Z jednej strony ciekawość, z drugiej strony chęć zagrania w naprawdę mocniej lidze i zmierzenia się ze znanymi zespołami. Nie ma co ukrywać, że oferta była też atrakcyjna pod względem finansowym.
Wiedziałem tylko, że drużyna SKA Chabarowsk po raz pierwszy w barażach wywalczyła awans do najwyższej klasy rozgrywkowej w Rosji (Priemjer-Liga, przyp. red). Ofertę z Chabarowska przyjąłem ze zdziwieniem.
Przyznam, że sam początkowo nie wiedziałem, gdzie dokładnie leży to miasto. Chabarowsk położony jest na wschodzie Rosji, tuż przy granicy z Chinami. Widać tam już azjatyckie wpływy. Miasto liczy ponad 600 tysięcy mieszkańców i bardzo szybko się rozwija, starając się gonić pozostałe rosyjskie miasta. Budynki sprzed 20 lat znikają albo są przebudowywane.
Niestety nie udało się odwiedzić tego kraju ze względu na procedury wizowe. Ponadto nie było na to czasu. Można powiedzieć, że nasz zespół był w ciągłej podroży.
Jeśli chodzi o polskie kluby, to nie ma wielkich różnic. Na pewno w oczy rzuca się stadion, który przypomina te sprzed 20-30 lat. Jako ciekawostkę powiem, że do dziś nosi imię Włodzimierza Lenina. Co nas różni, to klubowy catering. Tam w klubie codziennie czeka na Ciebie pełny posiłek, a w Polsce bywa z tym różnie.
Udało mi się szybko przełamać barierę językową. Bardzo szybko złapałem język rosyjski.
Dokładnie, do Moskwy na mecz mieliśmy ponad 8 tysięcy kilometrów. Pół żartem, pół serio tłumaczyłem sobie, że skoro w Jagiellonii spędzałem po 8 godzin w podróży autobusem, to dam radę w samolocie. W zasadzie, jak wcześniej wspomniałem, byliśmy ciągle na walizkach. Lotnisko, samolot, przesiadki. Do tego dochodziła zmiana czasu. Na przykład między Chabarowskiem a Moskwą było 7 godzin różnicy. Przyznam, że ciężko to znosiłem. Dlatego tak trudno było grać na wyjazdach. Z drugiej strony podobnie miały u nas drużyny przyjezdne. Zdarzały się też takie podróże, że nie było bezpośredniego połączenia i na kolejny lot czekało się po 4 godziny. Wtedy taka podróż trwała nawet po 18 godzin, a nazajutrz trzeba było grać mecz. To na pewno nie było komfortowe.
Przede wszystkim odpoczywałem po dwóch lub trzydniowych wyjazdach. Pierwsze pół roku spędziłem praktycznie na adaptacji. Mój organizm musiał przywyknąć do takiego niestandardowego trybu życia. Poza tym dużo czasu przebywaliśmy w klubie.
Poziom gry w Rosji jest naprawdę wysoki. Zwłaszcza jeżeli mówimy o czołowej piątce: Spartaku, CSKA, Lokomotiwie, Krasnodarze czy Zenicie. Klasa zawodników występujących w tych ekipach to absolutny top. Zresztą to nie przypadek, że co roku te drużyny grają w europejskich pucharach i nie są tam tylko tłem.
Pana drużyna zajęła ostatnie miejsce w tabeli. Patrząc z perspektywy czasu, co było powodem?
Po awansie nastąpiła praktycznie całkowita wymiana kadry. Zawodników, którzy wywalczyli historyczny awans, zastąpiono nowymi. Tych roszad było za dużo. Ciężko zgrać od razu 13 czy 14 nowych graczy.
Ciekawą sprawą jest opieka ze strony drużyny, do której przyjeżdżasz na mecz. To kompleksowa pomoc. W momencie, gdy przylatujesz na lotnisko, miejscowy klub podstawia autobus, który jest do pełnej dyspozycji. To taki fajny gest.
Na pewno długofalowy plan rozwoju klubu i drużyny. Od dłuższego czasu byłem w kontakcie z dyrektorem sportowym, który nakreślił mi wizję tego klubu. ŁKS od dłuższego czasu zabiegał o moją osobę i mam nadzieję, że dam od siebie jak najwięcej tej drużynie.
Więcej informacji o I lidze na 1liga.org