- Dużo pracy przede mną. Jasne, mogę powiedzieć, że jadę podbić reprezentację, ale wiem, że tak nie jest. Nie stanę się z miejsca kluczowym piłkarzem w kadrze Adama Nawałki. Potrzebuję czasu. Moje powołanie to potwierdzenie, że sztab patrzy w przyszłość. Chcę się uczyć, pracować i dojść jak najwyżej.
- Byłem pozytywnie zszokowany. Dla piłkarza nie ma lepszej wiadomości. Rozmawiałem wcześniej z asystentami trenera Nawałki, wiedziałem, że jestem na liście obserwowanych. Wybór Serie A nie był przypadkowy. Chciałem zrobić krok do przodu, zapracować na powołanie. Udało się.
- W głowie pojawiały się różne myśli, ale po kilku rozmowach, z menedżerem, żoną, rodzicami, podjąłem decyzję – walczę. Wziąłem się do ciężkiej pracy. Zadebiutowałem, zagrałem kilka meczów w Serie A i zmieniłem myślenie o swojej przyszłości we Włoszech.
- Więcej wiem, więcej rozumiem. W Polsce byłem chaotyczny, decyzje często podejmowałem zbyt szybko. Teraz mam większy spokój. Włochy uczą luzu i pewności siebie.
- Myślę, że tak. W Polsce nad taktyką pracuje się inaczej. Musiałem nadrabiać zaległości i teraz mogę powiedzieć – udało się. W Chievo gramy czwórką w obronie, to jest nasz podstawowy system, ale ustawienie z trójką środkowych obrońców i dwoma wahadłowymi też mamy przećwiczone.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Grałem mało. Trener Chievo często rotuje i nie ma to związku z aktualną formą. On podejmuje decyzję. Zawodnik musi się podporządkować. Koniec, kropka. Ja to akceptuję, ale nie ukrywam, że są momenty zdenerwowania. Czuję, że jestem w formie, dobrze wyglądam na treningach, a w składzie mnie nie ma. Przyjmuję to na klatę i walczę dalej.
- Mam nadzieję, że selekcjoner zobaczy, kim jestem i co potrafię. Każdy trening będzie dla mnie wyjątkowy. To będzie bardzo ważne zgrupowanie.
- Iskierka zabłysła, pojawiła się w głowie, ale na zgrupowanie jadę przede wszystkim zbudować swoją pewność. Chcę pokazać, że warto na mnie stawiać.