Wisła Kraków. Była prezes klubu Marzena Sarapata zarabiała co miesiąc 45 tys. zł. Na początku jej pensja była czterokrotnie niższa

Według ustaleń Sport.pl na konto byłej prezes Wisły Kraków Marzeny Sarapaty co miesiąc wpływało 45 tys. zł netto. W lipcu 2017 roku Rada Nadzorcza przyznała jej aż czterokrotną podwyżkę. W ostatnich miesiącach na Reymonta działaczka zrzekła się jednak kilku pensji.
Zobacz wideo

Ile w rzeczywistości zarabiała Marzena Sarapata? To jedno z najczęściej zadawanych przez kibiców pytań. Temperaturę wokół wypłat byłej prezes podgrzały słowa członka zarządu Towarzystwa Sportowego Łukasza Kwaśniewskiego, który na konferencji prasowej przyznał, że w 2018 roku zarządowi klubu należało się wynagrodzenie w łącznej wysokości 910 tys. zł.

Ostatecznie – jak później uściślono – Sarapata oraz wiceprezesi Damian Dukat i Daniel Gołda pobrali z kasy „Białej Gwiazdy” aż 800 tys. Gołda, który w zarządzie przejął funkcję Dukata, po wypowiedzi Kwaśniewskiego opublikował na Twitterze wpis tłumaczący, że od sierpnia 2018 roku otrzymał 8612 zł. Kilkaset tysięcy mieli wypłacić natomiast Sarapata z Dukatem.

Czterokrotna podwyżka Sarapaty

Według Sport.pl od lata 2017 roku do sierpnia 2018 Sarapata inkasowała co miesiąc 45 tys. zł netto. Na początku poinformowaliśmy o 36 tys. zł netto (45 tys. zł brutto), ale szybko okazało się, że celowo zostaliśmy wprowadzeni w błąd przez osobę blisko związaną z Radą Nadzorczą, która odpowiadała za podwyżki. Na tak wysoki poziom pensja prezes (oraz Dukata, który także zarabiał 45 tys. zł netto), wskoczyła w połowie 2017 roku, gdy Wisła za 11 mln zł sprzedała Petara Brleka i Krzysztofa Mączyńskiego. Wcześniej ta sama posada zapewniała Sarapacie 12 tys. zł. Decyzję o podwyższeniu wynagrodzenia podpisał Tadeusz Czerwiński. Na tym pułapie wypłaty Sarapaty i Dukata utrzymywały się aż przez rok.

Kilka miesięcy za darmo, a później wypłata 60 tys.

Jak się dowiedzieliśmy, w sierpniu ubiegłego roku Rada Nadzorcza (w skład której wchodzili Czerwiński, Mateusz Stankiewicz i Ludwik Miętta-Mikołajewicz) zdecydowała, że pensja Sarapaty zostanie obniżona do 30 tys. zł netto.

Nieodpłatnie Sarapata miała pracować od października do grudnia. Przed końcem roku postanowiła jednak przelać na swoje konto zaległe pensje, o których poinformował dziennikarz „Sportu” Mateusz Miga. 60 tys. zł zostało pobrane na poczet zajęcia komorniczego, które prawdopodobnie było efektem niepłacenia podatku VAT. Według tych danych Sarapata podczas pracy w zarządzie Wisły – od 26 sierpnia 2016 roku do 22 grudnia 2018 roku – miała zarobić ponad 700 tys. zł.

IKropka i K&A pożegnały się z Reymonta

Sarapata i Dukat wprowadzili na Reymonta swoich bliskich. W tym jednak przypadku byłej prezes i wiceprezesowi nie można postawić żadnych konkretnych zarzutów. Firma IKropka Roberta Czekaja, prywatnie męża Sarapaty, pobierała od Wisły opłatę jedynie za druk magazynu „R22”. – Mój mąż wychodzi na zero. Robi to bardziej z chęci pomocy, niż z chęci zarobku. Właściwie to nie pobiera pieniędzy za robociznę – tłumaczyła nam Sarapata podczas rozmowy, którą przeprowadziliśmy z nią w Krakowie w październiku ubiegłego roku.

Również firma sprzątająca K&A, współwłasność partnerki Dukata Angeli Poznańskiej nie zarabiała na stadionie kroci. – Stawki jakie jej zaoferowano były rynkowe. Poprzednia firma nie wywiązywała się solidnie ze swoich obowiązków i klub postanowił zatrudnić K&A. Do jej pracy zarzutów nie było – tłumaczy jeden z pracowników Towarzystwa. Mimo to umowa z K&A również była jedną z pierwszych którą nowe władze Wisły chciały rozwiązać. Udało się to zrobić w piątek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.