Premier League. Everton płaci kibicom za koszulki

Władze Evertonu zdecydowały oddać pieniądze osobom, które kupiły tego lata klubowe koszulki z nazwiskiem Mikela Artety, lub Jermaine'a Beckforda. Obaj zostali sprzedani w ostatnim dniu okna transferowego (pierwszy trafił do Arsenalu, drugi do Leicester City). Chętni mogą się zgłaszać do końca września.

Tysiące fanów nie może się mylić. Wejdź na Facebook.com/Sportpl ?

Żeby dostać z powrotem pieniądze (ceny koszulek w różnych rodzajach wynoszą ok. 50 funtów) wydane w jednym z klubowych sklepów, lub w sklepie internetowym, trzeba do końca września zgłosić się do klubu z dowodem zakupu. - Spotkałem się z wieloma kibicami, często dziećmi, którzy kupili koszulki z nazwiskami Jermaine'a lub Mikela. Odeszli w ostatniej chwili. To bardzo nietypowa sytuacja i po prostu chcę być fair z tymi, którzy kupili ich koszulki za ciężko zarobione pieniądze - powiedział prezes klubu Bill Kenwright.

Tak rozpędzonego MU nie zatrzyma nikt! Ale sir Alex chce Ligi Mistrzów!

To nie pierwszy przypadek w Premier League, gdy kibicom próbuje się wynagrodzić zakup, który okazał się niezbyt fartowny. W 2009 r. Nicklas Bendtner postanowił oddać pieniądze wszystkim kibicom Arsenalu, którzy mieli jego koszulkę, gdy zmienił numer z 26 na 52. Kosztowało to Duńczyka 10 tys. funtów.

W 2000 r. kłopoty z koszulkami miało Coventry. W podobnej sytuacji jak u Bendtnera (zmiana numeru), deklaracja zwrotu pieniędzy kosztowała 18 tys. funtów Mustaphę Hadji'ego. Gdy klub sprzedał do Interu Mediolan Robbie'go Keane'a, zwrócił posiadaczom koszulek z jego nazwiskiem polowe ceny.

Kilka miesięcy temu pomocnik Stoke Jermaine Pennant postanowił zmienić numer na koszulce z 16 na 7, który nosiła legenda klubu Stanley Matthews. W nowym stroju zagrał w dwóch meczach Ligi Europejskiej, ale wielu kibiców narzekało na zmianę i Anglik wrócił do poprzedniego numeru. Stoke zwrócił pieniądze wszystkim, którzy kupili koszulke Pennanta z numerem 7.

Najciekawsza historia zdarzyła się w Middlesborough, gdy pewien 13-letni kibic postanowił pozwać klub, gdy ten sprzedał jego ulubieńca - Islandczyka Gylfi Sigurdssona. Skończyło się na ugodzie i wypłaceniu chłopakowi 72 funtów, jako odszkodowania za koszulkę i koszty sądowe.

A w Polsce? Przed tym sezonem napastnik Lecha Poznań, Łotysz rosyjskiego pochodzenia Artjom Rudniew zdecydował o zmianie nazwiska na koszulce. W ubiegłym sezonie miał tam napisane "Rudnevs", teraz "Rudnev". co na to kibice Lecha, klub i sam pilkarz?

Fiskus w Premier League ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.