Od początku obecnego sezonu zwolnionych zostało już dziewięciu szkoleniowców, a średnia pracy trenera w Ekstraklasie wynosi zaledwie 169 dni. W środę media podały informację o tym, że zwolniony zostanie Jan Urban, tak się jednak nie stało.
??Działacze pośpieszyli się wczoraj z decyzją, została wstrzymana przez prawników z wrocławskiego Ratusza. Urban formalnie poprowadzi drużynę w meczu z Jagą-zwolnienie przed końcem rundy oznaczałoby dodatkowe odszkodowanie. Pozycje prezesa Bobowca i dyr.Matyska również zagrożone.
- Janekx89 (@janekx89) 13 grudnia 2017
Urban byłby trzecim szkoleniowcem zwolnionym w ciągu ostatnich dni. Wcześniej pracę stracili Radosław Mroczkowski (Sandecja Nowy Sącz) oraz Kiko Ramirez (Wisła Kraków). W tym sezonie z posadą pożegnał się również m.in. Jacek Magiera (Legia Warszawa), Dariusz Wdowczyk z Piasta Gliwice, Maciej Skorża z Pogoni Szczecin.
Zapytaliśmy kilku utytułowanych trenerów, co myślą o ostatniej fali zwolnień w Ekstraklasie. Niektórzy z nich nie przebierają w słowach.
Szkoda zdrowia, żeby to wszystko komentować. Niestety, taki jest już los polskich trenerów. Niektórzy z nas pewnie już się przyzwyczaili do tej ciągłej karuzeli. Ja na razie nie mogę narzekać, chociaż wyniki Cracovii nie są imponujące. Pracujemy, żeby było znacznie lepiej, choć słyszałem już wiele głosów zdziwienia, że jeszcze mnie nie zwolnili. Nie da się zbudować drużyny w kilka miesięcy. Może się zdarzyć niezły okres, sprzyjać szczęście, ale prawdziwa budowa trwa znacznie dłużej.
Ostatnie zwolnienia w Ekstraklasie, to dla mnie totalne nieporozumienie i przekroczenie jakichkolwiek granic. Szczególnie nie rozumiem tego, co dzieje się we Wrocławiu. Najbardziej żal mi Janka Urbana, którego mam głęboko w sercu. Przecież jeśli Śląsk wygrał z Jagiellonią, to może wskoczyć na dziewiąte miejsce. Nie umiem tego nazwać inaczej, jak tylko zwykły idiotyzm.
Doskonale wiem, co przeżywają trenerzy, którzy właśnie tracą pracą. Wiem, co przeżywają ich rodziny. Współczuję im. To, co się ostatnio dzieje bardziej świadczy o ludziach, którzy zatrudniają, a po krótkim czasie zwalniają szkoleniowców. Dominuje u nich jakaś dziwna krótkowzroczność, a to nie prowadzi do niczego dobrego.
Kiedyś było trudniej zwolnić trenera. Z trenerem można było się pożegnać po wypełnieniu kontraktu, albo klub płacił pensje do końca sezonu. Dzisiaj umowy są tak zawierane, że można trenerów zwalniać w każdej chwili, a budżet klubu niewiele na tym traci. Pracodawca wypłaca trzymiesięczne odszkodowanie i bierze następnego trenera. Nie tak to powinno wyglądać.
Jestem teraz we Florencji na meczu Fiorentina - Sampdoria. Od lipca trenerem gospodarzy jest Stefano Pioli, któremu życzę, żeby pracował jak najdłużej. Z kolei Sampdorię od dwóch lat prowadzi Marco Giampaolo. Spokojnie buduje drużynę. Owszem, ma lepsze i i gorsze momenty, ale realizuje swoją wizję. Jego pracę widać na każdym kroku.
Oczywiście, we Włoszech też się zwalnia trenerów, ale mimo wszystko odbywa się to trochę w innym stylu.
Dramat! Dramat i jeszcze raz dramat! Ja już swoje powiedziałem w tym temacie. Czekam na jakieś działania i stanowczą reakcję Stefana Majewskiego, dyrektora szkoły trenerów, Marka Koźmińskiego wiceprezesa PZPN ds. szkoleniowych oraz Marcina Animuckiego, prezesa Ekstraklasy - powiedział Sport.pl Andrzej Strejlau.
Ostatnie zwolnienia skomentował również na swoim profilu na twitterze:
Smutne,trenerzy byli,są i będą zwalniani,natomiast forma zerwania kontraktu świadczy o braku kultury pracy prezesów klubów.W XX wieku o zwolnieniu powiadamiał kierownik drużyny lub gospodarz stadionu.W XXI w,jak ostatnio, poinformowali trenera kibice przez internet.
- Andrzej Strejlau (@A_Strejlau) 10 grudnia 2017