Ajax - Bayern. Robert Lewandowski strzela dwa gole w szalonym meczu. Dwie czerwone kartki, dwa rzuty karne i sześć goli w Amsterdamie

Roberta Lewandowskiego można zatrzymać raz i drugi, ale ostatecznie i tak trafi do siatki. Polak jest w świetnej formie i dzięki dwóm golom przeciwko Ajaxowi został samodzielnym liderem strzelców Ligi Mistrzów. - To dzięki współpracy z Muellerem mam więcej miejsca - mówi Lewandowski po szalonym meczu Bayern zremisował z Ajaxem 3:3 i wygrał grupę E.
Zobacz wideo

- Dzięki wsparciu Thomasa Muellera mam więcej miejsca i mniej rywali do ogrania - tak Robert Lewandowski tłumaczył świetną formę strzelecką w ostatnich tygodniach. Bramki zdobywa w dwupakach: przeciwko Nurnbergowi, Benfice, Dortmundowi i AEK. Nie inaczej było w ostatnim meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów. Lewandowski kończy ją będąc liderem klasyfikacji strzelców. Ma osiem goli, o dwa więcej niż drugi Leo Messi.

Lewandowski z dwoma golami

Znów miał dużo miejsca i tylko bramkarza do ogrania. Nie dzięki Thomasowi Muellerowi, a za sprawą swojego rewelacyjnego wyczucia, wyjścia na pozycję i przyjęcia piłki, które umożliwiło oddanie strzału, zanim Andre Onana jeszcze bardziej skrócił kąt. Następnie Lewandowski tak spokojnie wykończył akcję, jak przystało na napastnika strzelającego 52. gola w Champions League.

W pierwszej połowie, "Lewy" powinien cieszyć się jeszcze z jednej bramki. Ponownie bardzo dobrze podał mu Serge Gnabry, ale Polak ustawiony na wprost bramki, kilka metrów od niej, trafił prosto w głowę szczęśliwie interweniującego bramkarza. Po zmianie stron, w podobnej sytuacji, tyle że uderzając głową, Lewandowski uczynił Onanę jednym z bohaterów tego meczu. Najpierw jednak, polski napastnik sprytnie uwolnił się spod krycia Matthijsa de Ligt, więc znów miał dużo miejsca. Uderzył, ale Kameruńczyk niezwykle widowiskowo zdołał ten strzał obronić. Lewandowski tylko chwycił się za głowę nie dowierzając, że piłka nie wylądowała w siatce.

Polak mógł się zaciąć, zablokować, uwierzyć, że dzisiaj ma pecha. Mógł oddać rzut karny w końcówce meczu komuś innemu. Ale nie, jest na to zbyt silny psychicznie, więc ustawił piłkę, wziął głęboki wdech i ruszył. Zwolnił, przyspieszył, jeszcze raz zmienił tempo biegu i całkowicie oszukał Onanę. Tym razem Kameruńczyk nie mógł sięgnąć piłki ani ręką, ani głową, bo wylądował w przeciwnym narożniku bramki niż piłka. Lewandowski zdobył 53. bramkę w LM i do Ruuda van Nistelrooya w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii tych rozgrywek traci już tylko trzy gole.

Bayern utrzymał pozycję lidera grupy

Real Madryt, Juventus, Roma i Manchester United, czyli zespoły, które podobnie jak Bayern miały zapewniony awans, przegrały ostatnie mecze w grupie. Bayern miał trudniejsze zadanie od tych drużyn, a jednak z Amsterdamu wyjeżdża z jednym punktem i utrzymuje pierwsze miejsce w grupie. Unika dzięki temu FC Barcelony czy Realu już na początku fazy pucharowej, na czym bardzo zależało Karlowi-Heinzowi Rummenigge.

Mistrzowie Niemiec przez całe spotkanie musieli sobie radzić ze wściekłym pressingiem Ajaxu. Dobrze zorganizowanym, intensywnym, wyczerpującym dla Holendrów, ale przede wszystkim dla ich rywali. Ajax długo ostrzegał: w Neuera kilka razy trafiał Hakim Ziyech, w polu karnym dryblował David Neres, aż wreszcie po godzinie gry, gola na 1:1 strzelił Dusan Tadić. Na taką akcję warto było czekać - kilkanaście podań wymienionych przed polem karnym Bayernu, wymienność pozycji, prostopadłe zagranie de Jonga pokazujące jego niebywały talent i przytomna asysta van de Beeka. Trafienie na pustą bramkę było tylko formalnością. Później już nikt na nic nie czekał. Ajax i Bayern poszły na wymianę ciosów. Dosłownie i w przenośni.

Szalona końcówka: dwie czerwone kartki, dwa rzuty karne i cztery gole

Szaleństwo rozpoczęło się w 80. minucie. Po drodze sędzia pokazał dwie czerwone kartki i na boisku zrobiło się więcej miejsca. Za brutalne wejścia ukarani zostali Maximilian Wober w 67. minucie i Thomas Mueller osiem minut później.

Ajax, by wygrać grupę potrzebował zwycięstwa w tym meczu. Na boisko wszedł więc kolejny napastnik. Ryzyko się opłaciło, bo już w pierwszej akcji Kasper Dolberg wywalczył rzut karny. Tadić z jedenastu metrów uderzył perfekcyjnie i dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Bayernowi wystarczał remis, więc już po czterech minutach, również z karnego wyrównał Lewandowski. Ajax dobił Kingsley Coman. Po podstawowym czasie gry było 3:2 dla Bayernu, a Niko Kovac skakał z radości przy ławce rezerwowych.

Pozostał jeszcze czas doliczony, więc Erik ten Hag, trener Ajaxu wpuścił na boisko kolejnego napastnika. Pięć minut wystarczyło Klassowi-Janowi Huntelaarowi, żeby wykorzystać zamieszenie w polu karnym Neuera i wyłożyć piłkę Nicolasowi Tagliafico. Argentyńczyk pozostał na boisku, mimo rozbitej głowy. Został trafiony korkami przez Thomasa Muellera, za co Niemiec dostał czerwoną kartkę. Kovac już nie skakał, teraz obgryzał z nerwów paznokcie. Kolejnego zwrotu akcji jednak nie było. Zwyczajnie zabrakło czasu. Bo gdyby mecz trwał jeszcze przez kilka minut, to pewnie któryś z zespołów zdołałby wyjść na prowadzenie. A może skończyłoby się remisem 4:4? Taki to był mecz!

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.