Wisła Kraków. Większość piłkarzy o finansowej odsieczy dowiedziała się z Internetu. "Ufamy Kubie Błaszczykowskiemu" - mówią zawodnicy

Według ustaleń Sport.pl grupa piłkarzy Wisły Kraków zdecydowała, że jeżeli do 16 stycznia klub nie prześle na ich konta zaległych pensji, to ci złożą wnioski o rozwiązanie kontraktów. W nadchodzącą środę zespół mógłby stracić nawet dziesięciu zawodników. Na początku tygodnia ma jednak przyjść finansowa odsiecz zorganizowana przez Jarosława Królewskiego.
Zobacz wideo

Wisła Kraków zalega piłkarzom łącznie ponad 7 mln zł. Kilka dni temu dług powiększył się o kolejny milion, bo na początku roku zawodnicy wystawili klubowi faktury za grudzień. Jeśli do 16 stycznia, czyli do najbliższej środy, „Biała Gwiazda” nie ureguluje części zaległości, piłkarze zgodnie złożą pisma o jednostronne rozwiązanie kontraktów. W ostatnich dniach do cierpliwości nie przekonało ich ani spotkanie z prezesem Rafałem Wisłockim i Bogusławem Leśnodorskim, ani przelewy na pięć tysięcy złotych, które dotarły do nich w piątek. Nastroje poprawiła dopiero zapowiedź finansowej odsieczy zorganizowanej w ostatniej chwili przez Jarosława Królewskiego i Kubę Błaszczykowskiego, która ma nadejść na początku tygodnia.

Kto odejdzie, kto zostanie?

W piątek poinformowaliśmy, że Wisła niemal na pewno straci dwóch kolejnych zawodników. Po Zdenku Ondrasku, Zoranie Arseniciu, Dawidzie Korcie i Jakubie Bartkowskim decyzję o tym, żeby szukać nowego pracodawcy, podjęli Tibor Halilović i Marko Kolar. Obaj kontrakty z Wisłą rozwiązali w poniedziałek, ale mimo to wciąż tliła się nadzieja, że klubowi uda się dojść z nimi do porozumienia. Kluczową rolę miałby odegrać menadżer Halilovicia, Kolara i Arsenicia Branko Hucika z którym w kontakcie pozostaje Wisłocki. Chorwaccy piłkarze w środę nie stawili się jednak na treningu, a o swoich planach poinformowali trenera Macieja Stolarczyka. Na początku tygodnia sytuacja być może ulegnie zmianie, bo Halilović i Kolar nie narzekają na zbyt wiele ofert. Pod znakiem zapytania stoi także sytuacja Vullneta Bashy.

Piłkarze poczekają do środy

Odejście kilku zawodników wydawało się jednak tylko wierzchołkiem góry lodowej. Według ustaleń Sport.pl grupa piłkarzy Wisły zdecydowała, że jeżeli do 16 stycznia na ich kontach nie pojawi się co najmniej kilka zaległych pensji, to zgodnie wyślą do siedziby PZPN pisma o jednostronne rozwiązanie kontraktów. Żadnego wrażenia na wiślakach nie zrobiło niedawne spotkanie z prezesem Rafałem Wisłockim i Bogusławem Leśnodorskim, ani też pięć tysięcy złotych, które zostało przelane na konta ze zbiórki kibiców i Jarosława Królewskiego. – Kasa do nas dotarła. Szanujemy każdy grosz i czujemy radość, ale pięć tysięcy niczego nie zmienia. Nie możemy wierzyć tylko na słowo – mówił nam w piątek wieczorem jeden z zawodników.

W gronie wiślaków, którzy w środę będą mieli prawo do rozwiązania kontraktów, są: Jakub Bartosz, Rafał Pietrzak, Maciej Sadlok, Mateusz Lis, Rafał Boguski, Marcin Grabowski, Matej Palcic, Michał Buchalik, a także 16-letni bramkarz Akademii Michał Kot. Spośród kluczowych zawodników wezwań do zapłaty nie złożyli Paweł Brożek i Marcin Wasilewski.

Królewski i Błaszczykowski zmieniają sytuację

Sytuację całkowicie zmieniła deklaracja Królewskiego, który w programie „Stan Futbolu” poinformował, że on, Jakub Błaszczykowski, a także trzeci, nieznany z nazwiska inwestor, złożą się po 1,3 mln zł na ratowanie Wisły. 4 mln zł, które klub ma mieć do dyspozycji już w poniedziałek, pozwolą na spłacenie zaległości wobec piłkarzy, którzy wciąż są w drużynie.

Jak tłumaczy jeden z wiślaków, zespół o pieniądzach dowiedział się z Internetu. – Nikt nam o całej sprawie nie powiedział. Jeżeli jakąś informację miała Rada Drużyny, to widocznie postanowiła nam nic nie mówić, żeby nie robić nadziei – powiedział piłkarz. Taką wersję zdarzeń potwierdził nam prezes Rafał Wisłocki. – Tak czy inaczej najbardziej cieszy nas wieść, że zaangażował się w to Kuba. To osoba godna naszego zaufania – dodał zawodnik.

Największy dług Wisła ma wobec Ondraska

Najwięcej, bo ok. 350 tys. zł, krakowski klub musi zapłacić Zdenkowi Ondraskowi, który nie jest już zawodnikiem Wisły. Czech postanowił nie przedłużać wygasającego kontraktu i w ubiegłym roku podpisał umowę z FC Dallas. To właśnie on miał najwyższe wynagrodzenie przy Reymonta. – Na razie chcę dać Wiśle trochę czasu, ale nie mogę odpuścić kasy. Do tej pory czekałem, liczyłem, że jakoś się wszystko ułoży. Mówią, że ci z dobrym sercem muszą mieć twardy tyłek. To prawda, przekonałem się o tym – mówił niedawno Sport.pl Ondrasek. W naszej rozmowie nie wykluczył także, że sprawa zaległości ostatecznie wyląduje w FIFA.

Walka o być, albo nie być

Niewiele mniej niż 30-lakowi Wisła zalega innemu liderowi zespołu, który także ostatecznie pożegnał się już z klubem z Reymonta. Zoran Arsenić również czeka na 320 tys. zł, ale jeżeli nawet otrzyma je w poniedziałek czy wtorek, to i tak zostanie zawodnikiem innego zespołu. Prawdopodobnie Legii Warszawa z którą od kilku dni rozmawia jego agent Branko Hucika.

Do tej pory w klubie w całości spłaceni zostali tylko trzej zawodnicy: Kamil Wojtkowski, Jesus Imaz i Martin Kostal, który pieniądze otrzymał pod koniec tygodnia. Według doniesień Michała Treli z „Przeglądu Sportowego”, w sobotę Hiszpan złożył kolejne wezwanie do zapłaty. Pozostałym piłkarzom krakowski klub zalega średnio między 150, a 200 tys. zł.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.