Coraz więcej świetnych piłkarzy, którzy z powodzeniem mogliby grać jeszcze w najlepszych ligach świata, odchodzi do Chin. Dlaczego? Jeśli nie wiadomo, o co chodzi...
Przypomnijmy sobie, kto w tym roku zrezygnował z prawdziwego sportu dla kasy.
Oczywiście, znanych nazwisk w lidze chińskiej jest już więcej, a i w tym roku można by doliczyć się znacznie większej liczby podobnych transferów (np. Tima Cahilla, który zdążył już wrócić z Chin do Australii czy Erina Zahawiego, którego możecie pamiętać sprzed paru lat z Palermo), ale pozostańmy przy tych paru wybranych transakcjach i klepniętych już transferowych planach.
Na pierwszy ogień, były napastnik Newcastle United, Papiss Cisse. "Sroki" spadły z Premier League (najpewniej, za chwilę do niej wrócą), ale 31-letni Senegalczyk nie czekał i już powędrował do Shandong Luneng Taishan.
Nie wiadomo, ile kosztował, ale spekuluje się, że było to ok. 2,5 mln funtów. W chińskiej ekstraklasie gra już m.in. jego były kolega z Newcastle i reprezentacji kraju, Demba Ba.
OWEN HUMPHREYS/AP
26-letni Nigeryjczyk dopiero się rozkręcał, a już postanowił "zwinąć" swoją zawodniczą karierę. Anthony Ujah ostatnie pięć lat spędził w Niemczech, w sezonie 2015/16 grał w Werderze Brema i przez ostatnie lata mógł się pochwalić całkiem solidną skutecznością (średnio jeden gol na trzy mecze).
Ubiegłej zimy, zarówno piłkarz jak i klub odrzucili jeszcze ofertę z Chin. Pół roku później się złamali i napastnik przeniósł się do Liaoning Whowin za 13 mln euro! Można podejrzewać, że sam z pensji także jest bardzo zadowolony.
A teraz, przechodzimy już do dużo bardziej znanych nazwisk!
UWE ANSPACH/AP
Gdy Ramires odchodził z Chelsea do Chin w styczniu 2016 r., niektórzy jeszcze się dziwili. Wkrótce takie kroki przestaną już chyba jednak wprawiać w osłupienie (o ile nie będzie chodziło o Lionela Messiego czy Roberta Lewandowskiego...).
Brazylijczyk kosztował Jiangsu Suning ponad 20 mln funtów. Jako piłkarz "The Blues", 29-letni pomocnik zarabiał pięć milionów funtów rocznie. W Chinach zarabia dwa razy tyle. Kto chociaż by tego nie rozważał, niech pierwszy rzuci kamień... Ale żeby od razu decydować się odważnie na czteroletni kontrakt?
Ramires opowiadał później, że głównym powodem jego odejścia nie były jednak pieniądze. Miało chodzić o to, że Guus Hiddink - ówczesny trener Chelsea - za nim nie przepadał...
SANG TAN/AP
Wielki transferowy przebój Atletico Madryt. Po trzech błyskotliwych latach spędzonych w FC Porto, 30-letni Kolumbijczyk przeniósł się w 2015 r. do Atletico Madryt. Bardzo szybko stało się jasne, że napastnik nie był wart 35 mln euro, które zapłacili za niego Portugalczykom Hiszpanie.
Wtem! Wszyscy ubili interes życia. Po Jacksona Martineza zgłosiło się Guangzhou Evergrande. Nie dość, że Atletico sprzedało go siedem milionów drożej, niż musiało za niego zapłacić, to jeszcze piłkarz z całą pewnością też nie oponował i dostał dużo więcej pieniędzy, niż zarabiał w poprzednim klubie.
Francisco Seco / AP (AP Photo/Francisco Seco)
W sporcie powtarza się często, że "pieniądze nie grają". Może i nie, ale z pewnością grają rolę. Przy podejmowaniu decyzji. Ofensywny pomocnik Alex Teixeira sześć ostatnich lat spędził w Szachtarze Donieck. Miał okazję wyrwać się z powrotem do futbolowej ekstraklasy - jeszcze w styczniu poważnie rozważał ofertę z Liverpoolu, który naprawdę chciał Brazylijczyka pozyskać.
I co? I w lutym był już w Jiangsu Suning, które zapłaciło za niego 50 mln euro (prawdopodobnie o 18 mln więcej, niż zamierzali wydać "The Reds"). Szachtar mógł więc naciskać na chiński kierunek, ale jakoś trudno uwierzyć, aby 26-latek także nie był z niego - i zaoferowanej jemu samemu kwoty - bardziej zadowolony...
VALENTYN OGIRENKO/REUTERS
Komuś w Chinach spodobało się, co zobaczył w wykonaniu Włocha na Euro 2016 i Graziano Pelle również skorzystał z okazji na emigrację zarobkową.
Wcześniej 31-letni Włoch przez dwa lata był napastnikiem Southamptonu. Obecnie strzela dla Shandong Luneng. Razem z Cisse tworzą więc ciekawy duet!
W Chinach Pelle zarabia 14,2 mln funtów rocznie. To 273 tysiące funtów tygodniowo.
ADAM DAVY/AP
Z Hulkiem jest o tyle trudna sprawa, że już przechodząc do Zenitu, dla wielu stał się symbolem zawodnika wędrującego za kasą. Minęło parę lat, czasy się zmieniły i teraz za pieniędzmi wędruje się do Chin.
A zatem, po czterech latach spędzonych w Sankt Petersburgu, 30-letni Brazylijczyk spakował manatki i wyruszył dalej odkładać na spokojną emeryturkę.
Za 55,8 mln euro trafił do Shanghai SIPG. Zarabia tam 16,64 mln funtów rocznie, czyli 320 tysięcy funtów tygodniowo.
DMITRY LOVETSKY/AP
Kolejny zdrajca futbolu, który mógł grać na wysokim poziomie, ale wolał grać za wysokie stawki. 31-letni Argentyńczyk uciekł właśnie po czterech latach z PSG (tak samo jak Ibrahimović, ale Szwed oparł się podobnym pokusom i wzmocnił Manchester United) do chińskiego Hebei China Fortune.
Ezequiel Lavezzi z pewnością wiedział, co robi i nie pluje sobie dzisiaj w brodę. Gdyby nawet pluł, to na osłodę dostawałby i tak 260 tysięcy funtów tygodniowo, czyli 13,5 mln funtów rocznie.
FRANCOIS MORI/AP
Na zakończenie wyliczanki, dwóch gagatków, którzy bilety do Chin mają już prawdopodobnie zabukowane. Na pierwszy ogień, Oscar. 25-latek na Stamford Bridge trafił latem 2012 roku z brazylijskiego Internacionalu za 25 mln funtów. Przez 4,5 roku zagrał w Chelsea ponad 200 razy i w tym czasie wygrał Premier League, Puchar Ligi oraz Ligę Europy. W obecnym sezonie pomocnik zagrał w pierwszych pięciu meczach ligowych, jednak po wrześniowej porażce 1:2 z Liverpoolem stracił miejsce w składzie.
Według angielskiej prasy, Brazylijczyk poinformował już kolegów o przenosinach do Chin. Shanghai SIPG, którego trenerem jest były manager Chelsea Andre Villas-Boas, zapłaci za zawodnika aż 60 mln funtów. Oscar stanie się najdrożej sprzedanym piłkarzem w historii "The Blues". Aktualny rekord należy do Davida Luiza, który w 2014 roku odszedł do PSG za 50 mln funtów. W Szanghaju zarabiać ma 350 tys. funtów tygodniowo.
CHARLES PLATIAU/REUTERS
Carlos Tevez ma zostać najlepiej opłacanym piłkarzem na świecie! Argentyńczyk ma szaloną ofertę z Shanghai Shenhua. 32-latek zarabiać ma 38 mln euro rocznie, czyli 733 tysiące tygodniowo. - Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy, teraz wszystko zależy od niego. Boca poczeka na niego - powiedział trener obecnego klubu Teveza. Inny dyrektor Boki miał jednak przyznać, że "wszystko jest już ustalone i brakuje tylko oficjalnego potwierdzenia".
Tevez wrócił do klubu, w którym się wychował, w 2015 roku po grze w Corinthians, West Ham United, Manchesterze United, Manchesterze City czy Juventusie. W 2010 r. Argentyńczyk miał powiedzieć: - Nie chcę już grać. Jestem zmęczony futbolem. Mówię serio. Piłka nożna to już tylko pieniądze, nie podoba mi się to. Piłkarze nie są zainteresowany wygrywaniem trofeów, tylko kasą. W styczniu powinniśmy się przekonać czy i on faktycznie dołączy do pochodu.
NATACHA PISARENKO/AP