Maciej Terlecki: - To takie zbliżenie się w stronę pięknej idei, że w klubach Ekstraklasy najchętniej powinni grać młodzi, polscy piłkarze. Najlepiej kilku, najlepiej wychowanków tego klubu, lub chociaż osób z regionu, które się oczywiście mocno z drużyną identyfikują. Tylko jak trener potem wystawi takich młodzianów i dostanie z nimi piątkę w łeb, to każdy będzie się zastanawiał, co on wymyślił i po co mu to było? Dlaczego nie mógł zagrać tymi doświadczonymi. Wynik zawsze kształtuje opinię. Oczywiście w drugą stronę też to działa. „To mógł wziąć młodych i przegrać nawet 0:5” – słyszę, jak porażkę odnoszą ci sprawdzeni.
Proszę mi wierzyć. Znam prawie wszystkich trenerów Ekstraklasy i każdy chciałby, żeby ten młodzieżowiec, wychowanek u niego grał. Każdy mu kibicuje i go dopinguje, ale nikt nie nadstawi karku za tych młodych ludzi, bo każdy na już potrzebuje wyników, bo ma pracę i rodzinę na utrzymaniu.
- Jak Polacy są lepsi od cudzoziemców, to niech to pokazują. Nikt przecież nie ściąga zawodników zagranicznych, bo ma taki kaprys. Jak w Legii są lepsi od Carlitosa, Cafu to niech grają. Przecież trener nie będzie postępował wbrew logice i wstawiał na boisko tych, co sobie na nim radzą gorzej. W Górniku Zabrze Marcin Brosz jest trochę zmuszony do gry młodzieżą, bo nie ma innych graczy.
- Żurkowski pod względem motoryki i siły pewnie by sobie w pierwszej reprezentacji poradził. Trochę mu brakuje, jeśli chodzi o technikę. To nie jest ktoś, kto poprowadzi grę. To bardziej „szóstka”. W Zabrzu sporo osób, z którymi rozmawiałem, ma na ten temat podobne zdanie. On będzie dobrym rzemieślnikiem, ale pewnego poziomu nie przeskoczy. Jakby połączyć go z Sebastianem Szymańskim, który dysponuje dobrą techniką, to wtedy mogłoby z tego wyjść coś ciekawego. Na chwilę obecną trzeba zastanowić się, czy Żurkowski może dać coś więcej w seniorskiej kadrze niż gracze, którzy występują tam jako defensywni pomocnicy? Nie sądzę!
- To zawodnicy, którzy w większości nie zagrali nawet całego meczu towarzyskiego w dorosłej reprezentacji. Na razie nie dostali w niej szansy. Ktoś, kto idzie do pierwszej kadry musi mocno się wyróżniać, zmieniać oblicze tego zespołu. Patrząc na piłkarzy z naszej ligi, którzy grają w młodzieżówce, na dzień dzisiejszy nie sądzę, by któryś z nich mógł coś takiego zrobić.
- Na co dzień od lat mam styczność z młodzieżowa piłką i potęguje się we mnie wrażenie, że jest duża różnica w tym jak zawodnicy są przygotowani do gry. Jest lekki kryzys, a za chwilę możemy mieć problem. Teraz, to już nawet u młodych chłopaków chodzących na treningi widać, że jak jest zimno, to mama zamiast ubrać syna cieplej wymyśla, że katarek może mieć, a na mrozie czy w deszczu się nie gra. A potem, przepraszam, czy taki zawodnik w kontrakcie będzie miał, że poniżej 3 stopni nie wyjdzie na boisko?
- Ten sukces kadry Marcina Dorny to był już 6 lat temu. Cieszę się, że teraz znakomity wynik osiągnęła reprezentacja Michniewicza. Szkoleniowiec ma piłkarzy na dobrym poziomie. Nawet ci mniej grający za granicą są często lepiej przygotowani do meczów niż nasi ligowcy. Tam treningiem z najlepszymi można zmęczyć się bardziej niż u nas spotkaniem. Wie to pewnie Grabara czy Kownacki.
- Jak będzie się dalej dobrze prezentował, to Brzęczek na pewno po niego sięgnie, ale podejrzewam, że tylko w sytuacji, kiedy ten będzie miał realną szansę grania lub będzie chociaż pierwszym, drugim czy trzecim wchodzącym do gry. Jeżeli ma tylko przejechać się na zgrupowanie, by poczuć jego atmosferę, to jest bez sensu. Co tacy piłkarze mają poczuć? Zapach hotelu? Czy mają być towarzyszem do dziadka? Co to zmieni w ich umiejętnościach, że zjedzą kotleta z Lewandowskim? Podejrzewam, że dużych rozterek Michniewicz i Brzęczek na razie mieć nie będą, bo nie mamy piłkarza, którego już musiałby mieć u siebie pierwszy selekcjoner. Jeżeli jest natomiast możliwość, żeby ucieszyć kibiców młodzieżówki i powalczyć o wynik na ME, to trzeba to zrobić. Chociaż będzie niezwykle trudno. Trudne zadanie czeka też ekipę Jacka Magiery. Jak komentowałem mecze młodych piłkarzy Holandii czy Niemiec, to tam walka szła na noże. Oni sprawiali wrażenie jakby byli ze dwa roczniki wyżej. No i potem ci Holendrzy naszych rozgromili (Polska przegrała 1:4 - przyp. red.)
- To były inne, dziwne czasy. Teraz zawodnikom wejść do reprezentacji jest o wiele łatwiej. Sporo do powiedzenia mają media, jest taka potrzeba, by tych młodych sprawdzać, jest więcej nacisków. Wtedy w reprezentacji rządzili starzy. Młody musiał być dwa razy lepszy od starego. Wtedy w ogóle ciężko było młodym graczom. W drużynach, jak trener nie miał jaj, to władzę trzymali najstarsi piłkarze. Taki młodzian musiał mieć charakter. Jak przez to przeszedł, to był na grę w 100% przygotowany. Teraz, jak jest w połowie taki dobry jak zawodnik stary, to już się go przeciska. Do tego jeszcze wszelkie ułatwienia i przepisy, żeby młodzieżowcy grali, takie prowadzenie za rączkę. Czy to komuś posłuży? Jak się taki młody uczciwie nie przebije i trafi na Zachód, to tam się nikt nie będzie z nim pieścił.
Jak byłem w swojej najlepszej dyspozycji, grając w ŁKS-ie czy w Widzewie, to było o mnie cicho. To były lata 1995-2000, myślę, że na kadrę byłem wtedy gotowy. Potem byłem po prostu za słaby i słusznie nikt mnie w biało-czerwonej koszulce nie widział.