Liga Mistrzów. Jak Bayern Monachium liczy centymetry

- Na każdej pozycji mają świetnych piłkarzy. To może najlepiej wykonujący stałe fragmenty gry zespół w Europie - mówił Pep Guardiola przed wtorkowym meczem Bayernu Monachium z Juventusem w Turynie. Hiszpan potwierdził także, że wobec problemów we własnym składzie obawia się siły oraz szybkości drużyny mistrzów Włoch.

Philipp Lahm jeszcze potrafił żartować ze swojego niskiego wzrostu przed wtorkowym meczem z Juventusem ("mam 170cm wzrostu, dla mnie ktoś pięć centymetrów wyższy to już gigant"), ale Pep Guardiola na konferencji ostrzegał: "rywale to może najlepiej wykonujący stałe fragmenty gry zespół w Europie". Tak kapitan Bayernu, jak i szkoleniowiec mistrzów Niemiec widzą w tym elemencie znaczną przewagę gospodarzy.

- Sytuacja jest, jaka jest. Nic nie możemy z tym zrobić - z bezradną miną mówił Guardiola. - Popatrzcie, jak rosłych piłkarzy ma Juventus. A u mnie środkowym obrońcą jest Joshua Kimmich (176cm wzrostu - przyp. red.). Tasci i Benatia nie grali ostatnio zbyt wiele. Musimy unikać sytuacji w których oddajemy rywalom faule pod naszym polem karnym.

Hiszpan tłumaczył, że Bayern w swoich atakach musi być inteligentny, nie pozwalać rywalom na łatwe przechwyty. W spotkaniu, które będzie bardzo taktyczne i z niewielką przewagą przestrzeni najbardziej może liczyć się to, który zespół stworzy sobie przewagę dryblingiem w grze jeden na jednego. Dlatego Guardiola nie mówił najwięcej o duecie Thomas Mueller-Robert Lewandowski, który strzelił w tym sezonie 39 goli, ale wspominał o swoich skrzydłowych.

- Arjen Robben nie strzelił ostatnio żadnego gola, ale to były jedne z jego najlepszych meczów w sezonie. Spisał się świetnie w drugiej połowie z Darmstadt, gdzie ustawiłem go w środku pola. Miał stwarzać przewagę dryblingiem w starciach z defensywnymi pomocnikami, co mu zresztą bardzo dobrze wychodziło - mówił Guardiola i cieszył się z tej dodatkowej opcji.

W tym kontekście odnosił się do półfinału z zeszłego sezonu Ligi Mistrzów, gdy Bayern przegrał w Barcelonie (0:3). - Wtedy mieliśmy tylko jednego piłkarza zdolnego do zrobienia przewagi dryblingiem, teraz mamy Robbena, Ribery'ego, Costę, Comana i Goetzego - ostrzegał Guardiola. I widać było, że choć o defensywę się martwi, to najważniejszy ma być atak. Jeden gol strzelony w Turynie może zrobić olbrzymią przewagę przed rewanżem. - Mamy w pamięci to, że drugi mecz gramy u siebie - zaznaczał Lahm.

- To prawda, że kontuzje są przedmiotem dyskusji w drużynie, ale polegamy na trenerze. On musi wybrać odpowiednich piłkarzy oraz taktykę, by jutro wygrać - dodawał Lahm. Kapitan Bayernu zaznaczał, że największa przewaga Juventusu - wzrost i siła - jest do zatrzymania, choć w inny sposób niż przy samych stałych fragmentach gry. Znów ma się przydać umiejętność wysokiego pressingu, doskoku do rozgrywających w każdym momencie, gdy piłkarze "Starej Damy" będą próbowali ruszyć z kontrą.

Największą obawą Bayernu jest Mario Mandżukić - żądny rewanżu Chorwat, którego Guardiola pozbył się po pierwszym sezonie w Monachium. - Jeśli on wystąpi w pierwszym składzie, to spodziewam się wysokiego pressingu Juventusu - mówił Hiszpan. - To będzie miłe spotkanie, Mandżukić był bardzo pomocny w sezonie, gdy wygraliśmy ligę, Puchar Niemiec i Bundesligę - chwalił rywala Lahm. Ale Mandżukić grał ostatnio niewiele, w nowym roku wystąpił ledwie cztery razy i nie strzelił gola. Włoska prasa sugeruje, że i tak Massimiliano Allegri wystawi go w ataku razem z Pablo Dybalą, by Chorwat mógł zemścić się na Guardioli.

- Do Monachium chcemy wrócić z szansą awansu - mówił dosyć ostrożnie Guardiola. Oprócz siły Juventusu chwalił szybkość zespołu, tłumaczył też, że ze względu na jakość rywala on i jego sztab myśleli o innym niż zwykle planie na wtorkowy mecz. Na pewno to w jego składzie jest więcej znaków zapytania i to nie takich, którymi zamartwiałby się Allegri, jego najbliższy przeciwnik w tym starciu przy zielonej szachownicy.

Jak oni się zmienili! Część 1: Gwiazdy Bayernu Monachium [ZDJĘCIA]

Zobacz wideo

źródło: Okazje.info

Kto awansuje do kolejnej fazy LM?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.