THIBAULT CAMUS/AP
Saga transferowa z Neymarem w roli głównej trwała do końca lipca i ostatecznie zakończyła się zaskakującym odejściem piłkarza z Barcelony. Nim transfer został oficjalnie potwierdzony przez oba kluby, francuskie i hiszpańskie media podawały sprzeczne informacje. Jednego dnia zmiana klubowych barw przez Brazylijczyka była niemal pewna, by dwadzieścia cztery godziny później z Półwyspu Iberyjskiego pojawiały się doniesienia, że do rekordowej operacji nie dojdzie.
CHRISTOPHE ENA/AP
Sprawcą zamieszania miał być sam Neymar, który do końca nie mógł się zdecydować, czy chce opuszczać Katalonię i La Ligę. - Grał z nami w kotka i myszkę. (...) Zabolało mnie to, że rozmawialiśmy z nim i jego ojcem latem przez całą godzinę, a oni nie byli z nami transparentni - stwierdził na łamach dziennika "Sport" wiceprezes Barcelony Jordi Mestre. Działacze o możliwym odejściu zawodnika mieli po raz pierwszy dowiedzieć się z mediów. Ich zdaniem sam Neymar nie poruszał kwestii transferu, negocjując z paryżanami bez wiedzy ówczesnego pracodawcy.
CHRISTOPHE ENA/AP
Szefostwo Barcelony twierdzi dodatkowo, że gdyby zawodnik otwarcie przyznał, że chce zmienić klub, nie robiono by mu problemów, a cały transfer zamknąłby się w znaczniej mniejszej kwocie niż 222 mln euro zapisane w klauzuli wykupu. - Gdyby przyszedł do nas i powiedział: "chcę odejść", tak jak zrobili to Fabregas, Pedro, Alexis Sanchez czy Mascherano, zgodzilibyśmy się - podkreślił Mestre, który oskarżył także piłkarza o doprowadzenie do inflacji na rynku transferowym: - Gdyby nas poinformował, PSG mogłoby kupić go za mniejsze pieniądze, a my także zapłacilibyśmy mniej za wzmocnienia. Zachowanie Neymara doprowadziło do inflacji. Mogliśmy zaoszczędzić mnóstwo pieniędzy i medialnego rozgłosu.
CHRISTOPHE ENA/AP
Przenosiny reprezentanta Brazylii do PSG zmieniły rynek, podnosząc znacznie ceny piłkarzy. Rekord transferowy ustanowiony wcześniej przez Manchester United, który za Paula Pogbę zapłacił Juventusowi 105 mln euro, został poprawiony o ponad 100 mln. Z tego względu Barcelona za sprowadzenie na Camp Nou Philippe Coutinho musiała zapłacić zimą tego roku 120 mln euro plus 40 mln zmiennych, a wcześniej za Ousmane'a Dembele 105 mln z zapisanymi 40 milionami w postaci bonusów.
KAMIL ZIHNIOGLU/AP
Skutki operacji "Neymar w Paryżu" poznamy dopiero latem, kiedy z reguły przeprowadzane są największe transfery. Napastnik Tottenhamu Hotspur Harry Kane, łączony od miesięcy z przenosinami do Realu Madryt, może kosztować Królewskich ponad 200 mln euro.