Krzysztof Piątek ma charakterystyczną cieszynkę, ale w przeszłości inni piłkarze mieli przez nią problemy

Pistolety do skutecznego napastnika pasują jak ulał. Krzysztof Piątek spontanicznie wymyślił cieszynkę, która szybko do niego przylgnęła i stała się znakiem rozpoznawczym. Nawiązują do niej w gazetach i śpiewają o niej kibice. - Głosy krytyczne pewnie się pojawią, ale są na wyrost i raczej nie u nas w Polsce, bo nie mamy nasilonych problemów społecznych związanych z bronią, jakie widać choćby w USA - uważa Marek Buklarewicz z agencji marketingowej "Arskom".
Zobacz wideo

Pierwsza piosenka fanów Milanu o Krzysztofie Piątku: w najważniejszym momencie kibice podnoszą ręce, formują pistolety, krzyczą „Piątek” i strzelają w niebo „puf, puf, puf”. Zdjęcie Piątka z Tiemoue Bakayoko – obaj pozują z pistoletami. Zdjęcie z polskimi dziennikarzami - wszyscy z pistoletami. Fani gry FIFA piszą do jej twórców, by w kolejnej wersji koniecznie dodali możliwość „strzelania z rewolwerów” po zdobytej bramce. KFC nawiązuje do tego w internetowym spocie. Klubowa wigilia Genoi – Piątek pozuje z pistoletami na wodę. Środowa okładka „La Gazzetta dello Sport”, a na niej „Il Pistolero” ze swoją charakterystyczną cieszynką po drugim golu strzelonym Napoli. Szaleństwo trwa.

Włosi kochają bomberów

- Sukces tej cieszynki wynika przede wszystkim z tego, że Piątek często ją ostatnio prezentuje. W cieszynce ważne jest to, żeby była oryginalna, była znakiem rozpoznawalnym dla danego piłkarza. Wszyscy wiedzą jaką cieszynkę ma Cristiano Ronaldo, co wcześniej po golach pokazywał Gareth Bale. To wartość dodana dla zawodnika – mówi Marek Buklarewicz odpowiedzialny za współpracę ze sportowcami i influenceramiw agencji marketingowej „Arskom”.

Piątek wyciągnął pistolety dopiero we Włoszech. Na boiskach Ekstraklasy tego nie robił, chociaż okazji nie brakowało, bo w ostatnim sezonie strzelił dla Cracovii 21 goli. Jeśli wierzyć Piątkowi, na taki sposób cieszenia się z goli wpadł spontanicznie. - Po drugiej bramce w Coppa Italia biegłem, chciałem się cieszyć i tak to wyszło. Jak przyszedłem do Genoi, to wszyscy wołali do mnie: "bomber". Gdzieś mi się to skojarzyło z bombową cieszynką i pokazałem te pistolety. Wyszło nieźle – tłumaczył w „Przeglądzie Sportowym”.

Piątek jest kolejnym piłkarzem w Serie A cieszącym się z bramek w ten sposób. Wcześniej za karabin maszynowy po strzelonych golach chwytał Gabriel Batistuta. W latach ’90 jego cieszynka była czymś nowym i pomimo braku social mediów udało się ją spopularyzować. Nie zabrakło naśladowców, jak choćby Ronaldinho, Robbie Keane, który serię strzałów z pistoletów poprzedzał efektownymi saltami, Kostas Mitroglu czy Robert Earnshaw.

- Jest na pewno charakterystyczna, inna niż standardowe, trochę podobna do tej Lewandowskiego ze skrzyżowanymi rękami, z tym, że bardziej efektowna. Co ważne, jest też łatwa do odtworzenia chociażby przez dzieciaki – tłumaczy jej sukces Buklarewicz.

Bayern zabronił takiej cieszynki Medhiemu Benati, a Cavani obejrzał za to żółtą kartkę

Cieszynkę Piątka skrytykował kilka miesięcy temu były burmistrz Genui. Marco Doria stwierdził, że ruch rękami, który wykonuje polski napastnik przypomina łamiący się most, a więc nawiązuje do sierpniowej tragedii w ich mieście. W wyniku zawalenia się wiaduktu w Genui zginęły 43 osoby. Kibice Genoi bronili Piątka tłumacząc, że burmistrz ma tak bujną wyobraźnię, bo jest kibicem Sampdorii i zwyczajnie zazdrości im tak skutecznego napastnika. 

Ale cieszynka Piątka może w przyszłości przeszkadzać nie tylko kibicom rywali. Władze piłkarskie w Europie walczą z każdym zachowaniem lub gestem piłkarzy, który może wywołać przemoc wśród kibiców. Francuski sędzia, Nicolas Rainville uznał, że cieszynka Edinsona Cavaniego mogła do tego doprowadzić. Pod koniec 2014 roku, Urugwajczyk wykorzystał rzut karny w meczu z Lens i ciesząc się z bramki uklęknął na jedno kolano i wcielił się w snajpera. Ułożył ręce tak, jakby trzymał broń, przymierzył i nacisnął spust. Sędzia dał mu za to żółtą kartkę, a gdy Cavani się wściekł i go odepchnął, wyjął drugą i wyrzucił piłkarza z boiska. 

Belgijska komisja ligi rozważała w 2011 roku nałożenie pięcioletniego zakazu gry na terenie ich kraju dla Milana Jovanovicia, piłkarza Anderlechtu, który po zdobyciu bramki w meczu z Club Brugge „strzelał” w stronę trybun. Jego zachowanie stało się obiektem dyskusji, w której wielu polityków uznało, że Serb w ten sposób podżegał kibiców do nienawiści. Z propozycją pięcioletniej kary wyszedł belgijski rząd. Ostatecznie Jovanović nie został potraktowany tak surowo, a dwa lata po tym incydencie zakończył karierę.

Podobnemu zamieszaniu przeciwdziałał Bayern Monachium. Medhi Benatia tylko raz cieszył się z gola w ten sposób. – Gdy zdobywałem bramki dla AS Romy często cieszyłem się strzelając z karabinu. Przynosiło mi to szczęście, ale Bayern poprosił, żebym przestał to robić – mówił w wywiadzie. Gdy Marokańczyk opuścił Monachium i wrócił do Serie A znów po strzelonych golach wyciągał broń. Co ciekawe, strzelał m.in. do swoich byłych kibiców z Romy. We Włoszech taki sposób cieszenia się z gola nikomu nie przeszkadza.

- Korelacja napastnika strzelającego gole na boisku ze strzelaniem z broni jest bardziej lifestylowa, niż nawołująca do agresji. Kary za takie zachowanie są, moim zdaniem, pewnym nadużyciem. Głosy krytyczne pewnie będą się pojawiać, ale raczej nie u nas w Polsce, gdzie nie mieliśmy problemów społecznych z bronią. Co innego w USA, tam mogłoby to zostać gorzej odebrane. W Polsce nadal łatwiej powiązać tę cieszynkę ze strzelaniem goli niż ze strzelaniem do ludzi – twierdzi Buklarewicz.

Krzysztof Piątek nie namawia do agresji

Przykład Stanów Zjednoczonych jest trafny. NFL, największa zawodowa liga futbolu amerykańskiego już blisko dwa lata temu jasno określiła w jaki sposób można cieszyć się ze zdobytych punktów. Władze NFL mają reputację niezwykle drobiazgowych i te zasady tylko to potwierdzają. Jeden z najważniejszych zakazów dotyczy „strzelania z broni”. Bezpośrednią przyczyną do wprowadzenia takiego obostrzenia było zachowanie Briana Rolla, zawodnika Eagles, który po zdobyciu punktu w meczu z New York Giants cieszył się strzelając z karabinu maszynowego. Został za to ukarany grzywną 10 tys. dolarów. W zapisie uwzględniono też zakaz strzelania z łuku, jak robił to Josh Norman. Kolejny zawodnik, który sporo zapłacił za swoją radość.

Zdecydowana większość kibiców uznała, że karanie zawodników za coś takiego to spora przesada. Nikt nie wiązał takiego zachowania z konkretnym przesłaniem. W cieszynce Krzysztofa Piątka też trudno dopatrzeć się namawiania do zbrodni czy podżegania do agresji. 

Inaczej było w przypadku Aleksija Spiridonowa, rosyjskiego siatkarza, który podczas meczów wielokrotnie prowokował swoich rywali. W meczu z Polską podczas mistrzostw świata w 2014 roku, wykonał identyczny gest jak chociażby Robbie Keane. Skierował pistolety w stronę polskich kibiców, co doprowadziło do zamieszania i chwilowego przerwania meczu. Spiridonow został ukarany czerwoną kartką. Po turnieju nazwał Polskę „zepsutym narodem z jadowitym językiem”, a już wcześniej skarżył się na to, jak reprezentacja Rosji została przyjęta podczas turnieju. – Graliśmy wkrótce po tym jak Krym stał się rosyjski, wydarzenia były świeże. Polacy zachowywali się okropnie, rzucali w naszą stronę obelgami, nie wstali podczas naszego hymnu, inni w tym czasie gwizdali. Całkowity brak szacunku. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z taką nienawiścią – mówił.

Jego zachowanie wzbudziło kontrowersje przede wszystkim dlatego, że wpisane było w znany większości kontekst. Spiridonow z pełną premedytacją skierował pistolety w stronę polskich kibiców. 

„Krzysztof Piątek nie jest kontrowersyjny”

- Ja nie uważam tej cieszynki za kontrowersyjną, ale dużo zależy od marki, która zdecydowałaby się na kampanię. Niektóre firmy komunikują się odważniej, lubią wyrazistych piłkarzy. Pewnie nad wykorzystaniem cieszynki reklamowo poważnie zastanowią się marki kierujące komunikację do dzieci, bo pewnym ryzykiem jest „namawianie” dzieci do strzelania z pistoletu. Ale wyobrażam sobie, że wykorzystują Krzysztofa Piątka jako wzór dla swojej grupy docelowej – mówi Buklarewicz. 

- Ja nie uważam tej cieszynki za kontrowersyjną, ale chodzi jednak o broń, więc dużo zależy od marki, która zdecyduje się na kampanię. Niektóre lubią wyrazistych piłkarzy, trochę odważniejszych. Pewnie nie zdecydują się na to marki chcące dotrzeć do dzieci, bo po co namawiać dzieci do strzelania z pistoletu? – zastanawia się Buklarewicz.

Nasz rozmówca zgadza się, że cieszynka Piątka jest charakterystyczna, łatwa do zapamiętania i odtworzenia, więc wyróżnia polskiego napastnika na tle innych piłkarzy. Mało który zawodnik ma jeden określony sposób cieszenia się z gola. Na myśl przychodzi Cristiano Ronaldo i jego „siii”, ale zdecydowanie trudniej nawiązać do tego mediom czy kibicom. Po meczu z Napoli „La Gazzetta dello Sport” porównała Piątka do Texa Willera, bohatera włoskich komiksów. Willer jest strażnikiem, zawsze ma przy sobie broń, żeby powstrzymać bandytów i złodziei. – Nie marnuje żadnej okazji do zadania ciosu, zawsze wybiera najlepsze rozwiązania. Przypomina Texa Willera – napisała włoska gazeta.

- Najważniejsza zawsze jest postawa piłkarza na boisku. Krzysztof Piątek nie ma wokół siebie żadnych kontrowersji, więc na pewno będzie atrakcyjny dla marek. Należy natomiast pamiętać, że on bardzo szybko wystrzelił i jego sława cały czas jest dość krótka. Dla marek ważna będzie jego rozpoznawalność u przeciętnego kibica, a to daje gra w reprezentacji. Na pewno w ostatnim czasie wzrosła jego popularność, co widać chociażby po wynikach oglądalności ostatniego meczu Serie A podanych przez Eleven.Cieszynka też przekłada się na jego popularność, ale w kontekście wartości kontraktów reklamowych dałbym temu jakieś kilka procent, maksymalnie.To może zadziałać dopiero później, przy wymyślaniu jak ją wykorzystać przy jakiejś kampanii lub reklamie. Na oczekiwania przy negocjacjach pewnie się to nie przełoży, chyba że zgłosi się marka związana z dystrybucją broni i będzie potrzebowała takiego dopasowania wprost – twierdzi dyrektor produktów w agencji marketingowej „Arskom”.

Dopóki Piątek gra we Włoszech nie powinien mieć problemów ze swoją cieszynką. Tam kibice kochają „bomberów”. Trudniej byłoby za oceanem, ale na razie napastnik Milanu do MLS się nie wybiera. - Magazynek mam cały czas naładowany. Jestem głodny bramek – zapewniał w październiku. I nic się w tej kwestii nie zmieniło. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.