Zabawa, regeneracja i ostra walka o mundial? Na zgrupowaniu będą rąbać drwa i lecieć wióry

Atmosfera na rozpoczynającym się właśnie regeneracyjnym zgrupowaniu w Juracie tylko z pozoru będzie sielankowa. Adam Nawałka już za tydzień ma być bliższy wytypowania piłkarzy na mundial. - Agresywna gra i zdecydowanie muszą być - mówi. - To dlatego mamy 32, a nie 27 graczy.
Adam Nawałka Adam Nawałka FOT. KUBA ATYS

- Pięknie wyglądacie, miło, że jesteście. Będzie fajnie, trochę się razem poruszamy - przywitał wchodzącą do hotelu Bryza parę Adam Nawałka.

- Wiola z Karolem dobrali się znakomicie - dodał z uśmiechem o wybrance Linetty'ego. Najważniejszy człowiek w kadrze na ostatniej prostej przed mundialem o atmosferę dba wzorowo.  Bez odpowiedniego klimatu i dobrego nastawienia wyniki same nie przyjdą. Teraz ogarniać musi jeszcze więcej niż zwykle, bo spotkanie na Helu jest szczególne. 

O kadrze Nawałki czytaj w nowej aplikacji Football LIVE - POBIERZ TUTAJ

Adam Nawałka Adam Nawałka FOT. KUBA ATYS

Gdzie drwa rąbią...

- Nie martwi się trener, że chłopaki już w Juracie nie będą odstawiać nogi? Że trzeba ich będzie lekko tonować, by te dwa zgrupowania zakończyć w komplecie? Że tak jak przed Euro 2016 ktoś wyeliminuje się sam - pytam Nawałkę.

- Gdzie drwa robią tam wióry lecą. To nie są szachy. Dla kości będzie szacunek, ale agresywna gra i zdecydowanie muszą być. Jak zresztą na każdym treningu - odparł stanowczo selekcjoner. - To dlatego mamy 32, a nie 27 graczy - dodał.

Mimo tego, że piłkarze pewnie po plaży się przespacerują, na trening pojadą rowerami i może nawet potańczą na czwartkowym koncercie w hotelu, a Wiolę z Karolem trzymających się za rękę rzeczywiście widzieć miło, to jednak ta wypowiedź Nawałki właściwie oddaje sprawę rzekomej rekreacji na Helu.

Zgrupowanie na sto

Zgrupowanie w Juracie będzie chyba jednym z najliczniejszych pod względem frekwencji. 30 piłkarzy, około 20 osób ze sztabu czy też szerokiego zaplecza reprezentacji i niemal każdy z osobą towarzyszącą. Do tego kilkanaścioro dzieci. Razem ponad 100 osób! Jurata jednak tylko na pozór ma przypominać duży obóz wczasowy, którego uczestnicy założą przyciemniane okulary, czapeczki i trzymając w ręku buty, pospacerują sobie chwilę brzegiem morza. Nota bene po skąpanej w słońcu, szerokiej, bałtyckiej plaży, która rozciąga się tuż przed ich hotelem. Spora, może nawet kilkunastoosobowa grupa, nie będzie mogła doczekać się aż sandały i relaksacyjne przechadzki zamieni na korki i sprinty po murawie stadionu w Jastarni.

To właśnie tutaj przynajmniej po części rozstrzygną się losy tego, czy Sebastian Szymański, Przemysław Frankowski lub Jan Bednarek mistrzostwa świata będą oglądali na żywo w Rosji czy w domu, w telewizji.

Oficjalne cztery, a nieoficjalne?

Sztab kadry nie ukrywa, że Jurata 2016 i Jurata 2018 będą nieco inne.

- Intensywność treningów będzie wyższa niż dwa lata temu - przyznał nam Jakub Kwiatkowski, rzecznik PZPN. To kwestia potrzeb zawodników. Spora grupa piłkarzy niegrających regularnie w swoich klubach, będzie mogła dostać namiastkę boiskowej rywalizacji. Ci, którzy ostatnio regularnie nie grali (np. Krychowiak), plan indywidualnych zajęć mają zresztą od dawna rozpisany i kontrolowany. Według zapewnień selekcjonera, wypełniają go idealnie. Na Helu tym bardziej nie będą się nudzić.

Oficjalnie treningi mają być tu cztery, w tym dwa zupełnie zamknięte. Wiele wskazuje jednak na to, że kadrowicze na stadionie miejskim w Jastarni pojawią się częściej. Nawałce chodzi po głowie intensyfikacja zajęć. Selekcjoner myśli też o zorganizowaniu pod koniec tego zgrupowania wewnętrznej gry. Rzucenie chłopakom piłki w sytuacji jedenastu na jedenastu da najbardziej realny przegląd kadr. Zaostrzy rywalizacje i apetyty przed Arłamowem.

To będzie w sumie też jedna z niewielu możliwości by przed selekcjonerem błysnąć. Nawałka zresztą przyznaje, że czasami o powołaniu czy wystawieniu kogoś do składu, może decydować jeden mecz czy jeden znakomity trening. Takiego zabrakło np. Maciejowi Makuszewskiemu, mimo że trener długo jeździł, wspierał i do ostatniej chwili wyczekiwał aż pomocnik odpali. Gracz Lecha po kontuzji jednak jeszcze nie jest sobą. Może zabrakło mu czasu. Ci, którzy znaleźli się w 32 osobowej grupie na Juratę i Arłamów, jeszcze go mają. Treningi i wewnętrzne gry, także nad morzem, będą dla nich kluczowe, ważne, pewnie i bolesne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.