Poufny list do klubów ekstraklasy ws. reformy: "Opamiętajcie się, nie róbmy wojny polsko-polskiej"

Dotarliśmy do poufnego listu, który szef Rady Nadzorczej Ekstraklasy S.A. napisał do szefów ligowych klubów ws. reformy rozgrywek. Maciej Wandzel prosi przeciwników reformy o opamiętanie i niewszczynanie wojny polsko-polskiej.

List nosi datę 11 kwietnia, a we wstępie jest wyraźnie napisane, że jednym z powodów jego napisania jest artykuł Sport.pl  , w którym napisaliśmy, że niektóre kluby ekstraklasy są przeciwne zaproponowanej reformie rozgrywek w jej obecnym kształcie i zamierzają ją obalić. Inicjatorom rokoszu nie podoba się m.in. wydłużenie sezonu ligowego do 37 kolejek, podział na grupę mistrzowską i spadkową po sezonie zasadniczym złożonym z 30 meczów oraz przede wszystkim tryb wprowadzenia samych zmian.

Ich zdaniem o tak złożonej reformie powinny zadecydować wszystkie kluby, a nie jedynie siedmioosobowa rada nadzorcza spółki. W tej sprawie przedstawiciele rokoszan chcieliby zwołać Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy.

Decyzje podejmowano z tylnego fotela

We wspominanym poufnym liście, obecny przewodniczący RN, czyli Maciej Wandzel z Lecha Poznań, zaczyna od krytyki poprzednich władz Ekstraklasy, pisząc: " Nasza spółka jeszcze rok temu była w niezwykle trudnej sytuacji. Ocieraliśmy się o utratę płynności, zmniejszenie wypłat dla klubów, angażowaliśmy się w nierentowne projekty, mieliśmy wygasające lub niebawem kończące się kluczowe kontrakty. Byliśmy w stanie zimnej wojny z PZPN i nie mieliśmy żadnego wpływu na jego działania i decyzje. Co więcej, to działacze byłego Zarządu PZPN z tylnego fotela podejmowali decyzje w spółce".

Potem Wandzel przechodzi do wyliczenia sukcesu obecnych władz, czyli m.in. przedłużenia umowy ze sponsorem strategicznym o kolejne dwa lata na lepszych warunkach, przedłużenia kontraktu na prawa medialne, co da 43 mln zł więcej w stosunku do obecnego kontraktu przez kolejne dwa lata oraz poprawę stosunków z PZPN.

Reforma tylko na rok?

Szef RN Ekstraklasy SA przyznaje, że zaproponowana reforma rozgrywek miała tak zwolenników, jak i przeciwników, ale w końcu trzeba było podjąć trudną decyzję "za" czy "przeciw". Wandzel pisze: "Zgodziliśmy się na reformę, z zastrzeżeniem, że jest to rok pewnego testu. W maju 2014 przeanalizujemy skutki wprowadzonych rozwiązań i zdecydujemy, czy projekt wart jest kontynuowania, czy też się nie sprawdził".

Zdaniem przedstawiciela Lecha Poznań wbrew temu, co podnoszą przeciwnicy reformy, o zgodę na nią nie trzeba było pytać wszystkich klubów ekstraklasy. Założyciele spółki już przy jej tworzeniu byli bowiem świadomi " że nie we wszystkich ważkich decyzjach możliwa będzie jednomyślność". Stąd odpowiednie zapisy w statucie

Nie róbmy wojny polsko-polskiej

Na koniec Maciej Wandzel upomina przeciwników reformy: "Kolegów inicjujących (jak to nazwano w prasie rokosz) przestrzegam przed wprowadzaniem do naszej spółki standardów żywcem wyjętych z polityki partyjnej . (...) Zwracam kolegom uwagę, aby opamiętali się również dlatego, że medialne kwestionowanie mandatu władz Spółki obniża ich wiarygodność biznesową. (...) Proponuje też ograniczenie publicznych wypowiedzi i nie dawanie taniej pożywki niektórym mediom(...) Alternatywnie możemy zafundować sobie wojnę polsko-polską.

Przewodniczący Rady Nadzorczej Ekstraklasy SA zapowiada również, że poprosi zarząd ligi o spotkanie ze wszystkimi klubami, gdzie będzie można podyskutować o zaistniałej sytuacji.

Ciekawostką jest fakt, że pod listem do klubów ręcznie nie podpisał się Maciej Wandzel. Z jego upoważnienia uczyniła to Marta Zielińska, specjalistka ds. administracji w Ekstraklasie S.A.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.