Argentyna - Belgia. Mecz Higuaina

Po 24 latach Argentyna znów jest w strefie medalowej mistrzostw świata. Zwycięstwo nad Belgią dał jej gol Gonzalo Higuaina. Belgię stać było na dwa groźne, ale niecelne strzały głową.

Dariusz WołowskiDariusz Wołowski Fot. Sport.pl W doliczonym czasie gry Leo Messi przegrał pojedynek sam na sam z Courtoisem, co okazało się gigantycznym impulsem dla apatycznej Belgii, bo chwilę po tym Romero przeżył największe zagrożenie w ciągu 90 minut. Ale przetrwał bez straty gola.

Drużynę Marca Wilmotsa można porównać do boksera, których na początku walki chce zrobić użytek ze swojej przewagi fizycznej. Wyskakuje z narożnika pewny, że wymiana ciosów zbliży go do zwycięstwa, po czym ten mniejszy, ale lepszy, choć lepszy technicznie rywal kontruje go tak skutecznie, że do końca walki nie może pozbierać myśli, znaleźć innego sposobu na rozstrzygnięcie. Zaczyna czekać, czaić się, choć przegrywa i upływ czasu pracuje na jego niekorzyść.

Gracze Marca Wilmotsa wyszli do gry w wielką chęcią i wiarą w siebie, ale nie tylko gol Gonzalo Higuaina uświadomił im, że będzie trudniej, niż się spodziewali. Leo Messi grał świetnie, rozgrywał, podawał, strzelał. Pierwszy raz w tych mistrzostwach, i to w najbardziej odpowiednim momencie dla drużyny był tym piłkarzem co kiedyś, który cały czas uczestniczy w grze. Jego podanie przez pół boiska otwierające drogę do bramki Angelowi Di Marii było genialne. "El Fideo" tego nie wykorzystał, a w 32. min zszedł z kontuzją. To byłby dla Argentyny cios w każdych warunkach, ale dzisiaj nawet tego nie odczuli. Belgowie atakowali schematycznie, Argentyna grała tak, jak jej było wygodnie, pokazując, że mieli rację ci, którzy widzieli ją w roli drugiego faworyta mistrzostw zaraz za Brazylią.

Gol Higuaina był w jakimś stopniu przypadkowy, Di Maria podawał w inną stronę i piłka trafiła do napastnika Napoli po rykoszecie, ale strzał okazał się najwyższej klasy, oddany z trudnej pozycji trochę instynktownie. Instynkt Higuaina zadziałał pierwszy raz w mistrzostwach. Daniel van Buyten nie docenił Argentyńczyka, nie zablokował piłki, sądząc, że poszybuje wysoko, i nieszczęście Belgów się zaczęło. Miał van Buyten okazję do rehabilitacji w 89. min, gdy Fellaini przedłużył piłkę głową, ale wbiegający sam przed Romero stoper Bayernu nie potrafił jej przyjąć, na dodatek odbił ręką.

W 54. min Higuain zdobyłby gola mistrzostw. Poszedł na czterech obrońców, założył siatkę Kompanemu i trafił piłką w poprzeczkę bramki Courtoisa.

Przed meczem Wilmots powiedział, że choć Argentyńczycy mają Messiego, to Belgowie Edena Hazarda. Dla gwiazdy Belgów był to słaby mecz, taki jak dla całej drużyny bezradnej w tym pojedynku. Oceny gry Hazarda dokonał sam trener, zdejmując go w 75. min, gdy drużyna próbowała odwrócić to, co nieuniknione. A nieunikniona była porażka słabszych technicznie Belgów. Okazało się po prawie ćwierćwieczu, że Argentyna może grać w półfinale mundialu bez Maradony. To jest awans firmowany przez Messiego, jej najlepszego gracza w czterech poprzednich meczach, który z Belgami zagrał świetnie tylko 45 minut. Po raz pierwszy w półfinale mistrzostw świata są i Brazylia, i Argentyna. Mogą się spotkać tylko 13 lipca na Maracanie.

Kto wygrywa na boisku, a kto na trybunach? [ZDJĘCIA]

Korzystasz z Gmaila? Zobacz, co dla Ciebie przygotowaliśmy

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.