W środę Krzysztof Mączyński ma przejść testy medyczne w Legii. Przeprowadzka wychowanka Wisły Kraków do Warszawy zostanie odebrana przez kibiców Białej Gwiazdy jako "zdrada". Pocieszeniem dla reprezentanta Polski może być fakt, że piłkarze wielokrotnie podejmowali równie kontrowersyjne decyzje co on. Zapraszamy do zapoznania się z najsłynniejszymi piłkarskimi "zdradami"!
Legia Warszawa złożyła początkowo dwie oferty opiewające odpowiednio na 300 i 400 tysięcy euro, ale Wisłą Kraków od razu je odrzuciła. Legia podwyższyła później propozycję do około 0,5 mln euro (plus bonusy). Jak twierdzi dziennikarz 'Przeglądu Sportowego' Piotr Wołosik, została ona zaakceptowana.
Legia wysłała ostateczną ofertę za K.Mączyńskiego,która została zaakceptowana.500 tys euro+kilka bonusów (awans Legii do LM) i %od transferu
- Piotr Wołosik (@PiotrWolosik) 4 lipca 2017
Taki transfer nie spodoba się kibicom Wisły. Mączyński to wychowanek krakowskiego klubu. W lutym podczas programu 'Liga+ Extra' powiedział, że nawet w przypadku atrakcyjnej oferty z Legii, nie podpisze z nią kontraktu.
Kibice już zdążyli zrobić psikusa. Na Wikipedii edytowano profil Mączyńskiego i dodano mu pseudonim: "Judasz"...
Juda (Judasz) imieniny obchodzi: 2 lipca, 28 października oraz 14 listopada. pic.twitter.com/G93fxtwrsu
- Bartek Kubiak (@KubiakBartek) 5 lipca 2017
Marek Citko w drugiej połowie lat 90. uchodził za jeden z największych talentów polskiej piłki. Widzew Łódź zdobył mistrzostwo Polski, a Citko był kluczową postacią w ekipie Franciszka Smudy. Nie ograniczał się jednak do dobrych występów na polskim 'podwórku'. Pokonywał golkiperów również w Lidze Mistrzów, taką bramką popisał się w przegranym meczu z Atletico Madryt.
Citko zaczął brylować także w reprezentacji Polski, strzelił gola na historycznym stadionie Wembley w meczu z reprezentacją Anglii (1:2). Ta bramka sprawiła, że zawodnik Widzewa był bliski przenosin na Wyspy, Blackburn kusiło go wielkimi pieniędzmi, ale słaba postawa ligowa angielskiego zespołu nie przekonał Citki do przenosin. Czekał na lepszą ofertę, ale tej się już nigdy nie doczekał, powodem była poważna kontuzja. Polak zerwał ścięgno Achillesa. Po wyleczeniu się zgłosiła się Legia. Citko podpisał kontrakt ze stołecznym klubem, tym samym tracąc szacunek u sympatyków Widzewa. Żeby tego było mało, Citko kończył karierę w innym 'wrogu" Legii... Polonii Warszawa
Ostatnim przykładem kontrowersyjnej zmiany barw klubowych były przenosiny Bereszyńskiego z Lecha Poznań do Legii Warszawa. Niedoceniany obrońca 'Kolejorza' za namową prezesa Bogusława Leśnodorskiego podpisał kontrakt ze stołecznym klubem. O ile na poziomie sportowym przenosiny do Warszawy okazały się słuszną decyzją, o tyle kibice Lecha nie mogli tego wybaczyć młodemu zawodnikami. Bereszyński otrzymał wiele pogróżek, na szczęście skończyło się jedynie na strachu.
Obecnie gra w Sampdorii Genua.
Maciej Szczęsny zadebiutował w Legii w 1987 roku. Ojciec obecnego bramkarza reprezentacji Polski i włoskiej AS Romy reprezentował barwy 'wojskowych' przez 11 lat, w których dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski. Pomimo statusu niemal chodzącej legendy i symbolu stołecznej drużyny, Szczęsny zdecydował się na przenosiny do odwiecznego rywala, czyli Widzewa Łódź. Szczęsny jednak zawsze chodził własnymi drogami. Po przygodzie z Widzewem grał jeszcze w Polonii Warszawa i Wiśle Kraków. Jego transfery były kontrowersyjne, ale chyba jednak trafne. Szczęsny to jedyny zawodnik, który zdobył mistrzostwo Polski z czterema różnymi klubami.
Transfer do zespołu 'odwiecznego rywala' zawsze jest źle odbierany, jednak przenosiny do rywala zza między to 'przestępstwo' jeszcze większego kalibru. Przeprowadzka z ŁKS-u do Widzewa bolała kibiców tym bardziej, ponieważ ojciec Maćka, Stanisław był przez wiele lat związany z ŁKS-em.
Z drugiej strony Terleckiemu można wybaczyć ten transfer. Pomocnik nigdy zbytnio nie przywiązywał się do barw klubów. W końcu przez całą swoją karierę zwiedził aż szesnaście zespołów! I chyba tutaj możemy szukać przyczyny dlaczego nie przeżył kariery na miarę swojego talentu.
Podbrożny trafił do "Kolejorza" w 1991 roku. W ciągu trzech lat zdobył trzy mistrzostwa Polski i dwa razy zdobył króla strzelców. Pomimo tak sprzyjających okoliczności 'Gumiś' uznał, że zmieni barwy klubowe. Przenosiny do Legii, dla kibiców poznańskiego zespołu były kwestią niezapomnianą i niewybaczalną. Gdy Podbrożny jako napastnik Legii pojawił się na stadionie Lecha zobaczył transparent kibiców gospodarzy. Przekaz był jasny i klarowny. 'Podbrożny. Bóg wybacza, kibice nigdy'. Napastnik nie zbyt przejmował się takimi opiniami, w końcu w swojej karierze zwiedził kilkanaście klubów...
Mało dziś osób pamięta, ale legendarny zawodnik Legii, trafił na ulicę Łazienkowską, wprost z ulicy Konwiktorskiej. Co ciekawe jego roczny (2000 r.) pobyt w Polonii był pasmem samych sukcesów. "Kiełbasa" z "Czarnymi Koszulami" zdobył wówczas mistrzostwo i puchar ligi oraz puchar krajowy i superpuchar. Pomimo tak świetnych wyników, lewy obrońca/pomocnik trafił do "wojskowych", gdzie zadomowił się na dobre. Kiełbowicz spędził w Legii trzynaście lat, stając się idolem kibiców. Sympatycy stołecznego klubu do dziś wspominają jego piękne bramki z rzutów wolnych.
Gdy Jerzy Podbrożny zamieniał "Kolejarza" na Legię, przychodził do stołecznego zespołu jako gwiazda Ekstraklasy, Kaczorowski trafił na Łazienkowską jedynie jako solidny ligowiec. O ile postawa sportowa nie wzbudzała wielkiej radości wśród sympatyków Legii, o tyle zachowanie poza boiskowe 'Kaczora' było wręcz niedopuszczalne dla kibiców 'wojskowych'. Kaczorowski wielokrotnie obrażał stołeczny zespół śpiewając prowokujące piosenki.
Na domiar złego, miał również epizod w Polonii Warszawa.
Michalski trafił do Legii w 1992 roku. Przez cztery sezony zdołał zagrać w niej 107 spotkań, w których zdobył 18 bramek. W 1996 roku uznał jednak, że woli dołączyć do Widzewa Łódź Franciszka Smudy. Wraz z Michalskim barwy klubowe zmieniał Maciej Szczęsny. Wszelkie pretensje kibiców o transfer do zespołu rywala kierowane były jednak głównie do golkipera. Michalski w Widzewie rozegrał niemal sto spotkań, po czym udał się na podbój Izraela (Maccabi Hajfa) i Cypru (Anorthosis Famagusta). Po zagranicznych przygodach znowu wrócił do Łodzi. Rozegrał jeden sezon w latach 2004-5 i kolejny raz uznał, że jednak woli słoneczny Cypr. Tym razem wybór padł na Apollon Limassol.
Hamalainen był czołowym zawodnikiem Lecha. Ale w styczniu 2016 roku, po trzech latach spędzonych w Poznaniu, nie przedłużył umowy z klubem. Kilka dni później został zawodnikiem... Legii Warszawa.
W stołecznym klubie nie był już pierwszoplanową postacią, ale... w sezonie 2016/17 dwukrotnie zranił Lecha. Dwa razy niemal w identyczny sposób. Zarówno jesienią i wiosną w trakcie meczu Legii z Kolejorzem, pojawiał się na boisku w drugiej połowie. W obu spotkaniach zdobył bramkę w doliczonym czasie gry. W ten sposób załatwił Legii aż sześć punktów.
- Obie bramki są równie ważne, bo obie dały nam zwycięstwo. Tę z Poznania nazwałbym jednak szczególną, bo zdobyłem ją na byłym stadionie, przed byłymi kibicami. Na pewno ten moment będę pamiętał do końca życia. Satysfakcja jest też ciut większa, bo w przeciwieństwie do spotkania w Warszawie, nie strzeliłem gola ze spalonego - powiedział w rozmowie z Konradem Ferszterem, ze Sport.pl.