Taras Romanczuk otrzymał powołanie do reprezentacji Polski? 'Rodzina jest dumna, że wracam do korzeni'

Taras Romanczuk najprawdopodobniej otrzyma powołanie do reprezentacji Polski na mecze towarzyskie z Nigerią i Koreą Południową. Wraz z nim na zgrupowaniu we Wrocławiu może pojawić się inny piłkarz Jagiellonii Białystok, Przemysław Frankowski - informuje Agnieszka Syczewska, wiceprezes białostockiego klubu. Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy reprezentacji Polski, informuje natomiast, że oficjalne powołania pojawią się dopiero w piątek 16 marca, i dopiero wtedy będzie wiadomo, którzy zawodnicy z klubów Lotto Ekstraklasy będą na liście powołanych, a teraz z informacjami należy się wstrzymać.
Taras Romanchuk Taras Romanchuk FOT. KUBA ATYS

Jak Makelele

Wiele lat temu, znakomity defensywny pomocnik Claude Makelele, pytany o swoją świetną formę i wydolność fizyczną tłumaczył, że zna on po prostu najkrótsze ścieżki na boisku. Wie, jak odpowiednio się ustawić, aby maksymalnie uprzykrzyć życie drużynie przeciwnej. Niemal identycznie swój sposób gry mógłby scharakteryzować Taras Romanczuk, zawodnik Jagiellonii, który w piątek 16 marca może otrzymać powołanie do reprezentacji Polski, która niebawem zagra towarzysko z Nigerią i Koreą Południową.

Romanczuk pod koniec lutego oficjalnie przyjął polskie obywatelstwo, o które zaczął starać się w 2014 roku, tuż po transferze do białostockiej ekipy. Zgodnie z ukraińskimi przepisami, może mieć jedynie jedno obywatelstwo, więc zdecydował się na zwrócenie ukraińskiego paszportu. Ukraińskiego, bo właśnie na Ukrainie przyszedł na świat, a w drużynie FK Kowel-Wołyń stawiał swoje pierwsze piłkarskie kroki.

- Moi bliscy wiedzieli o tym, że złożyłem wniosek o polski paszport. I wiedzieli, że jeśli go dostanę, będę musiał zrzec się ukraińskiego obywatelstwa. Nikt nie robił mi z tego powodu wyrzutów. Wszyscy byli dumni, że wracam do korzeni - mówił z zadowoleniem Romanczuk na łamach Sport.pl.

Taras Romanczuk Taras Romanczuk AGNIESZKA SADOWSKA

Polskie korzenie

O obywatelstwo zaczął starać się wspomniane cztery lata temu. Od razu po przenosinach z Legionovii Legionowo do Jagiellonii poprosił prezesów białostockiego klubu o pomoc w załatwianiu potrzebnych dokumentów. Było o tyle łatwiej, że babcia Tarasa urodziła się w Polsce. Zawodnik odszukał dokumenty, które mogły to potwierdzić, i złożył wniosek, który został pozytywnie rozpatrzony.

- W 2014 roku wspomniałem, że mam polskie korzenie. Że moja babcia urodziła się w Polsce. Opowiedziano mi wtedy historię Thiago Cionka, który też grał w Białymstoku, i też dostał polski paszport. Trochę to trwało, zanim w archiwach odszukałem dokumenty, ale w końcu się udało. Od kilku dni jestem Polakiem - przyznaje zawodnik.

353 - tyle kilometrów miał do przejechania Romanczuk, kiedy po raz pierwszy opuszczał Ukrainę i obrał kierunek na zachód. W lutym 2013 roku trafił do Legionovii Legionowo. Początkowo trenera Marka Papszuna (obecnie Raków Częstochowa) do siebie nie przekonał. W pierwszej rundzie rozgrywek 2. ligi po transferze wystąpił bowiem jedynie w dwóch spotkaniach - z Siarką Tarnobrzeg (3:2) i Świtem Nowy Dwór Mazowiecki (0:4). W międzyczasie (mecz z Siarką w 10. kolejce, ze Świtem w 31.) próżno było szukać go w podstawowej jedenastce.

Dopiero podczas okresu przygotowawczego przed sezonem 2013/14 Romanczuk pokazał, że zasługuje na regularną grę. I jak już do jedenastki wskoczył, to utrzymał w niej miejsce do końca sezonu, opuszczając zaledwie dwa spotkania ligowe. W 32 pozostałych zaprezentował się na tyle dobrze, że przyciągnął uwagę klubów z ekstraklasy, przede wszystkim Jagiellonii Białystok.

W Białymstoku na debiut czekał do piątej kolejki sezonu 13/14. Wówczas Michał Probierz rzucił go na bardzo głęboką wodę. Najpierw Romanczuk zagrał bowiem w meczu Legią Warszawa (0:3), a następnie ze Śląskiem Wrocław (1:3). Później było już jednak z górki, i do lipca 2015 roku uzbierało się 29 występów.

39 występów było w sezonie następnym, w którym doszły również mecze w kwalifikacjach Ligi Europy. Wtedy Romanczuk po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę klubów zagranicznych. Było bardzo blisko do tego, aby pomocnik przeniósł się do Turcji, konkretnie do Konyasporu. Transfer ostatecznie nie wypalił, a negocjacje przerwano na ostatniej prostej.

- Jestem ambitny, chciałem więc spróbować czegoś nowego. Nie udało się, trudno, trzeba dalej ciężko pracować i czekać na kolejne okazje - mówił wówczas zawodnik.

Jagiellonia Białystok przegrała na własnym boisku z Lechią Gdańsk Jagiellonia Białystok przegrała na własnym boisku z Lechią Gdańsk MARCIN ONUFRYJUK

Wygrywa najwięcej pojedynków

Forma tak naprawdę eksplodowała dopiero w ubiegłym sezonie. Jagiellonia zdobyła wicemistrzostwo Polski, a Romanczuk został zawodnikiem, który wygrał najwięcej pojedynków w Lotto Ekstraklasie (487), a w klasyfikacji piłkarzy z największą liczbą odbiorów był trzeci (więcej tylko Jacek Góralski i Rafał Grzelak). M.in. dzięki niemu dobrze prezentował się Konstantin Wassiliew, który mając za sobą tak znakomitą 'szóstkę' mógł spokojnie zająć się zadaniami ofensywnymi.

Obecne rozgrywki białostoczanie rozpoczęli z nowym trenerem, Ireneuszem Mamrotem. Odejście Michała Probierza spowodowało, że notowania Jagiellonii u bukmacherów i ekspertów drastycznie spadły. Jednak zamiast pogorszenia, forma, dyspozycja i styl zespołu uległy znacznej poprawie. A to również ogromna zasługa Romanczuka, który jeden ze swoich najlepszych występów w ostatnim czasie zaliczył w Warszawie, w wygranym meczu z Legią (2:0).

12 - tyle kilometrów przebiegł w trakcie spotkania z mistrzami Polski, 36 - tyle szybkich biegów/sprintów wykonał. Dodatkowo 26-latek średnio w każdym meczu wdaje się w niemal 30 pojedynków, i wygrywa ponad połowę z nich. Poza tym, ma średnio 5 udanych odbiorów w meczu (na 7 prób). Takimi statystykami może pochwalić się mało kto, szczególnie w ekstraklasie.

Bohdan Paszkowski, Taras Romanczuk, Wojciech Strzałkowski Bohdan Paszkowski, Taras Romanczuk, Wojciech Strzałkowski AGNIESZKA SADOWSKA

"Gra dla Polski będzie zaszczytem"

Poza Grzegorzem Krychowiakiem biało-czerwoni nie dysponują obecnie klasowym defensywnym pomocnikiem, co dobitnie pokazał październikowy mecz z Danią (0:4). W Kopenhadze Krychowiaka zabrakło, a bez niego zabrakło również jakiegokolwiek pomysłu na zdominowanie środka pola. Mączyński, który był wspomagany przez Linettego, kompletnie nie poradził sobie z rozbijaniem ataków rosłych i silnych Duńczyków, a do ofensywy nie wniósł kompletnie nic. Przy dobrze ustawionych rywalach jego prostopadłe podania, a więc jeden z najmocniejszych punktów, po prostu nie istniały.

Zawodników walczących o rolę zmiennika Krychowiaka jest kilku. Wspomniany Mączyński w tym sezonie znajduje się jednak w bardzo słabej formie, Jacek Góralski od dłuższego czasu pozostaje niewiadomą, a Karol Linetty to piłkarz usposobiony bardziej ofensywnie.

Dlatego decyzja o powołaniu Romanczuka na marcowe mecze towarzyskie (23.03 z Nigerią, 27.03 z Koreą Płd.) i sprawdzenie go w warunkach meczowych na wyższym szczeblu, niż ten ligowy wydaje się uzasadniona. Silni i świetnie przygotowani pod względem fizycznym Nigeryjczycy pokażą nam to, czego będziemy mogli spodziewać się po Senegalczykach na mundialu w Rosji, a Koreańczycy będą 'symulacją' starcia z Japonią.

- Dotychczas nie było żadnego sygnału. Ale jeśli się pojawi, to się ucieszę - gra dla Polski będzie dla mnie dużym zaszczytem - mówi piłkarz kilka tygodni temu. Teraz już jednak wiadomo, że powołanie otrzyma na pewno, i będzie miał okazję do zaśpiewania polskiego hymnu, co jak sam przyznaje, nie będzie dla niego problemem. - Znam hymn od dawna. W zeszłym roku, w Święto Wojska Polskiego, grano hymn przed każdym meczem ligowym. Już wtedy go znałem i śpiewałem - mówi 26-latek.

Copyright © Agora SA