Życie gwiazdy ligi saudyjskiej nie jest łatwe. Rywale nie mogą cię powstrzymać w żaden inny sposób, jak tylko faulując. Ekstremalną wersję tej nieprzepisowej czynności mieliśmy w ostatnim spotkaniu Al-Nassr z Al-Fateh. Przeciwnik po prostu kopnął Polaka korkami w głowę, co na pewno zauważyliście na powyższym zdjęciu. - Jestem obolały, ale problemu nie ma - powiedział Mierzejewski po wizycie w szpitalu.
Mierzejewski w tym meczu udowodnił, że w pełni zasłużył na miano piłkarza sierpnia tamtejszej ligi. Jesteśmy świeżo po obejrzeniu kompilacji wszystkich zagrań Polaka z meczu z Al-Fateh i jesteśmy pod wrażeniem! Fakty są takie - Al-Nassr wygrało 4:2, a Mierzejewski strzelił gola, zaliczył asystę drugiego stopnia i popisał się fantastycznym strzałem, który jakimś cudem zdołał obronić bramkarz. Ale zobaczcie całe wideo - on się bawi z rywalami jak z dziećmi! Drybling, strzał (szczególnie ta bomba), przegląd pola - gdyby liga saudyjska była ligą angielską lub hiszpańską zarabiałby miliardy! Zauważcie jak "Adrian z Arabii"cieszył z bramki - jest tam showmanem, gwiazdą pierwszej wielkości. Może to jest właśnie problem Mierzejewskiego - ten typ tak ma, że MUSI być w stu procentach doceniany. W reprezentacji zazwyczaj grywał ogony, bywał zmiennikiem, był jak Adaś Miauczyński - zawsze drugi. I nie był sobą. Pewnie gdybyśmy mieli wskazać najbardziej zmarnowane w kadrze talenty, byłby na takiej liście bardzo wysoko. Może mimo wszystko warto dać mu jeszcze szansę, bo liga saudyjska aż tak bardzo obrazu nie zaciera - w Trabzonsporze też rozgrywał znakomite spotkania i był mocnym ogniwem tureckiej ekipy.
Bohaterem tygodnia zostaje jednak Arkadiusz Milik, bo liga nieco poważniejsza, a i wpływ Polaka na końcowy wynik większy. Ajax wygrał 2:1 z Heraclesem, a Polak strzelił obie bramki dla zespołu z Amsterdamu. Wykorzystał w ten sposób szansę daną mu przez trenera Franka de Boera, który wcześniej nie widział go w składzie. W holenderskich mediach Milik został uznany za gracza meczu. A "De Telegraaf" wybrał go nawet piłkarzem kolejki!
Inna sprawa, że trener i sam zawodnik dość krytycznie wypowiedzieli się o tym występie. - Świetnie, że strzelił dwa gole, ale wciąż musi się wiele uczyć. Niejednokrotnie podejmował złe decyzje, czasem za szybko odgrywał piłkę, zamiast ją przytrzymać. Ma jeszcze wiele do poprawienia - powiedział de Boer. A sam zawodnik dodał: - Stać mnie na więcej. Nie jestem zadowolony ze swojej gry. Czeka mnie wiele pracy.
Ciekawe, ile będzie strzelał goli, jak już wszystko poprawi.
PS Za cichego bohatera tygodnia uznajemy za to Grzegorza Krychowiaka, który w wygranym 2:0 meczu z Getafe wywalczył rzut karny i przez serwis Whoscored.com oraz gazetę "Marca" został wybrany piłkarzem meczu.
Co ten Boenisch w tym tygodniu nawyprawiał. Bayer zremisował z Werderem 3:3, a Boenisch był wszędzie tylko nie tam, gdzie być powinien - na lewej stronie obrony. Wszystkie bramki dla Werderu padły po akcjach jego stroną. Od "Kickera" otrzymał tragiczną notę "5". "Zachodzę w głowę, jak to możliwe, że w Leverkusen wciąż gra Boenisch. To po prostu najgorszy zawodnik w składzie" - napisał po tym meczu m.in. bloger New York Timesa Stefan Bienkowski.
Niestety z Boenischem wciąż jest ten sam problem. Jego największym atutem jest to, że gra w Bayerze Leverkusen. A największą wadą, że gra tam słabo.
Lewandowski miał w Bayernie strzelać gola za golem, a tymczasem wciąż ma na koncie jedno trafienie. W wygranym 2:0 meczu ze Stuttgartem w najlepszej okazji trafił w słupek. Zaliczył za to drugą w sezonie asystę, a mógł też więcej - jednego z jego prostopadłych podań nie wykorzystał Thomas Mueller, który miał słabszy dzień.
- Jestem w najwyższej formie, ale ciągle brakuje jakiejś drobnostki, także łutu szczęścia. Ale jeśli będę mecze kończył bez gola, a będziemy wszystkie wygrywać to też będzie dobrze - powiedział Lewandowski po spotkaniu. A my pomyśleliśmy: "taaaaaa...."
Tutaj przekornie - z wszystkich (wielu) goli polskich piłkarzy wybraliśmy ten najbrzydszy, ale też taki, przy którym się najmocniej uśmiechnęliśmy.
Szczęściarz Sobiech jest po prostu niepodrabialny. Wcisnął bramkę w typowy dla siebie sposób i ma lepszą skuteczność niż Lewandowski. Zagrał na razie 89 minut i zdobył gola, a napastnik Bayernu też ma jedno trafienie, ale grał 254 minuty.
Była to 10. bramka w Bundeslidze strzelona przez Sobiecha. Więcej goli w tej lidze zdobyło na razie 22 Polaków.
PS Jeśli mielibyśmy wybrać najładniejszego gola to byłby to albo któryś Milka, albo trafienie głową Jarosława Fojuta.
Dwaj polscy piłkarze za granicą otrzymali czerwone kartki. Salom, który strzelił również gola, otrzymał "czerwień" za drugą żółta kartkę, bo wpadł na przeciwnika podczas kontry.
Natomiast Krzysztof Król wyleciał z boiska za bezmyślny atak od tyłu na nogi przeciwnika (od 5:20).
Szczęsny został cichym bohaterem Arsenalu, bo w doliczonym czasie gry powstrzymał Edina Dżeko i dzięki temu Arsenal zremisował z City 2:2.
- Na pewno była to ważna interwencja, bo zadecydowała o wyniku, ale na pewno w swojej karierze miałem ważniejsze - powiedział Szczęsny po spotkaniu z Manchesterem City.
Dwie ładne obrony miał też Przemysław Tytoń w wygranym przez Elche 3:2 meczu z Rayo, ale ich waga była odrobinę mniejsza.
Torino przegrało z Sampdorią 0:2, a Polak zawinił przy obu straconych bramkach. Najpierw sfaulował rywala przed polem karnym i Sampdoria strzelił gola z rzutu wolnego, a przy drugiej bramce niestety odegrał rolę omijanego pachołka.
Włoska prasa nie była jednak zbyt krytyczna dla kapitana Torino i - w wersji Zdzisława Kręciny - kapitana reprezentacji Polski. Noty wahały się między 6-6,5.
Wszystko już jasne - cała Polska od kilku dni stygła w bezruchu - ale w końcu Polanski ogłosił : nie zagra w kadrze dopóki jej selekcjonerem będzie Adam Nawałka. Cała sytuacja była co najmniej dziwna - ta wyprawa trenera, by go namówić (przecież gra w reprezentacji powinna być zaszczytem!) i późniejsze wahanie piłkarza. Nie będziemy się nad nikim pastwić - po prostu, uszanujemy decyzję i wykreślamy Polanskiego z naszej cotygodniowej tabelki.