Mistrzostwa świata w piłce nożnej. Belgia - Panama 3:0. Pierwsze koty za płoty czy poważna przestroga?

Nonszalancja wymieszana z bezradnością, bałagan ze schematycznością, a to wszystko "jak gdyby nic" ładnie opakowane w trzy strzelone bramki. Czerwone Diabły przypomniały sobie o dorzuceniu do pieca dopiero po około godzinie gry.
Belgia-Panama Belgia-Panama Screen

Linia najmniejszego oporu

Belgowie pewnie szybko chcieliby zapomnieć o ogromnych męczarniach, jakich doświadczyli w pierwszej połowie i jeszcze przez jakiś kwadrans po przerwie. Dla własnego dobra nie powinni jednak spychać ich na dalszy plan, bo problemy, z którymi się mierzyli, mogą powrócić ze zdwojoną siłą w starciu z lepiej dysponowanym przeciwnikiem.

Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na niskie tempo rozgrywania akcji i wyjściowe ustawienie do ataku pozycyjnego. Z tyłu zostawało trio Alderweireld-Boyata-Vertonghen, a wsparcie we wprowadzeniu piłki zapewniał albo De Bruyne, albo Witsel. Następnie schemat był bardzo prosty - uruchomienie flanki (częściej Meuniera) i z założenia przyspieszenie w okolicach 25.-20. metra. Często Vertonghen ustawiał się szeroko, bliżej linii bocznej, jednocześnie wypychając do przodu Meuniera i wymuszając powrót niżej jednego piłkarza z powyższego duetu.

Wszystko zgadzało się do momentu zagrania na flankę. Czerwone Diabły grały zbyt wolno, a przez to bardzo czytelnie. Nie pomagała niesamowita powtarzalność akcji i brak ruchu w środkowej strefie. Odpowiedzialność była nieustannie spychana. Wszyscy oczekiwali aż ktoś weźmie na swoje barki inicjatywę.

Po małej nawałnicy (dwa strzały wyciągnięte przez Penedo, błąd Romana Torresa zakończony uderzeniem Hazarda w boczną siatkę) między 6. a 12. minutą, gdy wydawało się, że będzie to lekki i przyjemny mecz dla Belgów, okazało się, że piłkarze zanotowali falstart. Jeszcze przez długi czas zostali w blokach startowych. Na tę sytuację złożyły się dwie kwestie: sposób rozegrania i bardzo ambitna postawa Panamy.

Belgia-Panama Belgia-Panama Screen

Drużyna a indywidualności

Podopieczni trenera Gomeza robili różnicę organizacją na boisku, co wcale nie jest jakimś wielkim zaskoczeniem. Bazowanie na konsekwentnej grze zespołowej wydawało się jedynym logicznym rozwiązaniem. Ich największą bolączkę w obronie stanowią indywidualne błędy, które rzutują na obraz całej ekipy.

Szkoleniowiec wypracował bardzo płynne przejście pomiędzy formacjami, które umożliwiło dość zwarte, asekuracyjne ustawienie. Panamczycy wychodzili z kontratakami tylko wtedy, gdy faktycznie byli pewni, że warto. Dlatego bardzo często po odbiorze wycofywali futbolówkę, dokonywali korekty w bloku obronnym i dopiero wówczas decydowali się na atak. Przez całą pierwszą połowę całkiem skutecznie minimalizowali zagrożenie dzięki kilku elementom.

Ruch w linii defensywy przeciwnika wymuszał symultaniczną reakcję. Wystarczyło dosłownie kilka kroków, żeby zmusić Belgów do zmiany kierunku gry. Akcje były opóźniane, a zespół Gomeza miał czas, żeby odpowiednio poukładać się na boisku. Ważny był aktywny udział piłkarzy ofensywnych w obronie. Rodriguez dublował obowiązki Davisa starając się w ten sposób odciąć Meuniera od ataku, Cooper podłączał się do Barcenasa. Razem stanowili jeden z bastionów przed Murillo, który miał robić za ostatnią linię oporu. Chodziło również o zagęszczenie bocznej strefy.

22-latek w drugiej połowie trzykrotnie wygrał pojedynek 1 na 1 (dwa przy linii bocznej pola karnego) z Hazardem. Odcinanie rywalowi poszczególnych sektorów było szalenie istotnym elementem strategii Panamy.

Belgia-Panama Belgia-Panama Screen

Asekuracja i płynność

Przesunięciu w obrębie formacji podlegała również sama linia obrony, która zwykle składała się z 4 albo 5 zawodników (ryglowanie przez Gomeza jako drugi wariant), ale kilkakrotnie przyjęła formę nieco bardziej ofensywną. W powyższej sytuacji widać przejście na grę trójką z tyłu (Escobar-Gomez-Torres) z jednoczesną szansą na wsparcie od bocznych Davisa i Murillo. Pressing Belgów był na tyle mało zdecydowany, że Panamczycy nie mieli większych trudności, żeby w ten sposób wyprowadzić atak - przynajmniej do trzydziestego metra.

Takie ustawienie było możliwe właściwie tylko dlatego, że przeciwnik po tych kilku próbach z początku spotkania, wycofał się na dłuższy czas. Nie przyspieszał, akcje były schematyczne, a w ten sposób podopieczni trenera Gomeza mieli ułatwione zadanie. Wystarczyło 'tylko' utrzymywać odpowiednie odległości między liniami.

Problemy pojawiały się w czasie kontrataków i gdy bardzo ważne było krycie indywidualne. Mertens dostał zdecydowanie za dużo miejsca w narożniku pola karnego (pierwszy gol, 47. minuta), duet De Bruyne-Lukaku rozmontował defensywę techniką, wyczuciem i przyspieszeniem, których wcześniej brakowało (69. minuta), a trzecia bramka stanowiła jednocześnie wzorcowo przeprowadzoną kontrę i modelowe błędy w organizowaniu się w obronie (75.).

Belgia-Panama Belgia-Panama Screen

Zgubne niedbalstwo

Los Canaleros nie bazowali tylko na minimalizowaniu zagrożenia, wycofywaniu piłki do linii obrony i przyjmowaniu ciosów. Ich ofensywa opierała się w dużej mierze na odbiorze w środkowej strefie. Następnie - jeśli były możliwości - decydowano się na szybkie wyjście skrzydłem.

Davis w pierwszej połowie raczej zostawał z tyłu lub na wysokości linii środkowej, raczej oddawał pole Rodriguezowi, który kilkakrotnie sprawił sporo problemów defensywie Belgów. Do boku czasami schodził Godoy. Taka gra układała się całkiem nieźle do 25.-30. metra. Później Panamczycy kapitulowali ze względu na przewagę liczebną rywala lub problemy techniczne. Zwłaszcza to drugie, bo kilka razy udało im się doprowadzić do sytuacji 2 na 3.

Przed przerwą podopieczni trenera Gomeza mieli około trzy momenty, gdy dostali sporo miejsca bezpośrednio przed polem karnym przeciwnika. Na powyższym obrazku widać, jak Cooper i Rodriguez z łatwością rozmontowali obronę Czerwonych Diabłów. Ostatecznie dośrodkowanie tego drugiego zostało zablokowane.

Belgia-Panama Belgia-Panama Screen

Przestroga

W drugiej połowie, nawet pomimo wyniku, Panamczycy próbowali swoich sił w prostopadłych podaniach (dwa dotarły do najbardziej wysuniętego piłkarza, który dzięki temu wyszedł na czystą pozycję) i szukali wolnych przestrzeni w bocznych sektorach boiska. Murillo po przerwie nie tylko wygrał trzy pojedynki z Hazardem, ale i dwukrotnie znalazł się w dogodnej sytuacji do oddania strzału/wyprowadzenia ofensywy. W sytuacji powyżej dostał świetną piłkę od Barcenasa. Cooper w ostatnim kwadransie nałożył skuteczny pressing na Courtois, przez co bramkarz o mały włos się nie pomylił.

Pomimo wysokiego wyniku warto zwrócić uwagę na to, że do około 60.-70. minuty (okolice gola na 2:0) gra Belgów była bardzo nonszalancka, przepełniona zarówno podaniami "na pamięć", jak i wszerz boiska w obrębie linii obrony. Dali się spychać przeciwnikowi przez co musieli poszukiwać innych rozwiązań w ataku. Wyglądali dość nieporadnie nie tylko w samej organizacji ofensywy, ale przede wszystkim w defensywie zostawiając sporo miejsca przed własnym polem karnym i w bocznych sektorach boiska.

Nie wynik, nie statystyki, nawet nie pozycja w rankingu stanowiły największą różnicę między Panamą a Belgią. Los Canaleros mimo wysokiej porażki grali drużynowo, Czerwone Diabły ostatecznie odniosły triumf dzięki indywidualnościom.

Więcej o:
Copyright © Agora SA