Od popisu "Lewego" w hitowym starciu Bayernu Monachium z Wolfsburgiem minęły już trzy tygodnie, a polski napastnik wciąż przeżywa swoje wielkie dziewięć minut (chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego akurat dziewięć, a nie zgodne z powiedzeniem pięć?). O Lewandowskim cały świat pisał i mówił jak o największej gwieździe futbolu już po tym, jak popisał się pięcioma najszybciej strzelonymi golami w historii piłki na poważnym, najwyższym poziomie. A po kolejnych świetnych meczach w jego wykonaniu przybywa osób twierdzących, że to już nie tylko jeden z najlepszych napastników lub wręcz najlepszy, co nawet jeden z najlepszych obecnie piłkarzy świata.
Swoją pierwszą w karierze serię goli w pięciu meczach z rzędu po wyjeździe z Polski "Lewy" zanotował w sezonie 2012/2013. Wtedy od 6 do 24 kwietnia w pięciu kolejnych spotkaniach Borussii Dortmund strzelił osiem goli, popis kończąc zadaniem czterech zabójczych ciosów Realowi Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. Teraz w pięciu meczach zdobył już 14 goli. W niedzielnym meczu Polska - Irlandia stanie przed szansą pobicia rekordu Davida Healy'ego (wyrówna go, jeśli strzeli jednego gola, co według bukmacherów jest bardzo prawdopodobne - firma Fortuna wystawia niski kurs 1,85 na trafienie Polaka). W eliminacjach Euro 2008 snajper Irlandii Północnej zdobył 13 bramek. To najlepszy wynik króla strzelców w historii. "Lewy" zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców kończących się właśnie eliminacji. W dziewięciu kolejkach strzelił 12 goli. I tak naprawdę to nie z Healym, ale z innymi, największymi graczami, ściga się na rekordy.
Spośród wielu wspaniałych osiągnięć Lionela Messiego na wyróżnienie zasługuje seria bramkowa sprzed ponad trzech lat. Od 14 lutego do 24 marca 2012 roku Argentyńczyk zdobył 18 bramek w ośmiu meczach. Po pierwszych pięciu miał prawie taki sam dorobek jak teraz Lewandowski - strzelił w nich 13 goli: jednego w wyjazdowym meczu Barcelony z Bayerem Leverkusen w Lidze Mistrzów (3:1 dla Barcy), cztery w wygranym 5:1 ligowym meczu z Valencią, jednego w zwycięskim spotkaniu z Atletico Madryt (2:1) również w Primera Division, pięć bramek w kolejnym meczu z Leverkusen (7:1) i dwie z Racingiem (2:0) w lidze. Rekord 13 goli w pięciu meczach wyśrubował do 18 trafień w ośmiu spotkaniach z rzędu, strzelając jeszcze jednego gola Sevilli (2:0), trzy Granadzie (5:1) i jednego Mallorce (2:0) w trzech następnych kolejkach Primera Division. Wynik świetny, ciekawe czy Lewandowski, mający po pięciu meczach lepszy bilans, zdoła uzyskać podobny.
Portugalczyk seriami trafiał już w Manchesterze United. W sezonie 2007/2008 w meczach z Aston Villą w Pucharze Anglii, z Newcastle i Reading w Premier League, z Tottenhamem w FA Cup i Portsmouth w lidze zdobył w sumie dziewięć goli. Ale prawdziwą maszyną do ich strzelania stał się po przenosinach do Realu Madryt. Najwspanialszą z wielu serii zanotował w 2014 roku, kiedy od 25 sierpnia do 1 listopada trafiał w 13 meczach z rzędu, zdobywając w nich w sumie 21 bramek. Najwspanialszy pojedynczy popis zanotował w piątym z tych spotkań, wbijając cztery gole Elche (5:1) w lidze. Po tych pięciu meczach miał 10 goli. Do wyniku takiego, jakim właśnie imponuje Lewandowski, czyli 14 trafień w pięciu meczach z rzędu Ronaldo nigdy się nie zbliżył.
Jak w porównaniu z Lewandowskim wypadają najlepsi klasyczni napastnicy ostatnich lat? Sergio Aguero, który niedawno też strzelił pięć goli w jednym meczu (Manchester City wygrał wtedy z Newcastle 5:1) seriami trafiał już w Atletico Madryt. Wiosną 2011 roku strzelił dziewięć goli w siedmiu kolejnych meczach. Na przełomie roku 2013 i 2014 poprawił ten wynik, trafiając do bramek rywali 10 razy w ośmiu kolejnych meczach Manchesteru City. Ale jego najlepszy wynik z pięciu kolejnych spotkań to zaledwie połowa tego, co właśnie wykręcił "Lewy", czyli siedem trafień. Dokładnie taki sam rezultat zanotował Edinson Cavani, kiedy w sezonie 2012/2013 w barwach Napoli szedł po koronę króla strzelców Serie A. Dwukrotnie najlepszy w tej klasyfikacji Zlatan Ibrahimović jako piłkarz Milanu potrafił w sezonie 2011/20012 trafiać w siedmiu meczach z rzędu (osiem bramek), ale w pięciu kolejnych strzelił najwyżej sześć goli. Taki sam wynik uzyskał Luis Suarez idąc po tytuł króla strzelców Premier League, jako gracz Liverpoolu w sezonie 2013/2014 oraz Robin van Persie, wygrywając klasyfikację rok wcześniej, w barwach Manchesteru United. Osiem goli w pięciu kolejnych meczach potrafił zdobyć Klaas-Jan Huntelaar, będąc najlepszym strzelcem Schalke i Bundesligi w sezonie 2011/2012, a dziewięć - Mario Gomez sezon wcześniej, gdy zdobywał koronę w barwach Bayernu Monachium. Nieźle, ale do 14 goli Lewandowskiego jednak bardzo daleko.
W Niemczech Lewandowskiego, który po ośmiu kolejkach Bundesligi prowadzi w klasyfikacji strzelców z 12 trafieniami, porównują już do Gerda Muellera. Franz Beckenbauer twierdzi nawet, że zagrożony jest strzelecki rekord ligi ustanowiony przez legendarnego snajpera Bayernu w sezonie 1971/1972. Wtedy Mueller w 34 kolejkach uzyskał 40 trafień. A czy kiedykolwiek miał tak niesamowitą serię jak ta Lewandowskiego? Najwspanialszą passę zanotował w sezonie 1969/1970, kiedy zdobywał gole w 17 meczach z rzędu (!) - 16 Bayernu i jednym reprezentacji Niemiec. W sumie uzyskał wówczas 24 trafienia. O takiej serii Lewandowski może na razie tylko pomarzyć, ale wyciągając z niej pięć najlepszych meczów Muellera zobaczymy, że zdobył w nich "tylko" osiem bramek.