Brazylijczyk zagra w reprezentacji Rosji? Ari dla Sport.pl: "W Krasnodarze Jędrzejczyk był najlepszym tancerzem!"

Artur Jędrzejczyk tańczył wszędzie! Znał wszystkie style: latynoski, breakdance. W sumie nie wiem czy był lepszym piłkarzem, czy tancerzem. Ten facet był tak pozytywny, że uśmiechał się nawet kiedy nie grał - mówi Sport.pl Ari, napastnik Lokomotivu Moskwa, który stara się o rosyjski paszport, aby wraz z reprezentacją Rosji wystąpić na Mundialu w 2018 roku.

Sebastian Staszewski: Zagra pan na mistrzostwach świata w Rosji?

Ari: Chciałbym, chociaż na razie przechodzę rehabilitację po kontuzji kolana. Ale zrobię wszystko, aby dostać powołanie. Jeśli przyjdzie, nie zmarnuję swojej szansy.

Od której reprezentacji?

W tej chwili raczej myślę o Rosji. Wydaje mi się, że moja szansa, aby zagrać w Sbornej, jest dużo większa, niż szansa na powołanie do reprezentacji Brazylii. Poza tym znam tutejszą kulturę, język, kraj. W Rosji urodziło się moje dziecko, ja sam mieszkam tu od siedmiu lat. Na razie złożyłem podanie o przyznanie rosyjskiego paszportu. I czekam. Nie chodzi mi nawet o występ na mistrzostwach świata, ale o honor gry w Sbornej.

Powołanie jest bardziej realne, bo reprezentacji Rosji nie byłby pan jedynym Brazylijczykiem? W kręgu zainteresowań trenera Stanisława Czerczesowa są już Guilherme Marinato z Lokomotivu i Mário Fernandes z CSKA Moskwa.

To bez różnicy. O moim powołaniu mówiło się już w 2015 roku, a później za kadencji Fabio Capello. A więc dla mnie to nic nowego.

Rozmawiał pan już z Czerczesowem?

Nie, nigdy. Ale pozdrawiam go!

Jaki wynik na Mundialu będzie dla Rosji sukcesem?

Na ostatnim turnieju w Brazylii Rosji nie poszło zbyt dobrze [Rosja zajęła trzecie miejsce w grupie, za Belgią i Algierią - przyp. aut.]. Teraz sytuacja jest trochę inna, bo Rosjanie będą gospodarzami turnieju. Dlatego musi im pójść lepiej! Myślę, że samo wyjście z grupy nie wystarczy. W zespole jest kilku świetnych piłkarzy i biorąc pod uwagę ich klasę, kadra powinna powalczyć nawet o medal.

Przez cztery sezony występował pan w Krasnodarze, gdzie spotkał pan Artura Jędrzejczyka. Jak pan wspomina Polaka?

W klubie byliśmy razem przez ponad dwa lata. I pamiętam go świetnie. Lubiłem Artura, bo zawsze był pozytywny. Przy nim nie mogłeś być uważany za zabawnego, bo to on przodował w żartach. Jeśli ktoś był jego kolegą, znaczyło to, że ma poczucie humoru. Artur był uśmiechnięty nawet, kiedy nie grał. W Krasnodarze potrafił tańczyć wszędzie – w szatni, w autokarze. Znał wszystkie style: latynoski, breakdance. W sumie nie wiem czy jest lepszym piłkarzem czy tancerzem, haha. Może minął się z powołaniem?

A jakim był zawodnikiem?

Bardzo silny facet, bardzo. Cały czas biegał pod pole karne rywala, aby pomagać pomocnikom. W 2013 czy 2014 roku był ważnym członkiem Krasnodaru. Dopiero później przyszła kontuzja.

Był pan zdziwiony, że Jędrzejczyk zdecydował się na powrót do Polski?

Trochę. Ale rozumiem go. Może chciał być ważniejszym członkiem drużyny? Może oczekiwał większego wsparcia, niż miał w Rosji? Na pewno też nie wyszedł na tym źle pod względem ekonomicznym.

Teraz w Lokomotivie spotkał pan Macieja Rybusa. Zdążyliście się poznać?

Tak, widzieliśmy się kilka razy. Poza tym rozmawiałem o nim z Arturem. Macieja znałem, ale nie osobiście. Kojarzyłem go z ligi, bo przez wiele lat grał w Tereku Grozny. To, co od razu rzuciło mi się w oczy, to, że jest dużo spokojniejszy, niż Artur. Ale myślę, że pomoże naszej drużynie w walce o europejskie puchary.

Zobacz wideo
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.