W Legii mają poczucie, że zrobili wszystko dobrze. Dariusz Mioduski: Mamy zespół na mistrzostwo Polski [ROZMOWA]

- Wzmocniliśmy wszystkie pozycje, które zakładaliśmy, że wzmocnimy. Pozyskaliśmy piłkarzy, których chcieliśmy. A na dodatek zrobiliśmy to bardzo sprawnie, nie szarżując z wydawaniem pieniędzy - mówi Dariusz Mioduski, prezes i właściciel Legii Warszawa.

Zeszły rok Legia zakończyła na szczycie tabeli (po 21 kolejkach ma dwa punkty więcej od Lecha i Górnika). W piątek wznowi nowy od wyjazdowego meczu z Zagłębiem Lubin (godz. 20.30, relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE). Ale wznowi już jako inna drużyna.

Zimą na Łazienkowskiej doszło rewolucji. Ale rewolucji w pełni zaplanowanej. I dość sprawnie przeprowadzonej, bo Romeo Jozak aż czterech z sześciu nowych piłkarzy - tych najbardziej kluczowych - dostał jeszcze przed pierwszym obozem na Florydzie. Dawno żaden trener Legii nie miał takiego komfortu pracy jak on.

Sport.pl
Sport.pl

Bartłomiej Kubiak: Kadra Legii jest już zamknięta?

Dariusz Mioduski: Okno transferowe w Polsce trwa do końca lutego, więc zawsze coś jeszcze może się wydarzyć. Cały czas obserwujemy rynek, ale już nie mamy ciśnienia. Jeśli ktoś od nas odejdzie, będziemy reagować. Jeśli przyjdzie, to już raczej w kontekście w przyszłości, kolejnych lat. Na ten sezon jesteśmy gotowi, mamy zespół na mistrzostwo Polski.

A na Ligę Mistrzów?

- Oczywiście to czy transfery były udane i na ile ostatecznie, i tak zweryfikuje życie. Ja mogę sobie tak myśleć, trener może być zadowolony, ale na końcu liczą wyniki. Ale jakoś jestem spokojny, że będzie dobrze. Po raz pierwszy mam poczucie, że zrobiliśmy wszystko dobrze - w optymalny sposób. Wzmocniliśmy wszystkie pozycje, które zakładaliśmy, że wzmocnimy. Pozyskaliśmy piłkarzy, których chcieliśmy. A na dodatek zrobiliśmy to bardzo sprawnie, bo przecież czterech nowych zawodników trafiło do nas jeszcze przed pierwszym obozem. To sytuacja w Legii dawno niespotykana.

Ile wydaliście na transfery?

- Nie chcę mówić o konkretnych kwotach, ale nie szarżowaliśmy. Wydawaliśmy pieniądze z głową, każdy ruch był bardzo dokładnie przemyślany. Przygotowaliśmy się do tego okna transferowego przez kilka miesięcy. Wiedzieliśmy dokładnie, jakich graczy potrzebujemy. Mieliśmy gotowe listy piłkarzy, ich charakterystyki - w sumie jakieś kilkadziesiąt nazwisk z całego świata.

Nazwisko Jozak pomagało w negocjacjach?

- Romeo Jozak, Ivan Kepcija. Obaj stanowili dużą wartość w rozmowach z piłkarzami. Gdybyśmy nie mieli takiego sztabu, musielibyśmy przebić oferty z innych klubów pod względem finansowym. A tak mogliśmy zapłacić nawet mniej, niż proponowała konkurencja. Albo ściągnąć takiego Eduardo. On akurat jako jedyny nie był na naszych listach. To, że do nas trafił, to tylko zasługa Jozaka.

Jesienią mówił pan, że celem jest odmłodzenie kadry, a kilka miesięcy później do Legii trafia 35-letni Eduardo.

- Widzę, że wiele osób interpretuje tę deklarację nie do końca zgodnie z moimi intencjami. Po pierwsze - odmładzanie to jest proces, nie da się go przeprowadzić w trakcie jednego okna transferowego. Po drugie - ten proces już się rozpoczął, zimą udało nam się trochę zbić średnią wieku zespołu [z 30,4 do 28,1]. Po trzecie - jeszcze trochę potrwa, daliśmy sobie trzy lata, by uzyskać satysfakcjonującą nas średnią 25,5.

Ale jest jeszcze po czwarte, najważniejsze - w Legii zawsze na pierwszym miejscu liczyć się będzie jakość. Młody zawodnik nigdy nie będzie grał tylko dlatego, że jest młody - musi być do tego dobry. I tu możemy wrócić do Eduardo. Gdyby Romeo Jozak go nie znał i nie przekonał do naszej wizji Legii, to obawiam się, że piłkarz z takim CV nie chciałby grać w ekstraklasie. Zwyczajnie nie byłoby nas na niego stać.

04.01.2017  Warszawa.  Eduardo da Silva nowi pilkarze Legii na konferencji prasowej . Kuba Atys / Agencja Gazeta
SLOWA KLUCZOWE:
pilka nozna ekstraklasa
FOT. KUBA ATYS

Kto wpadł na pomysł, by szukać piłkarzy w Stanach Zjednoczonych?

- Romeo Jozak, Ivan Kepcija, ale też ja. Każdy z nas spędził dużo czasu w Stanach, poznał ten rynek, wyrobił kontakty. Skorzystaliśmy z nich przy okazji Florida Cup. Ale pomysł, by otworzyć się na ten rynek kiełkował we mnie od dawna. Tam jest naprawdę bardzo dużo piłkarskich talentów. Na dodatek wiele z nich ma polskie albo środkowoeuropejskie korzenie. Legia jest dla nich klubem, do którego chcą aspirować.

W sumie nic dziwnego: nie dość, że gracie w Europie, to pewnie jeszcze lepiej płacicie.

- Europa dla tych chłopaków faktycznie może być jakimś wabikiem, ale zarobki? Pewnie jeszcze kilka lat temu można byłoby tutaj szukać przewagi, ale teraz już niekoniecznie. MLS i tamtejsza federacja robią wiele, by zatrzymywać największe talenty w kraju. Wymyślają przeróżne programy, projekty. Angażują w to wielkie firmy, które płacą tym najzdolniejszym chłopakom niemałe pensje.

Jakich piłkarzy szukacie w Ameryce?

- Raczej młodszych, jeszcze nie do końca ukształtowanych, ale już z takim potencjałem, że dzięki odpowiedniej pracy stosukowo szybko uda się go w pełni rozwinąć. Zamierzamy częściej patrzeć w tamtym kierunku. To dopiero początek. Początek większego planu, który nie tylko zakłada, że będziemy szukać tam piłkarzy.

A kogo jeszcze, inwestora?

- Jestem i będę otwarty na kapitał zewnętrzny, ale nie o tym mówię. Jeśli ktoś myśli, że styczniowa wyprawa na Florydę miała taki podtekst, to się myli. Oczywiście tego rodzaju wyjazdy są w stanie pomóc znaleźć sponsora, ale w przypadku tej wizyty priorytety były inne.

Jakie?

- Najważniejsze, że mogliśmy trenować w atrakcyjnych warunkach, rozegrać sparingi z silnymi i ciekawymi przeciwnikami, a do tego sprawdzić kilku piłkarzy. Zależało nam też, by wyjść do kibiców 0 spotkać się z Polonią - przyciągnąć ich do Legii i budować tam nasza markę. Sam mieszkałem wiele lat w Stanach i wiem, jak to jest. Człowiek tęskni, pragnie, szuka kontaktu z Polską. Na Florydzie przetarliśmy szlaki. Teraz czas na kolejne kroki. Chicago, Nowy Jork - to największe skupiska Polaków. Planujemy tam otworzyć swoje szkółki. Chcemy w Stanach nie tylko szukać piłkarzy, ale też zacząć ich szkolić.

Szkolicie też w Polsce. Jak wygląda kwestia budowy akademii?

- W najbliższych tygodniach zamierzamy wyłonić generalnego wykonawcę, a potem ruszamy z budową.

Macie na to odłożone pieniądze?

- W kasie klubu ich nie ma, ale to nas nie powstrzyma. Będziemy posiłkować się zewnętrznym finansowaniem, bo realizacja tego projektu nie może czekać. Bez dobrego systemu szkolenia i dobrze funkcjonującej akademii piłkarskiej za pięć, dziesięć lat w Europie sobie nie poradzimy.

Kariera wyhamowana przez brutala. Poznajcie Eduardo - nowego piłkarza Legii

O nowym napastniku Legii pisano, że ma zapewnić Arsenalowi życie po odejściu Thierry'ego Henry'ego. Mimo dzielącej ich różnicy klas, przez pewien czas wydawało się, że Eduardo da Silva rzeczywiście może być pierwszą armatą 'Kanonierów'. Wszystko zmienił jednak jeden, bezmyślny faul Martina Taylora... CZYTAJ WIĘCEJ >>

Oby nie zaspał na mecz i dogadał się z trenerem. Poznajcie Williama Remy'ego - nowego piłkarza Legii

Konflikt z trenerem, zaspanie na ligowy mecz, konieczność opuszczenia ukochanego, macierzystego klubu i fatalne pożegnanie z Ligue 1. Piłkarska historia nowego nabytku Legii Warszawa - Williama Remy'ego przynosi kilka ciekawostek. Daje też jednak przekonanie, że obrona mistrza Polski, z Francuzem w składzie, może być mocniejsza i... CZYTAJ WIĘCEJ >>

Niewolnik własnego ciała. Poznajcie Domagoja Antolicia - nowego piłkarza Legii

Chociaż jego dziadek był kaskaderem, to nie udało mu się odziedziczyć po nim odporności na kontuzje. Wielokrotnie łamał kości śródstopia, męczył go chroniczny ból pleców i mało brakło, a skok do jeziora Jarun byłby jego ostatnim. Zyskał jednak coś innego - waleczność. Gdyby nie ona, pewnie już dawno do listy urazów dołożyłby te o podłożu psychicznym... CZYTAJ WIĘCEJ >>

Wszystkie drogi prowadzą do Rijeki. Poznajcie Marko Vesovicia - nowego piłkarza Legii

Czy miłość do klubu można poczuć już w czasie narodzin? Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia jest absolutnie znikome. Tak samo jak nikt nie spodziewa się skandalu na skalę krajową wywołanego przez jogurt. Historia z półki science-fiction? A to wszystko związane z Marko Vesoviciem... CZYTAJ WIĘCEJ >>

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.