Tak ciekawego finiszu ekstraklasy za czasów dzielenia punktów jeszcze nie mieliśmy. Przed ostatnią kolejką o mistrzostwo kraju biją się aż cztery drużyny. Zwolennikom reformy przypomnimy jednak szybko rok 2012. Wtedy o koronę do końca rywalizowało dokładnie tyle samo zespołów i nie potrzeba było do tego tnących punkty regulaminów.
Zwolennicy reformy ekstraklasy oglądając sezon 2016/17 mogą zacierać ręce. Podzielenie punktów wreszcie sprawiło, że sytuacja w czubie tabeli przynosi więcej pytań niż odpowiedzi i to tuż przed ostatnią kolejką. Jeśli na mistrzowski tytuł mogą liczyć cztery ekipy (Legia, Jagiellonia, Lech, Lechia), które grają zresztą ze sobą, jeśli trzy z nich nie mogą być pewne nawet gry w eliminacjach Ligi Europy (pewna jest tylko Legia)... Zapowiada to wielkie emocje, jakie czekają nas w niedzielę. Z tej okazji przypominamy, jak to na szczycie polskich rozgrywek ostatnio bywało.
W sezonie 2015/16 mistrzowskie emocje przed ostatnią kolejką były o połowę mniejsze. Przynajmniej jeśli za kryterium uznać liczbę walczących o mistrzostwo drużyn. Po 36 kolejkach w tabeli liderowała Legia tuż przed Piastem, ale obie ekipy miały taką sam liczbę punktów. Trzecie Zagłębie Lubin czy czwarta Cracovia nie liczyły się wtedy w walce o tytuł. Właściwie to Legia mogła go sobie zapewnić kolejkę przed końcem sezonu, ale przegrała 0:2 z. Lechią. Teraz o mistrzostwo też zagra z gdańską drużyną, tym razem w swym ostatnim meczu. Wracając do wydarzeń sprzed roku - na finiszu rozgrywek niespodzianki nie było. Piast sezon zakończył z wicemistrzostwem.
W walce o mistrzostwo liczyły się wtedy znów tylko dwa zespoły. Przed ostatnią kolejką Lech miał 42 punkty, a Legia 39. Dużych emocji więc być nie mogło. Chociaż "Kolejorz" w ostatnim meczu tylko zremisował, to więcej do szczęścia potrzebne mu nie było. Wyprzedził Legię o punkt. Tytuł odzyskał po 5 latach przerwy. Jagiellonia była wtedy pewna co najmniej trzeciego miejsca, chociaż o wicemistrzostwo walczyła z Legią.
Sezon 2013/14 był jednym z nudniejszych jeśli chodzi o emocje na górze tabeli. Niewiele dało tu nawet podzielenie punktów po 30 seriach spotkań. Legia zdobyła mistrzostwo już trzy kolejki przed końcem ligi. Sezon kończyła zresztą z 10 punktami przewagi nad Lechem, który o wicemistrzostwo do końca drżeć nie musiał. Nad trzecim Ruchem miał 6 punktów przewagi. To był idealny sezon dla tych, którzy denerwować się nie lubią. Tylko czy wśród kibiców tacy są?
W tym sezonie punktów nie dzielono. To dlatego najlepsza drużyna ligi zdystansowała trzeci Śląsk o 20 oczek, a czwartego Piasta o 21. Legia zdobyła mistrzostwo już na dwie kolejki przed końcem rozgrywek. Wcześniej skromnie pokonała u siebie Lecha. Potem poznaniacy gubili zresztą punkty i ułatwili nieco warszawianom sprawę. W sumie w całym sezonie zdobyli 6 oczek mniej.
Daleko wstecz patrzeć nie trzeba było. Oto ten sezon, który daje sporo analogii do obecnego. Mistrzowskie emocje z liczną obsadą mieliśmy wtedy do końca.
Przed ostatnią kolejką Śląsk Wrocław miał 53 punkty, Ruch Chorzów 52, Lech 51, a Legia 50. Warszawianie mieli teoretyczne szanse na mistrzostwo, bo w przypadku korzystnych rozstrzygnięć w innych meczach 53 punkty, ze względu na lepszy bilans bramkowy w bezpośrednich meczach, dawały im pierwszeństwo przed Śląskiem. Prezentów od liderów nie było. Punkty zgubił tylko Lech i spadł na czwarte miejsce. Czołowa dwójka swoje spotkania wygrała, zresztą tak jak Legia. Już wcześniej było jednak wiadomo, że cała czwórka zagra w eliminacjach europejskich pucharów. Gwarantował to Puchar Polski zdobyty przez stołeczny klub. Ten sezon warszawiakom śnił się jeszcze długo. Praktycznie od 20 kolejki kontrolowali oni sytuację w tabeli, nie schodząc z pozycji lidera, ale remisy i przegrane pod koniec sezonu sprawiły, że złote i srebrne medale pojechały do Wrocławia i Chorzowa.
Cofając się jeszcze dalej. Czterech drużyn bijących się o mistrzostwo Polski do ostatniej kolejki, próżno szukać w XXI wieku. Niby nie trwa on nie wiadomo jak długo, ale taka sytuacja jak obecnie, daleka była nawet od prawdopodobieństwa. Niezależnie czy najwyższa klasa rozgrywkowa zwana była I ligą, ekstraklasą czy zaczynała się od walki w dwóch grupach czy jednej. Czy liczyła 14 czy 16 drużyn. Czwórka do tytułu to rzadkość. W ostatnich latach kibice w Polsce mają zatem sporo szczęścia.