówił o bardzo dużym znaczeniu pomocnika dla zespołu; słowa samego zawodnika, który na początku roku mówił: "Świadomość, że jeden błąd, bądź chwila gorszej gry od razu sprawią, że w następnym meczu siadasz na ławkę rezerwowych, jest bardzo trudna. O takim czymś nie da się nie myśleć, a to tylko przeszkadza w osiągnięciu odpowiedniej dyspozycji i dobrej grze. Teraz jest jednak zupełnie inaczej. Trener mi ufa, odważnie na mnie stawia i wykorzystuje moje zdolności, na czym zyskuje cała drużyna. I to właśnie dzięki temu zaufaniu moja forma idzie w górę. To naturalne, wcześniej nie mogłem pokazać pełni swoich możliwości".

Hamalainen na lidera wyrasta nie tylko pod względem sportowym, ale również psychologicznym. W trakcie spotkania często pokrzykiwał w kierunku kolegów, szczególnie młodszych - Szymańskiego i Niezgody, którym udzielał instrukcji, i z którymi często wymieniał się pozycjami. Po jego bramce na 1:0 podbiegła do niego niemal cała drużyna, a on sam rozpoczął "kołyskę" z okazji narodzin syna Domagoja Antolicia.

"Ostatni gwizdek - nic o nas bez nas"

Zanim Legia rozpoczęła sobotnie starcie, musiała uporać się z kibicami, a dokładniej rzucanymi przez nich serpentynami. Fani mistrzów Polski, podobnie jak innych zespołów w całym kraju, opóźnili rozpoczęcie 30. kolejki Lotto Ekstraklasy. Spotkania nie rozpoczęły się planowo ze względu na rzucane przez fanów serpentyny. Takie zachowanie ma związek z akcją "Ostatni gwizdek - nic o nas bez nas!".

Akcja związana jest z protestem przeciwko wprowadzeniu przez PZPN nowych wytycznych dotyczących m.in. sanckjonowania odpowiedzialności zbiorowej wobec ogółu kibiców na danej trybunie, zamykania stadionów za wykroczenia, a także wprowadzenia wysokich kar finansowych dla klubów Lotto Ekstraklasy i niższych lig.

Na stadionach w całej Polsce kibice rzucali serpentyny, których zbieranie opóźniło rozpoczęcie meczów. Najpóźniej, bo dopiero o godz. 18.16 rozpoczęło się spotkanie w Warszawie.

Giler Giler Sport.pl

Trybuna Wiesława Gilera

Przed sobotnim spotkaniem odsłonięto również tablicę upamiętniającą zmarłego w 2010 roku Wiesława Gilera, założyciela Tygodnika Kibiców "Nasza Legia".

"Przez lata wspierał i promował swój ukochany klub. Dzięki Niemu powstały m.in. Wielka Flaga, Panorama Warszawy i setki innych inicjatyw. To on rozdawał tysiącom dzieciaków, zapalonych legionistów - szaliki, koszulki i czapeczki" - czytamy o Gilerze na oficjalnej stronie internetowej mistrzów Polski. Założyciel "NL" organizował, propagował i współtworzył także wiele akcji charytatywnych.

Imieniem Wiesława Gilera w sobotę nazwana została trybuna prasowa stadionu przy ul. Łazienkowskiej 3 w Warszawie. W uroczystości udział wzięła m.in. rodzina redaktora, a także członkowie zarządu stołecznego zespołu.

Copyright © Agora SA