Zinedine Zidane upiekł kilka pieczeni na jednym ogniu. Gole dla Realu Madryt strzelali piłkarze mający najwięcej do udowodnienia

Bramkę zdobył Bale, po pół roku bez gola w lidze przełamał się Isco, a jedną asystę zaliczył Marcelo, który ostatnio przegrywał rywalizację z Reguilonem. Na takim właśnie początku zależało Zidane'owi. Trzy punkty, czyste konto i dobra gra piłkarzy, którzy w ostatnim czasie byli najbardziej krytykowani. Real Madryt pokonał Celtę Vigo 2:0.
Zobacz wideo

Gdy Zinedine Zidane zaczynał pracę w Realu Madryt przy dwunastu punktach straty do FC Barcelony, wydawało się, że liga jest przegrana. A jednak potrafił zmotywować piłkarzy do wysiłku i ruszyć w pogoń za Katalończykami. Królewscy kończyli tamten sezon na drugim miejscu, przegrywając mistrzostwo w ostatniej kolejce zaledwie o punkt. Teraz ma być podobnie. Ostatnie jedenaście meczów ma dać Realowi 33 punkty i pozwolić na zajęcie drugiego miejsca i – przy sporej dawce szczęścia – na wywarcie presji na Barcelonie. Podejście Zidane’a jest proste: wygrać wszystkie mecze, a później sprawdzić na ile to wystarczyło. Pierwszy krok już za nim.

Zidane postawił na starych znajomych     

W wyjściowej jedenastce był tylko jeden piłkarz, który dotychczas nie pracował z Zidanem. Na prawej obronie pod nieobecność Daniego Carvajala zagrał Alvaro Odriozola.  Poza tym, skład na Celtę Vigo był zbliżony do tego z finału Ligi Mistrzów przeciwko Liverpoolowi, ostatniego meczu Zizou. Brakowało tylko Cristiano Ronaldo, zawieszonego Casemiro i wspomnianego Carvajala. Wszystkie zmiany były więc wymuszone. Zizou postawił na odtrąconych przez Santiago Solariego: Keylora Navasa, Marcelo i Isco. W wyjściowej jedenastce był też Gareth Bale, który według jednej z wersji miał być piłkarzem, o którego Francuz pokłócił się z Florentino Perezem. On chciał jego odejścia, a prezes zrobił swoje i Bale gra w Madrycie do dziś.

I w tym akurat meczu grał całkiem nieźle. Zidane ustawił go na lewym skrzydle, a nie jak podczas swojej pierwszej kadencji – na prawym. To pozycja, którą od dawna preferuje sam Walijczyk, ale wcześniej zajmował ją Ronaldo. W pierwszej połowie Bale był najaktywniejszym zawodnikiem Realu – rozgrywał, dośrodkowywał, chętnie wchodził w pojedynki z obrońcami Celty i chętnie uderzał na bramkę. W pierwszej połowie trafił w poprzeczkę, w drugiej jego indywidualną akcję zatrzymał dopiero bramkarz Ruben Blanco. Aż w wreszcie, na kwadrans przed końcem meczu trafił idealnie – piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. Asystował Marcelo, który również ma mnóstwo do udowodnienia, bo w ostatnich tygodniach przegrywał rywalizację z Sergio Reguilonem. Brazylijczyk wyszedł w pierwszym składzie po raz pierwszy od miesiąca.

Wcześniej bramkę zdobył też Isco, dla którego był to pierwszy gol w lidze od połowy września. Hiszpan był ważnym piłkarzem podczas pierwszej kadencji Zidane’a i jest jednym z ulubieńców Florentino Pereza, który miał pół żartem, pół serio poprosić Zizou, by w pierwszej kolejności odbudował właśnie wychowanka Valencii.

To niezwykle ciekawe, że w pierwszy meczu po powrocie Francuza, najlepiej spisali się ci, którzy mieli najwięcej do udowodnienia. Należy zaznaczyć dobry występ Marco Asensio i Keylora Navasa, który przy stanie 0:0 uchronił Real przed stratą bramki. To jak Zidane rozwiąże kwestię obsady bramki, szczególnie po sobotnim meczu, wydaje się jednym z najciekawszych aspektów na początku jego pracy. Thibaut Courtois słabo grał w ostatnich meczach, a jego rywal był jednym z największych ulubieńców trenera podczas pierwszej kadencji.

Casting już się rozpoczął

„Marca” podawała, że Zizou przed pierwszym treningiem przeprowadził rozmowę w cztery oczy z każdym zawodnikiem, a podczas zajęć zebrał całą grupę i powiedział, żeby zapomnieli o tym co było wcześniej. Deklarował, że każdy ma u niego czystą kartkę i tylko od niego zależy w jaki sposób ją zapisze. Casting już się rozpoczął i było to widać choćby po Isco, Ceballosie, Asensio czy Bale’u, dla których indywidualne występy wydawały się chwilami ważniejsze niż dobro całego zespołu.  Chęć zaimponowania trenerowi była tak wielka, że gwiazdy Realu nieco spłycały futbol zakładając, że strzelony gol ustawi ich na uprzywilejowanej pozycji już po pierwszym meczu, dlatego przy korzystnym wyniku w sytuacjach podbramkowych nie dostrzegali lepiej ustawionych partnerów i za wszelką cenę dążyli do zdobycia bramki samemu.

Ogólne wrażenie z pierwszego meczu pod wodzą Zidane jest pozytywne. Rywal nie był wymagający, ale gra Królewskich wreszcie była uporządkowana, spokojniejsza niż w poprzednich meczach. Nieźle spisała się zawodząca defensywa, czego efektem jest pierwsze czyste konto od 3 lutego.

Real nie wygrał jednak jak za dotknięciem magicznej różdżki, zwycięstwo nie przyszło mu łatwo – oba gole padły dopiero po przerwie, a w pierwszej połowie Celta miała niezłe okazje do zdobycia bramki. Na razie największym zwycięstwem Zizou są dobre występy piłkarzy, którzy mieli najwięcej do udowodnienia. Na resztę przyjdzie czas.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.