Dariusz Mioduski udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej", w którym przyznał się do dwóch błędów, które przyczyniły się do odpadnięcia przez Legię z europejskich pucharów. - Podjęliśmy dwie błędne decyzje. Pierwsza to pozostawienie na stanowisku Deana Klafuricia. Postąpiłem wbrew intuicji. Po drugie, nie powinienem był pozwolić, by tak niedoświadczony szkoleniowiec, w takim momencie, zmieniał system gry - powiedział Mioduski. Prezes mistrzów Polski zapewnił, że gdyby jego drużyna pozostała przy ustawieniu z czterema obrońca, zagrałaby w fazie grupowej europejskich pucharów.
Dariusz Mioduski: Od pięciu lat nie wyjąłem z Legii ani złotówki
Mioduski wypowiedział się także na temat finansowania warszawskiego klubu. - Włożyłem w Legię bardzo dużo pieniędzy. O wiele więcej, niż się spodziewałem. Między innymi dlatego postanowiłem sam zająć się zarządzaniem. Dziś nie prowadzę aktywnie innych biznesów, a w Legii nie pobieram wynagrodzenia - od pięciu lat nie wyjąłem z klubu ani złotówki - stwierdził.
Dariusz Mioduski: Legia jest młoda i polska, a nie portugalska
Piłkarze Legii przygotowują się obecnie do rundy wiosennej Ekstraklasy. Przerwę zimową mistrz Polski spędza w tabeli na drugim miejscu. Do prowadzącej Lechii Gdańsk legioniści tracą trzy punkty. Prezes Mioduski nie zgadza się z zarzutem, jakoby zespół za kadencji Ricardo Sa Pinto stał się "portugalski". - Cafú był już wcześniej ściągnięty. Więc jest ich trzech. W składzie liczącym 30 zawodników, to daje 10 procent. A ilu mamy młodych Polaków? Legia jest młoda i polska, a nie portugalska.
Prezes stołecznego klubu skomentował także sytuację Arkadiusza Malarza. Doświadczony bramkarz nie pojechał na zgrupowanie z pierwszą drużyną. - Arek dostał informację, że jest dla nas ważny, i że będzie na niego czekało miejsce w naszych strukturach - tłumaczył Mioduski.