Ekstraklasa. W czubie ścisk jakiego nie było od ćwierć wieku. Bez dzielenia punktów też będzie ciekawie

Czwartą Jagiellonię od lidera z Warszawy dzielą tylko dwa punkty. Niemal od ćwierć wieku czołówka ekstraklasy nie była tak wyrównana. Przed startem drugiej części sezonu 2017/18 sprawdziliśmy też, co zajmowane po jesieni lokaty, dawały klubom na zakończenie sezonu.

Legia ma 38 punktów, kolejne ekipy w stawce  - Lech, Górnik i Jagiellonia po 36. Czołówkę zestawienia naszej ekstraklasy po rundzie jesiennej piłkarski kibic zna na pamięć. O kolejności drużyn z miejsc 2-4 musiał zadecydować bilans bramkowy. Tegoroczna tabela najwyższej klasy rozgrywkowej nieco za półmetkiem sezonu jest bardzo spłaszczona. Kibice mogą tylko zacierać ręce. Zwycięstwo lub porażka w pierwszej po przerwie kolejce, może decydować o tym, że podium zmieni się o zupełni. Tak wyrównanej sytuacji nie było nad Wisłą od 23 lat, czyli momentu gdy 1995 roku zdecydowano się na przyznawanie wygrywającym 3 punktów za zwycięstwo.

Trochę jak za Bełchatowa i Polonii

Zaznaczmy od razu, że mówimy tu o wyrównanej sytuacji w TOP 4 ekip z ekstraklasy. Jeśli chodzi o jej liderów ciekawie po zimie było przecież w tamtym sezonie. Lechia Gdańsk z 39 punktami na koncie na miejscu pierwszym była tylko i wyłącznie dzięki lepszemu bilansowi bramek. Druga Jagiellonia, oczek miała tyle samo, ale już strata 4. w zestawieniu Termaliki wnosiła 6 punktów.

Sezon wcześniej różnica na pozycjach 1-4 była jeszcze większa, bo aż 9 punktowa. Nieco analogiczna do obecnej sytuacja miała miejsce niemal 10 lat temu w sezonie 2008/09. Wtedy to liderujący Lech miał tyle punktów co Legia, trzecia Polonia Warszawa traciła do tej dwójki 1 oczko, ale już czwarta w stawce Wisła Kraków trzy.

W sezonie 2006/07 przewodzący w stawce GKS Bełchatów miał 3 punkty przewagi nad Legią, Koroną i Zagłębiem Lubin. Na tym właściwie wyrównane półmetki rozgrywek w epoce wygranych za 3 pkt się kończą. Rzut oka na  historię przerwy zimowej przynosi jeszcze jedną ciekawostkę.

Lider półmetka mistrzem Polski?

Warto sprawdzić czy liderowanie na koniec roku kalendarzowego przekładało się na mistrzostwo Polski. Tu prześledziliśmy 10 ostatnich lat. Wnioski?

W większości przypadków radość na zimę nie oznaczała świętowania latem. Tak było szczególnie w ostatnich latach gdzie po triumfach na półmetku Lechii i Piasta, na końcu cieszyła się Legia. Wcześniej, gdy to warszawianie byli najlepszą drużyną w grudniu, w czerwcu szampany otwierał Lech. W roku 2014 i 2013 ekipa z Łazienkowskiej do końca nie wypuściła z rąk jesiennej zaliczki, podobnie jak Śląsk w swym mistrzowskim i równym sezonie. W 2008, 10 punktów przewagi po zimie, nie roztrwoniła też krakowska Wisła.

Mistrzowie PolskiMistrzowie Polski Sport.pl

Ścisk też w środku

Wracając do teraźniejszości wypada jeszcze odnotować wyrównaną sytuację w dalszej części klubowej klasyfikacji. Nigdy bowiem, przy obecnej punktacji za zwycięstwo, ósma drużyna 1. części sezonu nie traciła do lidera tak mało  jak obecnie. 7 punktów ósmej Wisły Kraków to wynik, który można zmienić raptem w 3 mecze. Dla porównania w ciągu ostatnich 5 lat, ta różnica była zawsze dwucyfrowa. To sprawi, że najbliższe dwa miesiące będą mocno emocjonujące jeśli chodzi o walkę o grupę mistrzowską i spadkową. Przypomnijmy, że w tym sezonie podziału punktów po części zasadniczej nie będzie.

- Kiedyś podział punktów był elementem mającym wyrównać tabelę po tym podziale, by atrakcyjność rozgrywek była większa. Bez tego przeliczenia punktów jednak wciąż mamy emocje. Według mnie liga wyrównuje się coraz bardziej, a poziom rośnie. Szykuje się niezwykle ciekawy sezon – podsumował nam Marcin Animucki, prezes Ekstraklasy SA.

Ekstraklasa. Legia się zbroi. Czy ma już zespół na miarę mistrzostwa?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.