1.liga. Bramkarz - klucz do awansu. Michał Gliwa przykładem

Jak pokazały poprzednie sezony w 1. lidze - defensywa to klucz do awansu. Na potwierdzenie tych słów obecnie w tabeli przewodzą drużyny, które straciły najmniej bramek. Za tymi sukcesami stoją nie tylko obrońcy, ale też bramkarze.

Pierwsze cztery drużyny w Fortuna 1. lidze mogą pochwalić się najlepszymi defensywami spośród wszystkich innych klubów. Kolejno: Raków stracił 10 bramek, Sandecja 12, Stal Mielec 14, a ŁKS Łódź 18. Trenerzy w tych zespołach nie muszą obawiać się o formę swoich golkiperów, którzy bardzo często wznoszą się na wyżyny swojej formy.

Michał Gliwa latem zamienił Sandecję Nowy Sącz na Raków Częstochowa. Tomasz Kafarski przed sezonem nie ukrywał, że bardzo zależało mu na tym, aby Gliwa pozostał w jego zespole. 30-latek zdecydował się jednak na transfer do drużyny z Częstochowy. Gliwa praktycznie z marszu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie.

Golkiper lidera Fortuna 1. ligi piłkę z siatki wyciągał zaledwie 10 razy. W 2. i 3. kolejce Michał Gliwa skapitulował 4 razy. Dwukrotnie pokonali go zawodnicy GKS-u Jastrzębie i Chojniczanki Chojnice. Od tamtego czasu Raków w żadnym meczu nie stracił więcej niż jednej bramki. - Wydaje mi się, że Michał Gliwa ma ciężkie zadanie. Raków długo utrzymuje się przy piłce. Rywale nie mają nawet szansy na oddanie strzału. Dla bramkarza to spore wyzwanie, żeby dobrze interweniować, gdy przez kilkanaście minut nic nie działo się w jego polu bramkowym - komentuje ekspert telewizji Polsat Sport Janusz Kudyba.

Gliwa najdłuższą serię bez straty gola zanotował między 3., a 8. kolejką. Wówczas Raków Częstochowa nie stracił bramki w starciach z Odrą Opole, Chrobrym Głogów, GKS-em Katowice, Bruk-Bet Termalicą i Stomilem Olsztyn. Łącznie daje to 450 minut bez straty gola. - Raków w defensywie jest bardzo stabilnym zespołem. Trener Marek Papszun nie rotował zbyt mocno zawodnikami, co dla golkiperów w kontekście komunikacji z defensywą jest pozytywne - kontynuuje były trener m.in. Miedzi Legnica.

Kolejnym bramkarzem, który w drugim półroczu 2018 roku popisał się niezwykłym wyczynem jest Marek Kozioł z Sandecji. Po odejściu Gliwy z Nowego Sącza to właśnie Kozioł został numerem 1 w talii Tomasza Kafarskiego. Pochodzący z Nowego Sącza golkiper w stuprocentach spłacił kredyt zaufania, bo w 21 meczach obronił aż 4 rzuty karne. Kozioł zatrzymał Przemysława Trytko z Chrobrego Głogów, Łukasza Grzeszczyka z GKS-u Tychy, Maksymiliana Rozwandowicza z ŁKS-u Łódź i Adriana Błąda z GKS-u Katowice.

- Przede wszystkim staram się przeanalizować zachowanie strzelca. Wejść w jego rolę i zobaczyć całą sytuację przez pryzmat tego, co wydarzyło sie w meczu - mówi Marek Kozioł. Sandecja może pochwalić się najlepszą defensywą w meczach u siebie. W Nowym Sączu gospodarze stracili zaledwie dwie bramki. - Faktycznie wyjątkowo dobrze układa mi się współpraca z całym blokiem defensywnym w meczach u siebie. Nie zastanawiamy się jednak nad tym - kontynuuje doświadczony golkiper. Janusz Kudyba zwraca z kolei uwagę na styl gry Sandecji, który paradoksalnie może pomagać bramkarzowi: - Sandecja gra wybitnie z kontry. W związku z tym Marek Kozioł jest ciągle „pod prądem”. To dla bramkarza dobra sytuacja.

O tym, że "bramkarz jest jak saper" przekonali się kibice Podbeskidzia Bielsko-Biała w starciu z GKS-em Katowice. Wojciech Fabisiak popełnił błąd przy pierwszym trafieniu drużyny z Katowic, a Podbeskidzie ostatecznie przegrało 0:2. - Popełniłem błąd, ale trzeba oczyścić głowę i grać dalej - mówił wówczas Fabisiak. Trener Krzysztof Brede w przeciągu ostatnich miesięcy wystawił Fabisiaka w podstawowym składzie w 12 ligowych meczach, a Rafała Leszczyńskiego w 9. - Podbeskidzie ma problem ze stabilnością w bramce i z pewnością kilka punktów przez im uciekło. Gra ofensywna Podbeskidzia jest naprawdę imponująca. Wydaje mi się, że polepszenie gry defensywnej i formy bramkarza sprawiłoby, że ta drużyna byłaby wyżej w ligowej tabeli. Trener Brede z pewnością będzie pracować zimą nad tym aspektem i może dokona jakiegoś wzmocnienia - kończy Kudyba.

Już poprzednie sezony 1. ligi udowodniły, że aby liczyć się w walce o awans należy przede wszystkim odpowiednio zabezpieczyć swoją bramkę. Rok temu dwa pierwsze miejsca w tabeli zajęły Miedź Legnica i Zagłębie Sosnowiec, czyli dwie drużyny, które straciły najmniej bramek. Wówczas licznik zatrzymał się kolejno na 27 i 32 bramkach. Patrząc na dotychczasowe wyniki drużyn Fortuna 1 Ligi wydaje się, że są one w stanie stracić jeszcze mniej goli niż ich rywale w zeszłym sezonie.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.