Transfery, zwolnienia i mecze o tytuł. Kluczowe momenty sezonu Ekstraklasy

Z zakończonego już sezonu Ekstraklasy można wysnuć dość zaskakujący wniosek: ludzie naszej piłki lubią ryzyko. Tyle że... często są go nieświadomi. Brawura (lub też czasem, jak kto woli, głupota) w podejmowaniu decyzji personalnych zdominowała nasze zestawienie najważniejszych momentów minionych rozgrywek.

Mecze Lecha z Legią

Oczywiście, że w 37-kolejkowym sezonie tytuły wygrywa się również, a może przede wszystkim, meczami z Piastami, Bełchatowami czy innymi Podbeskidziami. W starciach z bezpośrednimi rywalami można za to sprawę mistrzostwa przegrać - co Legia uczyniła, nie znajdując ani razu sposobu na to, by "Kolejorza" pokonać. O tym, że Maciej Skorża ma dobry plan na legionistów, dowiedzieliśmy się niedługo po tym, jak przejął poznaniaków. Wówczas przy Łazienkowskiej zwycięstwo stracił w 90 minucie, ale remis, jak na ówczesne standardy lechitów, nie był wynikiem złym. Potem były tylko lepsze: wygrane po 2:1 u siebie i na wyjeździe, za każdym razem po objęciu w miarę bezpiecznego, dwubramkowego prowadzenia. Po każdym z tych spotkań Lech był bliżej największego rywala: najpierw wzmocnił się mentalnie, później dwukrotnie odrabiał straty punktowe. Dał zespołowi Berga szansę na to, by się pogubił. I tę "szansę" warszawianie wykorzystali już w drugiej kolejce fazy finałowej.

Czesław Michniewicz Czesław Michniewicz CEZARY ASZKIEŁOWICZ

Michniewicz w Pogoni

"Portowcy" zaczęli sezon dobrze, ale zespół szybko umościł się na granicy pierwszej i drugiej ósemki, co okazało się dla działaczy wynikiem zbyt słabym - i tak Dariusza Wdowczyka zastąpił Jan Kocian (nawiasem mówiąc trener świeżo wyrzucony z Ruchu). Również tu początek był znakomity: wygrane z Cracovią oraz Legią. Potem nastąpił krach: na wiosnę w siedmiu meczach drużyna wywalczyła zaledwie 5 punktów i gdy awans do grupy mistrzowskiej wisiał już na bardzo cienkim włosku, w klubie zatrudniono eksperta od misji specjalnych. I tu sytuacja się powtórzyła: Czesław Michniewicz zaczął od serii 3 zwycięstw, by od 30 kolejki nie wygrać już ani razu. Łatwo go jednak wytłumaczyć: pewny utrzymania wolał testować młodzież, której w zespole jest na pęczki. Ten przegląd kadr kończy na ostatnim miejscu grupy mistrzowskiej i z pierwszymi decyzjami personalnymi: właśnie podziękował Janukiewiczowi, Rogalskiemu, Janocie i Kojowi.

Trener Kamil Kiereś Trener Kamil Kiereś JAKUB ORZECHOWSKI

GKS (znowu) zwalnia Kieresia

Gdy go wyrzucali, beniaminek był w sytuacji nieciekawej. Gdy zatrudniali ponownie - w tragicznej. Następca Kieresia ugrał z zespołem 2 remisy i pożegnano go bez specjalnego żalu, umowę i tak podpisał na raptem trzy miesiące. Trudno oprzeć się wrażeniu, że w Bełchatowie nie zabrakło w tym sezonie ani potencjału piłkarskiego (nazwiska niby nie grają, ale patrząc na nie można było być w miarę spokojnym o utrzymanie), ani pomysłu na grę. Zabrakło za to zaufania, którym nie obdarzono ani szkoleniowca już dla klubu zasłużonego, ani jego następcy - o wierze w Zuba najlepiej świadczy długość jego kontraktu. Gdy w GKS-ie znów dojdą do wniosku, że potrzeba zmian, kolejny szkoleniowiec może już dostać umowę o dzieło.

7 czerwca 2015. Lech Poznań po raz ostatni zdobył wtedy tytuł mistrza Polski. Lech Poznań - Wisła Kraków 0:0 7 czerwca 2015. Lech Poznań po raz ostatni zdobył wtedy tytuł mistrza Polski. Lech Poznań - Wisła Kraków 0:0 LUKASZ CYNALEWSKI

Lech podejmuje ryzyko

Parę lat temu to "Kolejorza" stawiano - jak dziś Legię - za przykład dobrego zarządzania finansami, a w związku z tym również odpowiedniego budowania kadry. Potem seryjne odpadanie z Ligi Europy jeszcze przed jej fazą pucharową uczyniło z poznaniaków klub niejako w zawieszeniu, który usadowił się na pozycji wicemistrzowskiej wydawałoby się już na stałe. Za dobry, by rozmyć się w niższych rejonach tabeli, za słaby, by nawiązać walkę z legionistami - tak wyglądały dwa poprzednie sezony i przez długi czas obecnych rozgrywek wydawało się, że będziemy mieli w tej sprawie ciągłość. Tak się jednak nie stało. W Poznaniu postanowili coś zmienić i to nie na zasadzie zmiany dla samej zmiany. Działacze zalicytowali wysoko, z rynku wzięli prawdopodobnie najlepszego polskiego trenera, jakiego mogli. W dodatku takiego, który może nie pałał widoczną żądzą rewanżu, ale obecnym rywalom z Warszawy miał coś do udowodnienia. Zatrudnienie szkoleniowca z ambicjami pociągnęło za sobą również ambitne zakupy - tak przynajmniej wydawało się zimą. I choć dziś już wiemy, że Djoum z Kadarem Ekstraklasy nie zawojowali, kilka wzmocnień poszerzających skład okazało się koniecznych. Nawet krytykowany po praktycznie każdym meczu Zaur Sadajew jest dziś ważnym ogniwem tej drużyny - gdy w niedawnym meczu z Pogonią trener zdjął go po ponad godzinie, ofensywa Lecha przestała istnieć. Czeczen jest nieskuteczny, ale wydaje się, że również niezbędny. Podobnie jak Karol Linetty czy Łukasz Trałka: pierwszy za nowego szkoleniowca wypiękniał, drugi odmłodniał. Piękniał też cały "Kolejorz". Od seryjnych remisów i mąk z Błękitnymi w Pucharze Polski kalendarzowo dzielą go tygodnie. Sportowo - cała przepaść.

Lechia - Górnik Łęczna 2:0. Jakub Wawrzyniak Lechia - Górnik Łęczna 2:0. Jakub Wawrzyniak RENATA DĄBROWSKA

Wawrzyniak z Wojtkowiakiem w Lechii

Wokół letnich transferów Lechii było dużo śmiechu - kpiono, że tylu zakupów nie pomieści szatnia, a niektórzy piłkarze nie zdążą się nawet poznać. Zespół grał wyraźnie poniżej oczekiwań zarządu, ale... zgodnie z przewidywaniami komentatorów: zakupowa zbieranina na boisku również przypominała zbieraninę. Po rozum do głowy poszli w Gdańsku zimą, stawiając na doświadczenie i solidność. O ile Sebastian Mila bardziej pomógł marketingowo i psychologicznie, o tyle dwaj boczni obrońcy unormowali katastrofalną wcześniej defensywę, sprawiając, że lechiści mogli wygrywać swoje spotkania po minimalistycznej grze: seria wyników 1-0 dała awans do grupy mistrzowskiej. Straty do miejsca gwarantującego udział w pucharach odrobić się nie dało, ale jeśli klub nadal będzie budowany tak, jak w ostatnich kilku miesiącach, o pierwszą czwórkę w kolejnym sezonie kibice nie będą musieli się przesadnie martwić.

Powrót Zielińskiego

Co łączy Lecha i Cracovię? Oba te zespoły wygrały swoje grupy, stając się rewelacjami końcówki sezonu. Ale łączy je też osoba Jacka Zielińskiego. Były szkoleniowiec "Kolejorza", z którym zdobył kiedyś mistrzostwo Polski, pozostawał bez pracy od września 2013 aż do drugiej połowy kwietnia tego roku. W piłce - szmat czasu. Zwłaszcza, jeśli odchodziło się z niej po porażce 0-6 (Ruch przegrał w takim stosunku z Jagiellonią). Bilans "Pasów" pod rządami nowego trenera to 7 zwycięstw, 2 remisy i ani jednej porażki. Obrona? Z wyśmiewanej przeistoczyła się w najlepszą w lidze. Napad? 21 bramek i ponownie jak w przypadku dorobku punktowego, za kadencji Jacka Zielińskiego tylko "Kolejorz" mógł się równać z krakowianami. W efekcie drużyna wreszcie nie zgotowała kibicom końcówki sezonu spędzonej na nerwowym spoglądaniu w ligową tabelę - tak spokojnego utrzymania przy Kałuży nie widziano od lat.

7 czerwca 2015. Lech Poznań po raz ostatni zdobył wtedy tytuł mistrza Polski. 7 czerwca 2015. Lech Poznań po raz ostatni zdobył wtedy tytuł mistrza Polski. LUKASZ CYNALEWSKI

Podział punktów

O zmniejszeniu różnic między walczącymi ze sobą zespołami i wywołaniu w tabelach obu grup prawdziwej młócki pisać nie będziemy - to oczywistość. Ale majaczący na horyzoncie przecinak zabierający połowę dorobku miał też niewątpliwie swój wpływ psychologiczny. Wyraźnie rozluźnił obrońców tytułu, którzy swoją dobrą dyspozycję wykorzystywali przede wszystkim w Lidze Europy. Nie przewidzieli tylko jednego: że po zimie nie uda im się tej formy odbudować. Legia zapasów punktowych nie zrobiła, do podzielenia miała dystans ledwie dwóch oczek. Nagle to, co miało być przewagą, obróciło się przeciwko zespołowi Berga: najsilniejsza w lidze kadra okazała się niewiele warta wobec kryzysu, jaki dotknął legionistów na wiosnę. Ci w wielu starciach męczyli się niemiłosiernie, punkty właściwie wyszarpywali, nierzadko po jednobramkowych zwycięstwach, często - za często - potrafili je tracić. Reszta jest historią mistrzostwa, którą napisała już inna drużyna.

Mariusz Rumak Mariusz Rumak PAWEŁ MALINOWSKI

Rumak wsiada na nowego konia

- Zawisza? Biorę! - tak być może zakrzyknął Mariusz Rumak, gdy niedługo po zwolnieniu z Lecha dostał propozycję z Bydgoszczy. Ryzyko było ogromne: najsłabsza drużyna ligi, z potężną stratą punktową i wieloma przypadkowymi piłkarzami. Do tego trener, który doświadczenie zbierał do tej pory w jednym klubie, gdzie warunki miał prawdziwie cieplarniane. Zawisza okazał się dobrą szkołą i jeszcze lepszym testem, a solidnie przepracowana zima i ruchy transferowe będą najlepszą wizytówką Rumaka przy szukaniu nowego pracodawcy. Bo początek 2015 roku udowodnił, że były opiekun Lecha zdecydowanie nie jest trenerem jednego klubu. Jeśli nie dostanie kolejnej propozycji z Ekstraklasy, będzie to strata przede wszystkim dla ligi.

Legia - Lech. Interweniuje Maciej Gostomski Legia - Lech. Interweniuje Maciej Gostomski Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Mistrzowska parada Macieja Gostomskiego

Był w tym sezonie jeden mecz, w którym Lech musiał uznać wyższość Legii - finał Pucharu Polski, w którym poznaniacy zaczęli dobrze, ale skończyli marnie. Za to "marnie" wielu obwinia Macieja Gostomskiego, który zawalił mecz i wypadł z podstawowego składu. Nie na długo jednak: kilka tygodni później kontuzji doznał Burić, zastąpić go w trakcie meczu z Lechię musiał właśnie ex-legionista. I w ostatnich sekundach popisał się interwencją, którą powszechnie uznano za paradę sezonu. W dodatku taką, dzięki której "Kolejorz" wywiózł z Gdańska nie jeden, a trzy punkty. Bez tamtego zwycięstwa losy tytułu mogły i zapewne potoczyłyby się inaczej. Ot, urok piłki: 37 kolejek, 37 planów taktycznych, 37 harówek po 90 minut, a na końcu decyduje niuans. Chorągiewka sędziego, spóźniony wślizg czy, jak w tym wypadku, życiowa być może parada.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.