Dominik Wardzichowski: To będzie trudniejsza część sezonu dla Górnika Zabrze?
Marcin Brosz: - Przeciwnicy wiedzą, jak chcemy grać, jaki mamy styl i do czego dążymy. Łatwo nie będzie, ale skupiamy się na sobie, nie na rywalach. Jeżeli będziemy realizować schematy wypracowane w zimowym okresie przygotowawczym, będzie dobrze.
O jakich schematach pan myśli?
- Chciałbym, żeby Górnik Zabrze grał szybką i widowiskową piłkę. Naszą siłą są stałe fragmenty gry. Mocno nad tym pracowaliśmy. Sparingi pokazały, że potrafimy to wszystko połączyć, ale weryfikacją będzie ekstraklasa.
Jest pan zadowolony z zimowych sparingów?
- Austria Wiedeń i Partizan to zespoły na poziomie Ligi Europy, a my potrafiliśmy z nimi zremisować. To daje dużo optymizmu. Piłkarze zobaczyli, że nie ma się czego bać i wstydzić. Nie mówię tylko o wyniku, ale o poruszaniu się po murawie, pomyśle na grze. To były wartościowe sprawdziany.
Dały panu obraz, jak mogłyby wyglądać mecze Górnika Zabrze w europejskich pucharach?
- Jesteśmy w stanie rywalizować na tym poziomie. Ale są pewne warunki. Po meczach z Austrią Wiedeń i Partizanem przeprowadziliśmy wnikliwą analizę. Prześwietliliśmy defensywę i ofensywę. Wyszło, że kluczem do sukcesu jest odpowiednie poruszanie się po boisku.
Będzie pan dalej stawiał na młodych piłkarzy?
- Taki jest plan. Do pierwszego zespołu włączyliśmy w zimie: Daniela Bielicę (18-letni bramkarz), Daniela Liszkę (17-letni pomocnik), Bartosza Barczuka (17-letni pomocnik) i Wojciecha Hajdę (17-letni obrońca). To piłkarze, którzy zrobili największy postęp w ostatnim czasie. Są z regionu i chcemy dać im szansę. Reszta zależy od nich.
Nie boi się pan, że młodzi piłkarze nie udźwigną presji wyniku?
- Budowa nigdy nie jest łatwa. Mogą pojawić się problemy, ale kibice akceptują nasz plan i nas wspierają. Widzą, że ma to sens. Nie oczekują natychmiastowych wyników. Kluczem jest systematyka i konsekwencja. Nie zdziałamy cudów w miesiąc. Mamy plan i chcemy go realizować. Miejsce w tabeli nie zmienia naszego podejścia. Stawiamy na młodzież, uzupełniamy piłkarzami, którzy mogą być dla nich wzorem i pracujemy. Wierzę, że Górnik Zabrze może być jeszcze silniejszy.
Transfer Pawła Bochniewicza ma to potwierdzić?
- Mamy jasno określone plany względem Pawła. On doskonale wpisuje się w filozofię budowania Górnika Zabrze. Jego rozwój ma zwiększyć rozwój klubu, ale to działa w dwie strony. Klub, kibice, trener mają swoje oczekiwania, a zawodnik swoje. Bochniewicz chce pokazać się w Polsce, a my chcemy jak najlepiej wykorzystać jego umiejętności.
Co z pozostałymi zawodnikami, którzy dołączyli do Górnika zimą?
- Adrian Gryszkiewicz to chłopak, który jeszcze kilka miesięcy temu grał w Centralnej Lidze Juniorów, a teraz odważnie wchodzi do kadry pierwszego zespołu Górnika Zabrze. W jego przypadku kluczem do sukcesu będzie czas. Każdy kolejny mecz będzie wpływał na jego korzyść. Podobna sytuacja jest z Danielem Smugą. On sam dał sobie szansę. Bramki, asysty w trzeciej lidze, a teraz ekstraklasa.
W zimowym oknie transferowym postawiliście na młodych piłkarzy. Nie potrzebuje pan więcej doświadczenia w zespole?
- Górnik jest szansą nie tylko dla młodych zawodników. Przykład Igora Angulo pokazał, że potrzebujemy również piłkarzy doświadczonych. Ja nie patrzę na wiek. Dla mnie liczy się rozwój. Jeżeli zawodnik w wieku 30 lat robi postępy, to może liczyć na miejsce w drużynie.
Kadra Górnika Zabrze jest już zamknięta?
- Nie. Cały czas monitorujemy rynek. Jeżeli pojawi się piłkarz, który będzie pasował do naszego planu, rozważymy jego zatrudnienie.
Czuć w Zabrzu atmosferę oczekiwania? Górnik może walczyć o mistrzostwo Polski.
- Ludzie w Zabrzu żyją Górnikiem siedem dni w tygodniu. Mecz jest ukoronowaniem, ale atmosfera trwa przez cały tydzień. Często to podkreślam, ale jeszcze dwa lata temu po Zabrzu biegał Messi i Ronaldo, teraz dzieciaki naśladują Angulo, Kurzawę i Kądziora. Szaleństwo trwa. Piękne szaleństwo.
Więcej o drużynie Marcina Brosza w tekście: Górnik Zabrze - banda profesjonalistów
JAN KOWALSKI
GRZEGORZ CELEJEWSKI
JAN KOWALSKI