MŚ 2018. Glik wraca do treningu, Pazdan pewny siebie. Glikanian pazdanu znów ma być tajną bronią Nawałki

W 2016 roku Glikanian pazdanu okazał się zabójczy nawet dla Cristiano Ronaldo. Na 20 dni przed meczem z Senegalem tajna broń Nawałki nie jest aż tak klarowna, jak dwa lata temu. Czy na mundialu duet Kamil Glik - Michał Pazdan znów okaże się murem nie do przebicia?
Reprezentacja Polski, która przygotowuje się do wtorkowego spotkania z Koreą Południową na Stadionie Śląskim, trenowała w niedzielne popołudnie na stadionie GKS-u Katowice. Na kadrowiczów czekało przy Bukowej liczne grono łowców autografów. Reprezentacja Polski, która przygotowuje się do wtorkowego spotkania z Koreą Południową na Stadionie Śląskim, trenowała w niedzielne popołudnie na stadionie GKS-u Katowice. Na kadrowiczów czekało przy Bukowej liczne grono łowców autografów. GRZEGORZ CELEJEWSKI

Dwa lata temu oczy kibiców skupiły się na przechodzącym do PSG Grzegorzu Krychowiaku i bijącym transferowy rekord Polski Arkadiuszu Miliku, za którego Napoli płaciło 32 mln euro. Wielkimi zwycięzcami francuskiego Euro byli jednak także polscy stoperzy. Kamil Glik również zmienił klub, trafiając do Monako z którym zdobył mistrzostwo Francji i awansował do półfinału Champions League, a Michał Pazdan mimowolnie stał się ofiarą pazdanomanii. Polacy nie tylko śpiewali o nim piosenki, ale i golili się 'na Pazdana'. Nie było w tym przesady, bo w 2016 r. Glikanian pazdanu okazał się zabójczy nawet dla Cristiano Ronaldo. Czy na mundialu duet Glik - Pazdan znów będzie dla rywali murem nie do przebicia?

Glik wraca do zdrowia

Już na początku zgrupowania w Arłamowie Sport.pl informował, że Kamil Glik nie weźmie udziału w kilku pierwszych treningach. Przez ostatnie dwa tygodnie piłkarz przechodził leczenie zachowawcze ścięgna Achillesa, które dokuczało mu już w Juracie. Uraz był na tyle poważny, że Glik nie trenował z zespołem ani w środę, ani w czwartek rano. Obrońca AS Monaco także popołudniu nie weźmie udziału w zajęciach z drużyną, ćwicząc indywidualnie.

Do tej pory Glik pracował wyłącznie na siłowni, gdzie odbywał m.in. treningi biegowe. - To, że dotychczas nie było go z drużyną, nie znaczyło, że tylko się leczył. Miał już wzrastający trening indywidualny na siłowni, więc teraz to kontynuacja. Decyzja zostanie podjęta dopiero wieczorem, ale liczymy, że już jutro Kamil dołączy do kolegów, bo z jego stanu jesteśmy zadowoleni i nie niepokoi nas - powiedział na konferencji prasowej dr Jacek Jaroszewski.

Piłkarz niezłomny

Do gry pali się także Kamil, który nie pierwszy raz chce wybiec na boisko mimo kontuzji. To twardziel z krwi i kości. Reprezentacyjny fizjoterapeuci nie pamiętają, aby przez cztery lata kadencji Nawałki Glik choć raz wylądował na ich leżance. Podobnie w klubie. W Monako żartują, że na masaż Polak przyjdzie dopiero, gdy ktoś urwie mu nogę. Sam Kamil nie kryje awersji do medycznych pomocy. Jego ulubioną jest przeciwbólowa tabletka. - Dajcie pigułę i idę spać - odpowiada, gdy pracownicy sztabu zachęcają go do wizyty w gabinecie maserów.

- On chyba w ogóle nie odczuwa bólu. To niesamowite. Kiedy inni leżeliby u mnie od dwóch godzin, 'Glikson' tylko pokuśtyka, uśmiechnie się, weźmie proszek i idzie do pokoju. Nie wiem czy nawet z tą urwaną nogą by do mnie przyszedł - tłumaczył w książce 'Tajemnice kadry' masażysta Wojciech Herman, a Glik dodawał: 'Chłopaki w Torino bili mi brawo, jak szedłem na zabieg. Bo mi wystarczy chłodzenie lodem, masaż zimną i ciepłą wodą. To moja odnowa. Jakoś tak przyzwyczaiłem się do bólu i nie robi on na mnie żadnego wrażenia'.

W tym sezonie niezniszczalnemu Glikowi udało mu się rozegrać aż 4230 minut. To i tak dużo mniej, niż rekordowy wynik, który Polak osiągnął w poprzednim sezonie. W barwach AS Monaco zanotował wtedy 4740 minut będąc jednym z najbardziej eksploatowanym piłkarzy w Europie. Oby i tym razem końskie zdrowie Kamila pomogło mu wyjść z opresji, bo mało kto może wyobrazić sobie defensywę reprezentacji Polski bez charakternego 30-latka.

Trening reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim Trening reprezentacji Polski na Stadionie Śląskim GRZEGORZ CELEJEWSKI

W oczekiwaniu na Glika

Jeżeli nie wydarzy się kataklizm to partnerem Glika na środku obrony będzie Michał Pazdan. To właśnie ten duet zachwycił polskich kibiców w trakcie mistrzostw Europy, a przerażenie budził nawet u Cristiano Ronaldo. Dziś ani Thiago Cionek, ani Marcin Kamiński, ani Jan Bednarek nie są w stanie zagwarantować jakości, którą przy Gliku prezentuje obrońca Legii Warszawa. On sam zresztą przyznał w czwartek, że z rok młodszym kolegą gra mu się pewniej, niż z kimkolwiek innym. - Wszyscy wiemy, jak ważną postacią kadry jest Kamil. To osoba, która tworzy trzon tej reprezentacji. Kiedy gram z Glikiem gra mi się pewniej, dlatego chyba wszyscy liczymy na to, że będzie on w pełni dyspozycji - stwierdził Pazdan.

Pazdan wierzy w siebie

W zakończonym niedawno sezonie Pazdan w barwach Legii Warszawa rozegrał niemal tyle samo spotkań, co w sezonie poprzedzającym Euro (39 do 38). Ostatni rok miał jednak dla niego także szare odcienie. Wraz z warszawskim zespołem zdobył co prawda mistrzostwo i Puchar Polski, ale długimi fragmentami grał poniżej poziomu prezentowanego we Francji.

Należy Michałowi jednak oddać to, że gdy selekcjoner Nawałka okazywał mu zaufanie, Pazdan w reprezentacji potrafił grać bezbłędnie. - Dwa lata temu wypadłem z gry na półtora miesiąca i wróciłem dopiero na trzy ostatnie mecze. Teraz na finiszu grałem wszystko, chyba poza dwoma meczami - powiedział na konferencji Pazdan. Oby jego forma w Rosji okazała się lepsza, niż pamięć, bo w 2016 r. Michał faktycznie nie grał przez miesiąc, ale było to na przełomie sierpnia i września. Kolejne przerwy były już znacznie krótsze. W trakcie tej ostatniej - na finiszu ligi - ominął tylko dwie kolejki (z Ruchem Chorzów i Cracovią).

Cieszy podejście Pazdana dla którego mistrzostwa świata - podobnie zresztą jak dla Glika - mogą być pierwszym i ostatnim mundialem w roli piłkarza - Mam rytm meczowy, a to pozytywne. Zobaczymy, co będzie, ale mam komfort i uważam, że jestem w optymalnej dyspozycji - stwierdził. Oby latem rywale znów nie mieli szans z duetem naszych stoperów.

Więcej o:
Copyright © Agora SA