Wayne Rooney: Napastnik, bohater, zdrajca i kapitan

W Anglii (poza Manchesterem) wciąż ma łatkę piłkarza dobrego, ale nie tak dobrego, jak mógłby być. Rooney miał zostać jednym z największych napastników w historii, "Białym Pele", a jest "tylko" w zdecydowanej czołówce snajperów swojego pokolenia. Kibicom na Old Trafford dał się już poznać zarówno jako klubowy buntownik, jak i bohater trybun, ale teraz będzie musiał udźwignąć rolę kapitana. Oczekiwania wobec Rooneya będą tym większa, że w tym sezonie nie ma już wyjścia, ani żadnych wymówek. Musi być tym, który pociągnie "Czerwone Diabły" do sukcesu jako
Wayne Rooney i Danny Welbeck Wayne Rooney i Danny Welbeck LUCY NICHOLSON/REUTERS

Piłkarz najlepiej zarabiający

Zatrzymanie Wayne'a Rooneya i przedłużenie jego kontraktu było jednym z największych osiągnięć? Davida Moyesa. Sukcesów tych było co prawda niewiele, ale gdy wyniki ekipy z Old Trafford się nie poprawiały, a nad głową Szkota zaczynały kłębić się czarne chmury to właśnie przedłużenie umowy z najlepszym w tamtym sezonie piłkarzem zespołu miało być punktem zwrotnym w ostatnich rozgrywkach ligowych.

Wyniki się nie zmieniały, Moyes odszedł, a Rooney został na Old Trafford z lukratywnym kontraktem, który gwarantuje mu gigantyczne zarobki. Jakie? Krążą różne wersje, a prawdy zapewne nigdy się nie dowiemy, ale najprawdopodobniej oscylują one w okolicach 250 tysięcy funtów tygodniowo. Anglik za zostanie w Manchesterze domagał się jednak nie tylko gigantycznej pensji, ale i wielu przywilejów?

Manchester United 3:1 Liverpool Manchester United 3:1 Liverpool LYNNE SLADKY/AP

Klubowy ambasador

Nowa umowa gwarantuje mu też tytuł klubowego ambasadora, który w tej chwili posiadają postaci o wiele bardziej zasłużone dla klubu jak Alex Ferguson, Bobby Charlton, czy Peter Schmeichel. Sam Rooney co prawda nie jest wychowankiem drużyny z Old Trafford, ale spędził w niej już dziesięć lat i młodsi kibice będą go kojarzyć tylko z tą drużyną nie pamiętając, że w piłkarskim światku przedstawił się znakomitymi występami w Evertonie.

Anglikowi zamarzyło się jednak nie tyko bycie jednym z najlepszych piłkarzy i strzelców w historii klubu, ale też ambasadorem klubowym. Osobą, która po zakończeniu kariery będzie odpowiedzialna za głoszenie wszem i wobec, że nawet jeden słabszy sezon pod wodzę Moyesa nie zmienia faktu, że ?Czerwone Diabły? to nie tylko wielki klub, ale i jedna z najlepiej rozpoznawalnych marek na świecie.

Doradca transferowy

Niektóre źródła przekonują nawet, że Anglik zażyczył sobie prawo do bycia jedną z decyzyjnych osób przy sprowadzaniu na Old Trafford nowych zawodników. Swego czasu otwarcie wyrażał swoje niezadowolenie mówiąc o polityce transferowej Manchesteru United.

Czy działania/słowa/groźby Rooneya miały znaczący wpływ na nazwiska sprowadzane do 20-krotnego mistrza Anglii? Tego nie wiemy, ale tylko najwyżsi stopniem działacze w zespole wiedzą, na ile napastnik MU i reprezentacji Anglii chciał dobra klubu, a na ile dobra własnego.

Zupełnie niezły piłkarz

O ile działania przy stole z działaczami klubowymi negocjującymi kontrakt budzą pewne wątpliwości wśród kibiców MU, o tyle żaden z nich nie ma wątpliwości co do tego, że bez Rooneya "Czerwone Diabły" sporo by straciły jako zespół na boisku.

Przez ostatnie sezony 28-latek wyrósł na prawdziwego lidera zespołu. Przetrwał różnych partnerów w ataku: Louisa Sahe, Carlosa Teveza, Robina van Persiego, przetrwał granie na różnych pozycjach i na każdej sprawdzał się przynajmniej przyzwoicie. Sezon w sezon zaliczał sporo trafień i asyst i był jednym z ulubieńców kibiców regularnie grających w Fantasy Premier League.

Choć wielu wciąż uważa, że Rooney nie wykorzystał i być może już nigdy nie wykorzysta w pełni swojego potencjału, to nie ma wątpliwości, że gdyby nie Rooney nie było by tych wszystkich mistrzostw Anglii w ostatnich latach ery Alexa Fergusona, a jedyny sezon Davida Moyesa na Old Trafford wyglądałby jeszcze gorzej.

Zdrajca

W oczach niejednego kibica Manchesteru Rooney wciąż jest zdrajcą. Napastnik nie tak dawno składał wniosek o umieszczenie go na liście transferowej. Przy okazji napisał list dający do zrozumienia, że Manchester United nie jest klubem, w którym mógłby zrealizować swoje ambicje.

Ostatecznie Anglik podpisał nowy kontrakt, ale to samo zamieszanie zaczęło się, gdy przyszło do kolejnego przedłużenia umowy. Alex Ferguson w swoim ostatnim wywiadzie jako trener MU przyznał, że Rooney chce odejść i zostawił ten problem Moyesowi. Choć Szkot od początku nie wydawał się właściwą osobą na właściwym miejscu, to w jakiś sposób udało mu się przekonać swojego byłego podopiecznego z Evertonu.

Mimo że ostatecznie napastnik wciąż jest na Old Trafford wielu fanów nie może (nie chce?) zapomnieć mu tamtych wydarzeń i twierdzi, że został on w zespole tylko dla pieniędzy. Pytanie tylko czy zmienią zdanie, jeśli faktycznie zostanie on w klubie do końca kontraktu?

Partner i napastnik?

Pisałem już o tym, że Rooney przez lata swojej kariery musiał grać w ataku z wieloma innymi piłkarzami. Obecnie współpracuje z Robinem van Persiem i po roku przerwy znów będzie nominalnym napastnikiem, który wraz z Holendrem i ustawionym za ich plecami Juanem Matą ma za zadanie rozbijać defensywy rywali.

W tamtym ustawieniu nie tylko miał problemy ze współpracą z kolegami, ale też z pozycją. Najczęściej był ustawiany jako "dziesiątka", choć nominalnie jest napastnikiem. Teraz wszystko wskazuje na to, że będzie typowym snajperem, a według bukmacherów jest jednym z głównych kandydatów do korony króla strzelców. Krótko mówiąc pozycja, na której Rooney najbardziej lubi grać. Pytanie, czy to także pozycja, na której wciąż będzie grał tak dobrze.

Czy lider i kapitan?

Oprócz odpowiedzialności za strzelanie goli teraz będzie w pewnym sensie odpowiedzialny za cały zespół. Wbrew wcześniejszym oczekiwaniom kapitanem u Louisa van Gaala nie został Robin van Persie, a właśnie Wayne Rooney (który jest zresztą kandydatem do opaski kapitańskiej w reprezentacji Anglii).

Teraz, gdy z klubu odeszli tak doświadczeni piłkarze jak Ryan Giggs, Nemanja Vidić czy Rio Ferdinand to Rooney będzie tym, który będzie liderem i przewodnikiem dla młodszych kolegów. Spędzona na boiskach Premier League dekada dała mu już gigantyczny bagaż doświadczenia. Jeśli odpowiednio go wykorzysta, to śmiało może kandydować nie tylko do miana lidera zespołu, ale też piłkarza, który przywróci "Czerwone Diabły" do walki o mistrzostwo Anglii. Jeśli tak faktycznie będzie, wszystkie kontrowersje wokół jego osoby zostaną zapewne przez kibiców na Old Trafford zapomniane.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.