W meczu 31. kolejki Lotto Ekstraklasy Legia przegrała z Zagłębiem Lubin (0:1). Tuż po zakończeniu spotkania, około godziny 22:45, Romeo Jozak mówił, że musi dokonać analizy, przeprowadzić rozmowę z zawodnikami i naprawić błędy. Zrobić tego nie zdążył, bo niemal równo o północy został zwolniony.
W ostatnich sześciu spotkaniach, w których Legia będzie walczyć o obronę tytułu mistrzowskiego, drużynę poprowadzi dotychczasowy asystent 45-latka, Dean Klafurić. Podobnie jak Jozak, trener bez doświadczenia w seniorskiej piłce nożnej. - Jeżeli już dochodzi do zmiany trenera, i właściciel uważa, że to jedyne wyjście, to ta zmiana powinna być racjonalna. Pozostawienie drużyny Klafuriciowi to bardzo ryzykowne podejście, które pokazało, że Legia nie ma planu awaryjnego - mówi Maciej Murawski w rozmowie ze Sport.pl.
Jozak nie sprostał oczekiwaniom, jakie stawiano przed nim w Warszawie. Wielu ekspertów już po zatrudnieniu Chorwata wróżyło Legii niepowodzenie. To, że błędem było samo podpisanie kontraktu z 45-letnim szkoleniowcem, podkreśla również Murawski. - Przede wszystkim trzeba zastanowić się nad tym, czy samo zatrudnienie Romeo Jozaka było dobrą decyzją. Kiedy decydujesz się na trenera z zagranicy, to musi być ktoś z dużym doświadczeniem. A jeżeli w Chorwacji nikt na niego nie postawił, to już wtedy powinno to dać sygnał władzom Legii, że coś jest nie tak - komentuje ekspert.
I dodaje: Klub zatrudnił trenera, który nie miał żadnego doświadczenia w pracy z seniorami. W Legii panuje ogromna presja, i potrzeba tam kogoś z doświadczeniem, szczególnie, jeśli przychodzi decyzja o trenerze zagranicznym, nie znającym ligi, mentalności zawodników i miejscowych realiów. Takich szkoleniowców trzeba dobierać bardzo rozważnie. Liga polska jest bardzo specyficzna i niejeden dobry trener mógłby w niej sobie nie poradzić, co dopiero ktoś, kto nigdy nie pracował z seniorami.
- Zmiany trenerów trzeba przeprowadzać umiejętnie, a tego w Legii zabrakło po zwolnieniu Jacka Magiery. Taki klub powinien mieć listę trenerów, do których mógłby odezwać się w podobnej sytuacji. Trenerów, którzy dawaliby większą gwarancję powodzenia.
Wygrana Legii z Zagłębiem mogła dać warszawiakom awans na pozycję lidera tabeli. Lech i Jagiellonia przegrały bowiem swoje mecze. Mistrzowie Polski swojej szansy nie wykorzystali, ale - jak podkreślał Dariusz Mioduski - nie tylko ta jednak porażka wpłynęła na decyzję o zwolnieniu Jozaka.
- Porażek i niepowodzeń było sporo. W dodatku sposób i styl gry nie był taki, jaki zapowiadał Jozak. Legia miała dominować, wygrywać i grać przekonująco, a tak nie było. Okazało się, że to nie jest takie proste - mówi Murawski.
I dodaje: Lech i Jagiellonia przegrały i była szansa, by Legia przeskoczyła te drużyny w tabeli i zajęła pozycję lidera, porażka z Zagłębiem na pewno wzbudziła więc negatywne emocje u prezesa Mioduskiego, ale ta decyzja z pewnością była rozważana przez kilka tygodni.
Po zwolnieniu chorwackiego trenera wielu kibiców i ekspertów zasugerowało, że jego następcą powinien zostać Leszek Ojrzyński, który osiąga dobre wyniki z Arką Gdynia. Z tym Murawski jednak się nie zgadza: - Ojrzyński jest bardzo dobrym trenerem, ale dużo trudniej jest prowadzić Legię, niż klub taki jak Arka. W lidze są inni szkoleniowcy, którzy bardziej pasują do mistrzów Polski. Legia musi dominować, grać efektownie, a Ojrzyński ma inny styl. Jego drużyny cechują się przede wszystkim grą fizyczną i walką.
- Spośród trenerów aktualnie pracujących w Lotto Ekstraklasie, zastanawiałbym się nad kandydaturą Jerzego Brzęczka z Wisły Płock czy Kosty Runjaicia z Pogoni Szczecin. To ludzie, którzy wykonują świetną pracę w swoich zespołach i pasowaliby do Legii. Jest też Marcin Brosz, ale on prezentuje trochę inny styl - mówi były piłkarz stołecznego zespołu. - To jednak nie oznacza, że Legia powinna zatrudnić kogoś z tej wymienionej trójki. Trzeba się zastanowić - może warto iść tropem Korony Kielce, która znalazła w Niemczech Gino Lettieriego, a ten poradził sobie bardzo dobrze. Może warto przejrzeć rynek niemiecki i poszukać kogoś o podobnej charakterystyce - dodaje.
- Nasi zawodnicy usłyszeli w niedzielę ode mnie, co nie działa. Że choć widzę w ich grze serce, to nie widzę głowy. Nie widzę zespołu, tylko grupę zawodników - mówił na niedzielnej konferencji prasowej prezes Legii, Dariusz Mioduski.
Nieumiejętność zbudowania zespołu z grupy indywidualności, to jeden z najpoważniejszych zarzutów dla Romeo Jozaka, i jeden z aspektów, które przesądziły o jego zwolnieniu. - Budowanie zespołu jest bardzo trudne. Ale w momencie, gdy wpuszczasz do szatni mnóstwo nowych zawodników, gdy dajesz sygnał, że ci, którzy dopiero przyszli mają łatwiej o grę w pierwszym składzie, to nie unikniesz podziału w szatni, stworzenia grupek, które będą działać przeciwko sobie. Niezależnie od tego, czy to Polacy, czy obcokrajowcy - trzeba być sprawiedliwym i umiejętnie wprowadzać takie zmiany. W innym wypadku zawodnicy bardzo źle na wszystko zareagują - komentuje Murawski.
- Jozak potrafił wstawić do pierwszego składu piłkarza, który kilka dni wcześniej dołączył do klubu. Takie działania, to w pewnym sensie podważanie pozycji i znaczenia innych zawodników. Zawodników, którzy długo walczyli o miejsce w składzie, a teraz nagle je stracili, bo przyszedł ktoś nowy, kto nawet nie musiał udowadniać, że na grę zasługuje - kończy ekspert.