Cwaniactwo Hitza jednak popłaciło. Niezwykły wyczyn Migliaccio [WEEKEND W EUROPIE]

Ileż się działo w ten weekend w Europie! Bayern Monachium poniósł pierwszą porażkę ligową i już nie jest najlepszą drużyną w Niemczech - przynajmniej jeśli weźmie się pod uwagę ostatnich 10 kolejek. Niezwykłego wyczynu dokonał Giulio Migliaccio w Serie A, a niebywałym cwaniactwem popisał się Marwin Hitz.

Tabela Schuberta

W niemieckich mediach zaczęło pojawiać się sformułowanie "tabela Schuberta". O co chodzi?

Borussia Moenchenglabach ma za sobą fatalny początek sezonu. Przegrała pięć pierwszych spotkań i z posady zrezygnował trener Lucien Favre. Kibice byli zrozpaczeni, a działacze namawiali go do pozostania. Bo to Favre uratował tę drużynę od niemal pewnego spadku kilka lat temu i zrobił z niej ekipę grającą w Lidze Mistrzów. Ale Favre nie dał się ubłagać. Tymczasowo zastąpił go w 6. kolejce Andre Schubert...

... i teraz jest trenerem z najlepszą średnią w historii Bundesligi. 10 meczów i 26 pkt, czyli 2,6 na spotkanie. Wyprzedza nawet Pepa Guardiolę (2,52). I za ten okres gdy jest trenerem "Źrebaki" są lepsze nawet od Bayernu Monachium - 26 pkt do 25.

W miniony weekend Borussia okazała się lepsza od Bawarczyków w bezpośrednim starciu. Trzy gole w czternaście minut dały pewne i przekonujące zwycięstwo 3-1. Schubert zaskoczył Guardiolę chociażby ustawieniem 3-5-2 i dał zadebiutować Niko Elvediemu. - Byliśmy zaskoczeni. Mogłoby się wydawać, że nie można się bronić przeciwko Bayernu trójką defensorów, ale to ustawienie zdało egzamin - powiedział Granit Xhaka. Borussia wcześniej grała w podobnej formacji tylko we fragmentach niektórych spotkań. - Bayern nie gra w konkretnym ustawieniu co oznacza, że musieliśmy się dostosować - wytłumaczył Schubert. W przerwie zapytał podopiecznych, czy chcą zmiany ustawienia. Ale nie chcieli. I niedługo potem strzelili trzy gole.

To była nie tylko pierwsza ligowa porażka Bayernu w tym sezonie, ale również pierwsza Pepa Guardioli w rundzie jesiennej. Bayern po raz ostatni przegrał jesienią w lidze 28 października 2012 roku - 1-2 z Bayerem Leverkusen jeszcze za Juppa Heynckesa, na kilka miesięcy przed pamiętnym trypletem.

Zdjęcie Lanki Nike 201072-20107240 Zdjęcie Nike OCHRANIACZE PIŁKARSKIE CHARGE SP0258 072 Zdjęcie Nike Piłka nożna React
Lanki Nike 201072-20107240 Nike OCHRANIACZE PIŁKARSKIE... Nike Piłka nożna React
Sprawdź ceny Sprawdź ceny Sprawdź ceny
źródło: Okazje.info
Giulio Migliaccio Giulio Migliaccio Fot. youtube.com

Historyczny wyczyn. 32 sekundy

- Grał za krótko by go ocenić - tak występ Giulio Migliaccio z Atalanty podsumują wszystkie media. Włoch dokonał niezwykłego wyczynu. Wszedł na boisko w 75. minucie i już 32 sekundy później dostał czerwoną kartkę. Jego cały występ zmieściłby się w "Teleexpressie".

 

 

- To mój błąd, powinien grać od początku. Powtarzam, to złoty chłopak. Wyjaśnił mi, że chciał się ochronić i instynktownie podniósł swoją nogę. Nie chciał zranić rywala - wytłumaczył swojego podopiecznego Edy Reja. Na szczęście dla Migliaccio jego koledzy prowadzili 2-0 z Palermo gdy wchodził na boisko i nawet kilka minut po jego zejściu strzelili trzeciego gola. Upiekło mu się, ale i tak zapisał się w historii piłki nożnej.

Twierdza

Prawie rok bez straconego gola na własnym boisku. Taki wynik zanotowało FC Porto. 14 grudnia 2014 roku przegrało u siebie 0-2 z Benfiką. Kolejnego gola straciło dopiero w siedemnastym kolejnym spotkaniu. W miniony weekend kibiców na Estadio do Dragao uciszył Bruno Moreira z Pacos w 8. minucie. Porto oczywiście wykaraskało się z tych początkowych problemów i wygrało 2-1. Przez ten okres bez straconej bramki tylko raz straciło punkty, pod koniec października zremisowało z Bragą 0-0.

Bilans FC Porto w ostatnich 24 domowych spotkaniach o punkty to 22 zwycięstwa, 1 remis i 1 porażka, gole 59-7. Ale co najgorsze dla fanów "Smoków" to to, że ta porażka może przesądzić o odpadnięciu ich ukochanego zespołu z Ligi Mistrzów. Wpadka z Dynamem Kijów (0-2) oznacza, że Porto musi wygrać z Chelsea w Londynie w ostatniej kolejce lub liczyć na wpadkę Dynama z najsłabszym w tej grupie Maccabi Tel-Aviv.

SOCCER-ENGLAND-CHE-BOU/ SOCCER-ENGLAND-CHE-BOU/ Suzanne Plunkett / REUTERS

Weekend Polaków

Świetną sobotę ma za sobą Artur Boruc. Jego Bournemouth pokonało na Stamford Bridge Chelsea 1-0, a Polak został uznany przez wiele mediów za najlepszego piłkarza tego meczu. To bardzo ważny występ dla Boruca, który wrócił do gry po sześciu tygodniach. Gdy wystąpił po raz ostatni, popełnił dwa koszmarne błędy, a jego Bournemouth przegrało u siebie 1-5 z Tottenhamem. Tak trzymać!

Dziesięć goli i dziesięć asyst ma na koncie w tym sezonie w Ajaksie Arkadiusz Milik. Już przed meczem z Heerenveen (gol i asysta oraz niestrzelony karny) stwierdził, że jak na napastnika "to niecodzienne statystyki". - Od napastnika z dziewięcioma golami [wypowiedź przedmeczowa] oczekujesz dwóch, trzech asyst. Może nie jestem typowym napastnikiem. Mówią, że piłkarze na tej pozycji są indywidualistami. Tylko częściowo taki jestem, jeśli ktoś jest w lepszej sytuacji odgrywam mu piłkę. W końcowym rozrachunku chodzi o zespół, a nie o moje gole.

Trener Frank de Boer uważa te statystyki za oznakę, że Milik wyrasta na coraz lepszego napastnika. To dobre wiadomości zwłaszcza biorąc pod uwagę, że jeszcze niedawno Polak był krytykowany za swoje występy w holenderskiej prasie i zdarzało mu się siadać na ławce rezerwowych.

Szkoda kontuzji Kamila Grosickiego, który nie zagrał dla Rennes z Saint-Etienne. Urazu po kwadransie doznał Artur Sobiech w meczu z Schalke. W Empoli swoimi kilkoma interwencjami zachwycił Łukasz Skorupski i być może po raz drugi z rzędu zostanie wybrany do jedenastki kolejki. Za to do bramki Romy wrócił Wojciech Szczęsny, który ma za sobą dobry występ przeciwko Torino Kamila Glika (1:1). Czerwoną kartkę w meczu z Herthą Berlin dostał Sebastian Boenisch, a jego Bayer przegrał 1:2. Ale najgorszy humor i tak ma chyba Robert Lewandowski. Podobnie jak i cały Bayern zagrał bardzo słabo z Borussią Moenchengladbach, przez co Bawarczycy przegrali 1-3 odnosząc pierwszą porażkę w tym sezonie ligowym.

Stade des Lumieres Stade des Lumieres Fot. wizualizacja

Stadion Światła na ratunek

W Olympique Lyon jest coraz gorzej. Zespół zajmuje co prawda czwarte miejsce, ale cztery ostatnie mecze to remis i trzy porażki. W weekend Lyon rozegrał ostatnie spotkanie ligowe na Stade Gerland. Przegrał 0-2 z Angers, a wszyscy w klubie są skłóceni, piłkarze nawet nie podają ręki trenerowi Hubertowi Fournierowi.

 

 

Nie takie pożegnanie wymarzyli sobie kibice Lyonu. Wydawało się, że wszystko wraca na właściwe tory - drugie miejsce w lidze w poprzednim sezonie, gra w Lidze Mistrzów, zatrzymanie największych gwiazd (Alexandr Lacazette oraz Nabil Fekir)... Ale wszystko się popsuło.

Prezes Jean-Michel Aulas napisał list do swoich podopiecznych. - Zrobiłem wszystko dla was. Stworzyłem możliwie najlepsze warunki, na płace wydaje ponad 100 mln euro. Potrzebuję was. Musicie szanować Lyon, tę instytucję i jej historię.

Ale Alexandre Lacazette wolał skupić się na atakowaniu Fourniera. - Niewystarczająco trenujemy nad taktyką. Nie rozumiemy instrukcji, nie wiemy jak mamy grać - miał powiedzieć. Za to prezes  nie chce zwalniać trenera - nie zwolnił żadnego w trakcie sezonu od 1996 roku! - ale zapowiada zmiany w zimowym oknie transferowym. - Zgra się ono idealnie z otwarciem nowego stadionu. To idealna okazja, by zmienić kilka rzeczy, wprowadzić świeżą krew.

Pierwszy mecz na Stade des Lumieres - Stadionie Światła - Lyon rozegra 7 stycznia z Troyes. Na tym obiekcie odbędą się również mecze Euro 2016, w tym półfinał. Jego wybudowanie kosztowało ok. 400 milionów euro i pomieści 59,5 tys.. widzów. Będzie to trzeci największy francuski stadion po Stade de France (81338 miejsc) oraz Stade Velodrome w Marsylii (67054).

Widok na Stamford Bridge podczas minuty ciszy przed meczem Chelsea z Norwich Widok na Stamford Bridge podczas minuty ciszy przed meczem Chelsea z Norwich Andrew Boyers / REUTERS / REUTERS

Chelsea powinna odpaść dla własnego dobra?

Czy Chelsea opłaca się odpaść z Ligi Mistrzów? Odpowiedź "tak" nie jest pozbawiona sensu jakby się mogło pozornie wydawać.

Londyńczycy w ostatnim meczu fazy grupowej grają z FC Porto i muszą zremisować, by awansować do 1/8 finału. Jednak taki rezultat nie jest w żadnym stopniu pewny patrząc na formę "The Blues". W weekend przegrali 0-1 z Bournemouth ponosząc ósmą porażkę w piętnastej kolejce. Mają 15 pkt po 15 meczach i tylko dwa punkty przewagi nad strefą spadkową. Do czwartego miejsca - upragnionego, bo dającego grę w eliminacjach Ligi Mistrzów - tracą już aż 14 punktów. Strata może nie niemożliwa, ale bardzo, bardzo trudna do odrobienia.

Dlaczego więc Chelsea mogłoby się opłacać odpadnięcie? Bo w Lidze Mistrzów raczej nie zajdzie zbyt daleko, udział w kolejnej edycji da tylko końcowy triumf w tych rozgrywkach. Za to sięgnięcie po trofeum Ligi Europy od poprzedniego sezonu daje miejsce w następnej edycji Ligi Mistrzów.

Tak, oto dzisiejszy futbol - najważniejszy jest sam udział w LM. Bez niego Chelsea straci wiele milionów funtów, co będzie bolesne chociażby ze względu na przepisy finansowego fair play. Dodatkowo bez LM Londyńczykom bardzo trudno będzie przekonać największe gwiazdy do transferu; obiorą inny kierunek albo poczekają, aż Chelsea wróci do grona najlepszych drużyn w Europie.

Oczywiście trudno podejrzewać, by zawodnicy Chelsea specjalnie chcieli odpaść, mógłby to być gwóźdź do trumny Jose Mourinho. Konkurencja w Lidze Europy jest też spora i wygranie tego trofeum nie byłoby łatwe (choć Chelsea zrobiło to dwa lata temu), ale na chwilę obecną to zdecydowanie najprostsza droga do piłkarskiego raju.

Cwaniactwo popłaciło

Do czego można się posunąć, by przeszkodzić rywalowi w wykonaniu rzutu karnego? Marwin Hitz na pewno nie dostanie nagrody fair play za swoje zachowanie. 1. FC Koeln dostało rzut karny i gdy obrońcy Augsburga protestowali przeciwko decyzji sędziego Hitz jak gdyby nigdy nic stanął i zaczął... niszczyć "wapno", miejsce, z którego wykonuje się "jedenastki". Wwiercał w nie korki, by jak najbardziej je zniszczyć i utrudnić zadanie rywalowi.

 

 

Hitzowi udała się ta sztuka. Wyczuł intencje rywala, który się dodatkowo poślizgnął i obronił rzut karny. A kilka minut później Raul Bobadilla strzelił zwycięskiego gola dla Augsburga. - Nie wstydzę się tego, co zrobiłem w przypływie emocji - napisał zainteresowany na Twitterze, choć potem zmienił zdanie. - Nie była to najuczciwsza rzecz. Chciałbym przeprosić. To się nie powtórzy. Nigdy wcześniej nie obroniłem karnego więc pomyślałem, że nieco zdeprymuję strzelca. Pełny stadion, szalony mecz... nie byłem też przekonany, że to był rzut karny.

Wściekły na Hitza jest Jorg Schmadtke, dyrektor sportowy Koeln. Jego zdaniem takie zachowania nie służą dobrze piłce nożnej i jej wizerunkowi. - Nie można uzasadniać takiego zachowania tym, że nie powinno być rzutu karnego. Jedno nie ma związku z drugim - powiedział. Dodał też, że "dziura w murawie jest głęboka". Gdyby sędzia zauważył zachowanie Hitza powinien pokazać mu żółtą kartkę. W przeciwieństwie do Schmadtke Tim Borowski - były reprezentant Niemiec i piłkarz m.in. Werderu Brema - stwierdził, że było to sprytne i mądre zachowanie.

Swoją drogą, Hitz lubi nietypowe sytuacje. W poprzednim sezonie strzelił wyrównującego gola w meczu z Bayerem Leverkusen w 94. minucie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.