Lotto Ekstraklasa. Eduardo da Silva: Chciałbym w Legii zostawić po sobie jakiś ślad [ROZMOWA]

- Wiem, że jestem w Warszawie po to, aby decydować o wynikach meczów. I wszystko jest w moich stopach. Jestem ambitnym piłkarzem, chciałbym zostawić po sobie tu jakiś ślad. Mam nadzieję, że z moich umiejętności i doświadczenia skorzystają młodsi zawodnicy - powiedział w rozmowie ze Sport.pl nowy napastnik Legii, Eduardo da Silva.

Dziesięć lat temu angielskie media prognozowały, że w Arsenalu to Edaurdo zastąpi Thierry`ego Henry`ego, który trafił do Barcelony. Brazylijczyk z chorwackim paszportem miał udany start w Londynie, ale jego kariera nieoczekiwanie się zatrzymała. I to gwałtownie. Wyjątkowo brutalny i kompletnie bezmyślny faul Martina Taylora z Birmingham City sprawił, że Eduardo złamał nogę. Gdy wyzdrowiał, to rozegrał jeszcze kilka niezłych sezonów, m.in. w Szachtarze Donieck, ale z piłkarskiej elity już wypadł.

Jak na realia Lotto Ekstraklasy wciąż jest jednak gwiazdą. W końcu zdobył aż 29 bramek w reprezentacji Chorwacji, ale z drugiej strony, czy 35-latek może zbawić Legię?

Eduardo doznał kontuzji w pierwszym meczu w barwach Legii Eduardo doznał kontuzji w pierwszym meczu w barwach Legii Eleven/Screen

Antoni Partum: Podczas Florida Cup nabawiłeś się kontuzji kręgosłupa. Czy jesteś już w pełni zdrowy?

- Niestety straciłem część przygotowań przez kontuzję pleców, ale jestem już gotów do gry. Może nie mam jeszcze sił na całe spotkanie, ale na pewno będę mógł wejść na boisko w drugiej połowie.

- Wielu kibiców nie może pojąć dlaczego zamieniłeś słoneczną Brazylię na zimną Polskę. Co cię skusiło na transfer do Legii?

- Niskie temperatury mnie nie wystraszą, bo grałem już na wschodzie Europy [w Szachtarze Donieck- red.]. Mam wrażenie, że dziennikarze myślą o mojej grze w Brazylii jako o emeryturze sportowej. Nic bardziej mylnego. Gra się tam mnóstwo meczów na naprawdę wymagającym poziomie.

Oferta gry dla największego polskiego klubu była bardzo atrakcyjna. Spodobała mi się nie tylko drużyna, ale i cały projekt Legi i jej plan na najbliższe lata.

Na przeprowadzkę do Legii przekonał cię Romeo Jozak?

- Przebywałem na wakacjach w Chorwacji, a akurat trener też tam był, więc spotkaliśmy się na kawę. Już od jakiegoś czasu chciałem wrócić do Europy, bo zamierzam się tu osiedlić na stałe.

Polska jest blisko Chorwacji, dlatego to też był kolejny argument. Ale przede wszystkim spodobała mi się wizja klubu. Macie świetnych kibiców, nowoczesny stadion i ambitne plany na przyszłość. Negocjacje nie trwały długo.

Przyjechałeś tu jako wielka gwiazda, ale część kibiców obawia się, że traktujesz transfer do Legii tylko jako sportową emeryturę, na której nieźle zarobisz.

- Wielka gwiazda? Takie oczekiwanie nie są dla mnie nowe. Grałem w klubach, gdzie kibice wiązali ze mną duże nadzieje, dlatego nie odczuwam żadnej wielki presji, która miałaby mnie blokować. Wręcz przeciwnie, jestem pozytywnie nakręcony. Sportowa emerytura? Nie chcę obrażać Chin i krajów arabskich, ale to właśnie tam piłkarze udają się na piłkarską emeryturę. Wyjeżdżają tylko za pieniędzmi. Ja wciąż jestem głodny gry. A jeśli zdrowie dopisze, to będę mógł występować jeszcze przez kilka lat.

Eduardo Da Silva Eduardo Da Silva FOT. KUBA ATYS

Masz określony cel strzelecki na najbliższą rundę, np. dziesięć zdobytych bramek w lidze?

- Moim głównym zadaniem jest mistrzostwo Polski i puchar kraju. Nie ważne, czy to ja będę strzelał, czy koledzy z zespołu. Liczy się tylko dobro Legii.

Liczy się dobro Legii, ale to ty masz być kluczowym zawodnikiem.

- Wiem, że jestem tu po to, aby decydować o wynikach meczów. I wszystko jest w moich stopach. Jestem ambitnym piłkarzem, chciałbym zostawić po sobie jakiś ślad. Mam nadzieję, że z moich umiejętności i doświadczenia skorzystają młodsi zawodnicy.

Prezes Dariusz Mioduski mówił, że masz być nauczycielem Jarosława Niezgody. Jak się sprawuje w roli ucznia?

- Równie dobrze to ja się mogę uczyć od Jarka, przecież to on o wiele lepiej zna specyfikę tej ligi niż ja. W każdym miejscu w którym jestem, chcę się czegoś nowego nauczyć. Tak samo jest tutaj. Nawet zacząłem się uczyć polskiego. Z własnej inicjatywy po każdym treningu mam godzinę lekcji

W latach 2007-2010 szkolił ciebie Arsene Wenger. Możesz jakoś porównać szkoleniowca Arsenalu z Romeo Jozakiem?

- Nie ma to większego sensu. W Arsenalu byłem dziesięć lat temu, od tego czasu wiele się w piłce zmieniło. Mają jednak cechy wspólne. Obaj chcą, żeby ich zespoły grały futbol, w którym dominuje duża liczba podań po ziemi. Piłka ma szybko chodzić. A to się dobrze składa, bo wolę techniczny futbol.

W Arsenalu miałeś zostać następcą Thierry`ego Henry`ego, ale Martin Taylor brutalnie przerwał twoją karierę, gdy w meczu Birmingham - Arsenal złamał ci nogę. Jak wspominasz tamtą sytuację?

- To był trudny moment. Uraz zatrzymał moją karierę. Ale po powrocie do zdrowia udało mi się zagrać jeszcze wiele dobrych meczów, zarówno w Arsenalu, jak i w Szachtarze Donieck. Najbardziej irytowała mnie chorwacka prasa. Gdy się już wykurowałem i rozegrałem słabszy mecz, to wszyscy pisali, że to już nie ten sam Eduardo. Jednak w czasach przed kontuzją, gdy zaliczyłem słabsze spotkanie, to nikt wówczas tego aż tak nie wytykał.

Po kontuzji każde moje złe zagranie było szeroko komentowane: "Eduardo się skończył", itp . Ale udało mi się wygrać walkę o powrót. To już dawno za mną. Jestem pewny siebie i swoich umiejętności.

Jaki był najlepszy zawodnik, z którym grałeś?

- Luka Modrić. Graliśmy razem już od czasów juniorskich. Kapitalny pomocnik. Świetnie wyszkolony technicznie i dysponującym mocnym uderzeniem. A przede wszystkim, pomimo niskiego wzrostu, wielki z niego walczak. Drugim piłkarzem, który zrobił na mnie ogromne wrażenie był Cesc Fabegas. W Arsenalu gra z nim to była czysta przyjemność. Ależ on podawał!

Eduardo da Silva Eduardo da Silva FOT. KUBA ATYS

Mówisz, że mistrzostwo Polski to wasz obowiązek. A czym jest dla ciebie awans do Ligi Mistrzów? Marzenie czy kolejny obowiązek?

- Za wcześnie jest, aby mówić o dalekich celach. Mistrzostwo i puchar kraju to priorytet, jak je zdobędziemy, to zaczniemy myśleć o europejskich pucharach. Pogadamy pod koniec sezonu to powiem więcej. Teraz skupiam się na najbliższym meczu.

Zagracie w piątek z Zagłębiem Lubin. Wiesz kto jest jego trenerem?

- Mariusz Lewandowski!

Występowaliście razem w Szachtarze Donieck. Lubicie się?

- Graliśmy razem pół roku, potem on poszedł do Sewastopola. Ale utrzymujemy kontakt, bo kilka lat mieszkałem w jego apartamencie. Wszystko załatwiliśmy na gębę, bez żadnych papierowych formalności. Mariusz dał mi klucze i powiedział: "Idź, mieszkaj, papiery załatwimy później". Super facet, bardzo solidny piłkarz, prawdziwy boiskowy wojownik. Pozdrawiam go i życzę wszystkiego najlepszego. Ale dopiero od soboty.

Więcej o:
Copyright © Agora SA