Radosław Michalski: Pierwszoligowcy dają radę w ekstraklasa. Gwarantują jakość

- Trenerzy z najwyższej klasy rozgrywkowej coraz częściej sięgają po pierwszoligowców. Dzięki temu wszyscy mogą się przekonać, że dają oni radę i gwarantują jakość. Jestem za tym aby dawać szansę chłopakom z niższych lig - mówi Radosław Michalski, były piłkarz, a obecnie członek zarządu PZPN.
Zobacz wideo

Radosław Michalski to wychowanek Stoczniowca Gdańsk, z którego w wieku 23 lat trafił bezpośrednio do Legii Warszawa. To właśnie ze stołecznym klubem zdobył dwa tytuły mistrza Polski, a w między czasie  zadebiutował w reprezentacji Polski. Michalski występował na pozycji pomocnika i w sezonie 1995/1996 w barwach Legii zagrał w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Grę w elitarnych rozgrywkach powtórzył rok później już jako zawodnik Widzewa Łódź. - W moim przypadku było tak, że do Legii Warszawa trafiłem z 3 ligi. Udało się to przez jednego z trenerów, który mnie po prostu wypatrzył. Często jednak kluby mniej utytułowane od Legii, czy Widzewa budowały swoje drużyny w oparciu o graczy z niższych lig. Wydaje mi się, że tak to powinno wyglądać również teraz - mówi defensywny pomocnik, który na swoim koncie ma także tytuł mistrza Izraela i Cypru. 

Grając w Fortuna 1 Lidze nie można zdobyć tytułu mistrza kraju, ale można za to świętować sukces w postaci awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. Bez wątpienia na takiej drodze znajduje się Raków Częstochowa. Tabela, a także wszystkie statystyki zarówno indywidualne, jak i zespołowe wskazują, że Raków to najlepsza drużyna ligi. Wydaje się więc, że klub z Częstochowy bez problemu osiągnie swój cel, jakim jest awans. - Raków ma bardzo dużą przewagę nad pozostałymi zespołami. 11 punktów nad trzecią drużyną to duża zaliczka. Jak znam życie, to pewnie trafią się pojedyncze potknięcia. To jest jednak zespół, który gra bardzo dobrze w piłkę. Wydaje mi się, że jeżeli chodzi o sferę sportową to ten awans nie jest zagrożony - mówi członek zarządu PZPN Radosław Michalski.

Były reprezentant Polski zwraca także uwagę na to, że w walce o awans zaangażowane są przede wszystkim drużyny, które już w przyszłości zapisały się mniej lub bardziej na kartach polskiej piłki nożnej. - Na pewno większość ludzi kibicuje klubom, które mają swoją historię i mogą się z nią utożsamiać. Takimi drużynami są z pewnością Stal Mielec, czy ŁKS Łódź. Raków Częstochowa też kilkanaście lat temu grał z najlepszymi w Polsce. Wielki szacunek dla ludzi, którzy odbudowują takie kluby i pielęgnują historię. Nie można jednak zapominać także o sponsorach, którzy tak jak w przypadku Bruk-Betu inwestują swoje prywatne pieniądze w rozwój piłki - kontynuuje.

Radosław Michalski jest prezesem Pomorskiego Związku Piłki Nożnej. W związku z tym ze szczególną uwagą przypatruje się on dwóm pomorskim klubom w Fortuna 1 Lidze - Chojniczance Chojnice i Bytovii Bytów. Obie drużyny jesień w Fortuna 1 Lidze zakończyły w środkowej strefie tabeli. "Chojna" zajmuje 8. miejsce z dorobkiem 29 punktów. - Chojniczanka to klub bardzo poukładany. Siatka sponsorów jest bardzo rozbudowana. Jeżeli ktoś się wycofa ze sponsorowania to klub nadal jest stabilny finansowo. Z pewnością w Chojnicach jest rozczarowanie z tego, jak to wygląda w obecnym sezonie. Tam od pewnego czasu jest chęć awansu, ale teraz będzie ciężko odrobić tę stratę. Myślę, że Chojniczanka powoli będzie szykować drużynę pod kątem następnych rozgrywek - komentuje.

Z kolei Bytovia Bytów to przykład na to, jak można zbudować drużynę opartą na zawodnikach z regionu. Bytowiacy na początku sezonu byli rewelacją rozgrywek. Ostatecznie stali się jednak królami remisów, bo aż 11 meczów z ich udziałem kończyło się podziałem punktów. - Bytovia zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. Sądziłem, że przez sprawy organizacyjne, będą mocno mocno walczyć o utrzymanie, ale ta jesień była dobra w ich wykonaniu. Drużyna jest oparta głównie na młodych zawodnikach. Liderem jest Juliusz Letniowski, który jeszcze niedawno grał w 3 lidze w Bałtyku Gdynia. Doświadczenia z przodu dodaje Filip Burkhardt, który wcześniej w innych klubach szukał formy. Mocno trzymam kciuki, żeby drużynę udało się utrzymać na tym poziomie. Zostało jeszcze dużo kolejek do rozegrania i to z pewnością dla klubu z Bytowa będzie duże wyzwanie - mówi Michalski.

Wydaje się, że dla piłkarzy z niższych klas rozgrywkowych Fortuna 1 Liga może być odpowiednim miejscem do tego, aby młodzi i perspektywiczni gracze mogli się jeszcze bardziej rozwinąć. Dobrym przykładem może być właśnie Juliusz Letniowski. - Na pewno jest to fajna droga, aby zawodnik pokazał jaki jest jego potencjał. Jestem za tym, aby dawać szanse chłopakom z niższych lig. Często jest tak, że taki zawodnik nie potrzebuje dużo czasu i wchodzi do drużyny, i zaczyna dobrze grać. Nie wiem jednak, czy można na tym oprzeć  budowę drużyny. W przypadku Bytovii trener Adrian Stawski sprowadził fajnych chłopaków, którzy wypalili. Trudno jednak spodziewać się, aby co roku trafiać takie perełki. W pewnym momencie drużynie potrzebni są zawodnicy, którzy mają doświadczenie i są ograni na poziomie 1 ligi. W szczególności, jeżeli drużyna jest zaangażowana w walkę o utrzymanie - kontynuuje.

Po osiągnięciu dobrej formy w Fortuna 1 Lidze może okazać się, że zaplecze polskiej piłki dla takiego zawodnika jest za małe. Coraz częściej zdarza się, że pierwszoligowcy po udanym sezonie trafiają do ekstraklasy, gdzie są wiodącymi postaciami. Dobrym przykładem jest Michał Janota, który latem zamienił Stal Mielec na Arkę Gdynia. - Myślę, że ma to również związek z tym, że paru trenerów z 1 ligi trafiło do ekstraklasy. Zaczęli oni sięgać po zawodników z zaplecza. Dzięki temu wszyscy mogą się przekonać, że niedawni pierwszoligowcy dają radę i gwarantują jakość- kończy Michalski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.