Anderlecht - Bayern 1:2. Lewandowski ma nowy rekord goli. Ale akurat w LM trafiał w 2017 dość rzadko

Pięćdziesiąty gol w 2017 był łatwy: do pustej bramki po podaniu z boku. A cały mecz z Anderlechtem - trudny dla Roberta Lewandowskiego i Bayernu.

Sędzia zagwizdał na przerwę, a kamery zaczęły szukać napastnika z Polski. Schodził do szatni z zagryzionymi ustami i spuszczonym wzrokiem. To był Łukasz Teodorczyk. Zmarnował w pierwszej połowie trzy znakomite sytuacje dla Anderlechtu. Dwa razy trafił w bramkarza Svena Ulreicha, raz uderzył obok bramki. Nie udało się ani po podaniach piłkarzy Anderlechtu, zaskakująco łatwo mijających obronę Bayernu, ani – jak przy trzeciej sytuacji – gdy piłka spadła pod nogi Teodorczyka po niecelnym podaniu Corentina Tolisso.

Bayern brzydko i indywidualnie

Ale Teodorczyk przynajmniej dochodził do sytuacji, wiedział że warto przyspieszać i szukać sobie miejsca w polu karnym, bo może dostać piłkę. Po przeciwnej stronie boiska Robert Lewandowski czekał i nie mógł się doczekać. Bayern grał źle, brzydko, chaotycznie. Nie był drużyną, długo nie umiał zagrozić Anderlechtowi, remis do przerwy zawdzięczał głównie Ulreichowi. Dopiero w drugiej połowie ataki stały się groźniejsze. Pomogła zmiana, wymuszona jeszcze przed przerwą: James Rodriguez za kontuzjowanego Thiago. I kolejna, wymuszona tuż po przerwie: Javi Martinez za Arjena Robbena.

Kontuzja Holendra wydaje się niegroźna, natomiast Thiago być może wypadnie z gry na długo. Jupp Heynckes mówił o "poważnym urazie mięśnia". A Hasan Salihamidzić - o "miesiącach przerwy".

50. gol - formalność

Prowadzenie dał Lewandowski, strzałem z bliska, dopełniając formalności po świetnej akcji właśnie Jamesa i Tolisso. Anderlecht potrafił wyrównać, po asyście Teodorczyka. Ale Bayern odpowiedział drugą bramką, znów po dobrym rozegraniu Jamesa do boku, podaniu Joshuy Kimmicha i uderzeniu Tolisso. I mogły być kolejne gole dla gości, ale tak jak w pierwszej połowie łapał się za głowę Teodorczyk, tak w drugiej Lewandowski.

Pięć goli w LM w 2017. Bywało już 11 w jednym roku

Bardzo chciał kolejnych bramek, próbował  zza pola karnego - z rzutu wolnego w mur – i z bliska – trafił w bramkarza – ale bez powodzenia. Ustanowił w tym meczu swój kolejny rekord: 50 goli w jednym roku. Więcej od niego w wielkiej piłce ma w 2017 tylko Leo Messi, 51. Ale akurat w Lidze Mistrzów rok 2017 jest dla Lewandowskiego dość przeciętnym strzelecko. Zwłaszcza w zestawieniu z kadrą czy Bundesligą, gdzie Robert ma ostatnio więcej bramek niż meczów. W Lidze Mistrzów wiosną strzelał w każdym meczu, w którym zagrał, dwa gole Arsenalowi i jeden Realowi. Jesienią udaje się to rzadziej, Polak ma po czterech meczach dwa gole, oba z meczów z Anderlechtem. Łącznie pięć od początku roku. W 2015 Lewandowski miał w LM aż 11 goli, w 2013 10, rok temu siedem. Taką jesień jak teraz, z dwoma golami, miał w pierwszym sezonie w Bayernie, w 2014.

Przed Bayernem jeszcze jeden grupowy mecz z PSG, ważny jeśli chodzi o honor, nieważny dla układu tabeli. Żeby wyprzedzić PSG i być 11 grudnia losowanym z koszyka zwycięzców grup, Bayern musiałby wygrać różnicą co najmniej czterech goli. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.