Problemy Piszczka, uczestnicy LM w strefach spadkowych [WEEKEND W EUROPIE]

Co się działo w miniony weekend w czołowych ligach europejskich? Dwaj uczestnicy Ligi Mistrzów - i to w dodatku grający w "grupie śmierci" - znajdują się w strefach spadkowych swoich lig. I kiedy ktoś w końcu zatrzyma rozpędzoną Borussię Dortmund, która demoluje kolejnych rywali i zaliczyła najlepszy start w historii Bundesligi?

Kto zatrzyma Borussię? Co z Piszczkiem?

Dziewięć meczów, dziewięć zwycięstw, bilans goli 34-8. Oto początkowe efekty pracy Thomasa Tuchela w Borussii Dortmund. W weekend Dortmundczycy pokonali Hannover 96 4-2 (dwa gole dla H96 strzelił Artur Sobiech). Rywale jak na razie nie byli najtrudniejsi - np. Borussia Moenchengladbach (leży na dnie tabeli Bundesligi), Odd, Wolfsberger czy Ingolstadt - ale popisy strzeleckie i tak robią wrażenie. Nikt nie zanotował lepszego startu w 53-letniej historii Bundesligi. Borussia ma komplet punktów po czterech kolejkach i bilans bramek 15-3. Poważny test czeka BVB w najbliższy weekend; zagra z Bayerem Leverkusen. A mecz z Bayernem Monachium na początku października.

Szaleje duet Henrich Mychitarian - Pierre-Emerick Aubameyang. Strzelili łącznie 18 goli i zaliczyli 10 asyst. Absurdalne liczby, fanów BVB raduje postawa zwłaszcza tego pierwszego zawodnika. Sprowadzony dwa lata temu za 27,5 mln euro najdroższy piłkarz w historii klubu do tej pory głównie zawodził; jeden dobry występ przypadał na kilka słabych.

Joachim Loew, selekcjoner reprezentacji Niemiec, musi cieszyć się, gdy patrzy na popisy Matthiasa Gintera. Ostatnio gra na prawej obronie - wcześniej występował głównie jako środkowy obrońca, czasem w środku pomocy - i spisuje się bardzo dobrze. To ważne, bo Niemcy cierpią na brak klasowych bocznych obrońców, zwłaszcza po tym, jak karierę reprezentacyjną zakończył Philipp Lahm. Już pojawiają się głosy - chociażby w "Sport Bildzie" - że Ginter powinien dostać szansę w kadrze. To źle wróży Łukaszowi Piszczkowi. Z Hannoverem nie grał przez kontuzję ale nie wiadomo, czy po powrocie od razu wskoczy do pierwszej jedenastki.

18-letni wybawca

Manchester City w meczu z Crystal Palace uratował rezerwowy. Ale nie był to wart ponad 75 mln euro Kevin De Bruyne, tylko 18-latek z Nigerii, który miał kosztować niecałe pół miliona euro. Kelechi Iheanacho wszedł w 89. minucie, by chwilę później strzelić jedynego gola w tym spotkaniu. Właśnie taką radę dał mu Manuel Pellegrini tuż przed wprowadzeniem go na boisko. Trener rywali Alan Pardew przyznał, że nie wiedział kto to jest. - Musiałem spojrzeć na jego koszulkę - powiedział.

O tym, że mamy do czynienia z wielkim talentem wiedzieliśmy już wcześniej. Dwa lata temu na mistrzostwach świata do lat 17 strzelił sześć goli dla Nigerii i został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju. To tam zwrócił na siebie uwagę wielkich klubów, takich jak Arsenal czy Porto. Agenci wozili go po całej Europie, aż jego ojciec zgłosił zaginięcie syna. - Nie wiem gdzie jest. Nie mogę się z nim skontaktować od trzech dni - mówił James Iheanacho. Kelechi - nie ma nic wspólnego z zawodnikiem, który swego czasu grał w Wiśle Kraków - z Crystal Palace zagrał dopiero drugi mecz w Premier League. Na boisku spędził łącznie kilka minut - za każdym razem wchodził w 89. minucie.

Co ciekawe, w Lidze Mistrzów zagra najwcześniej w lutym. Manuel Pellegrini nie znalazł dla niego miejsca w 25-osobowej kadrze. Może być w niej maksymalnie 17 zawodników, którzy nie wychowali się w angielskich klubach.

Mauricio Pinilla Mauricio Pinilla x

Specjalista od gry do góry nogami

Takiego oto gola strzelił Mauricio Pinilla. Można śmiało nazywać go specjalistą od pięknych bramek, nie po raz pierwszy pokazuje swoje umiejętności w ten sposób.

 

A to jego trafienie z kwietniowego meczu przeciwko Torino.

 

 

- Powinienem grać do góry nogami - napisał po meczu na Twitterze. Ale i tak wielu Pinilla kojarzy i nadal będzie kojarzył się głównie ze strzałem w poprzeczkę w 120. minucie 1/8 finału MŚ 2014 Brazylia - Chile. Gdyby trafił kilka centymetrów niżej, to gospodarze by odpadli, a Chile zagrałoby w ćwierćfinale.

Kevin Trapp Kevin Trapp CHARLES PLATIAU/REUTERS

Koszmar Trappa

O niektórych występach lepiej jak najszybciej zapomnieć. Kevin Trapp na pewno nie będzie chciał pamiętać swojego występu z Bordeaux. Paris Saint-Germain dwa razy traciło prowadzenie przez jego koszmarne błędy. Najpierw strzelił samobója, gdy nie potrafił złapać piłki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Potem zbyt dużo czasu zajęła mu próba wybicia piłki. Koszmar.

 

Swoim występem przyćmił nawet debiut Angela Di Marii przed paryską publicznością. Co ciekawe, Trapp w poprzednich czterech meczach zachowywał czyste konto (choć nie miał wiele pracy). Czy pozyskany tego lata z Eintrachtu Frankfurt golkiper straci miejsce w składzie na rzecz Salvatore Sirigu? Na razie taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. - Taki jest futbol. Proszę Trappa, by grał ryzykownie. Mam nadzieję, że nie zmieni stylu gry i następnym razem będzie lepiej. Tym razem się nie udało - powiedział po meczu trener Laurent Blanc. Wygląda na to, że dopiero kolejne błędy sprawią, że straci miejsce w bramce. Dla PSG remis z Bordeaux był pierwszą stratą punktów w tym sezonie (zdobyło 13 na 15 możliwych).

Derby Mediolanu odzyskały nieco blasku

Derby Mediolanu w ostatnich latach straciły wiele na swoim znaczeniu oraz uroku. Oba starcia z poprzedniego sezonu były wyrobem piłkarskopodobnym, nie nadawały się do oglądania. Tym razem było jednak inaczej. Obie drużyny stworzyły ciekawe widowisko. Inter ratował słupek oraz dwukrotnie Samir Handanović, a Milan Diego Lopez. Ostatecznie Inter wygrał po kontrze zakończonej przez Fredy'ego Guarina.

Pomimo wyniku lepsze wrażenie sprawiał Milan. - Odnalazłem swój Milan. Nie mogę narzekać na występ - powiedział trener Sinisa Mihajlović, który krytykował swoich podopiecznych nawet po zwycięstwie z Empoli.

Zawodnicy Milanu raz po raz posyłał długie piłki za wysuniętą linię obrony Interu. Ale Luiz Adriano zmarnował aż trzy świetne sytuacje, spośród których co najmniej jedna musiała zakończyć się golem. Fatalnie grał Keisuke Honda. W drugiej połowie największe zagrożenie sprawiał debiutujący po raz drugi w Milanie Mario Balotelli. Wszedł z ławki po godzinie gry, uderzył z dystansu w słupek, a potem Handanović obronił jego potężny strzał z rzutu wolnego. - Balotelli przysporzył nam nieco problemów. Pozwalając mu oddać strzał narażasz się na niebezpieczeństwo - powiedział Roberto Mancini, trener Interu.

"Nerazzurri" pozostają jedyną drużyną w Serie A z kompletem zwycięstw, mimo że nie zachwyca swoją grą. Wymęczył zwycięstwo z Atalantą po golu Joveticia w 90. minucie, z Carpi po golu Czarnogórca z karnego w 89. minucie i teraz z Milanem. To właśnie Jovetić sprawia najlepsze wrażenie wśród natłoku nowych piłkarzy, tj. Perisić, Kondogbia czy Murillo. Inter ciuła punkty, co jest niezwykle ważne w kontekście walki o powrót do Ligi Mistrzów, ale musi zacząć grać lepiej.

Rozczarowany Andre Hahn Rozczarowany Andre Hahn MARTIN MEISSNER/AP

Zapaść drużyn z Ligi Mistrzów

Zaledwie 16 z 32 drużyn występujących w Lidze Mistrzów wygrało swoje weekendowe mecze. Wpadka takiego Paris Saint-Germain jest zrozumiała, została wyjaśniona już wcześniej.

Ale Juventus znajduje się dopiero na szesnastym miejscu w Serie A. "Stara Dama" dopiero w sobotę zdobyła pierwszy punkt w tym sezonie, ratując remis z Chievo dzięki rzutowi karnemu w końcówce spotkania. Borussia Moenchengladbach przegrała cztery pierwsze mecze, jest ostatnia w Bundeslidze. Sevilla zdobyła zaledwie dwa punkty w trzech meczach, jest w strefie spadkowej. Te drużyny tworzą grupę śmierci w LM, a w swoich dziesięciu meczach zdobyły zaledwie trzy punkty.

Zupełnie inne nastroje panują w Manchesterze City, który jest czwartą ekipą w tej grupie. Po pięciu kolejkach ma komplet piętnastu punktów. Co równie ważne, wyprzedza siedemnastą Chelsea (przegrała 1-3 z Evertonem) aż o jedenaście punktów. A jeśli Newcastle wygra w poniedziałek wieczorem z West Hamem, mistrzowie Anglii będą w strefie spadkowej.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.