Pod nieobecność kontuzjowanych graczy Klopp musiał wystawić w składzie trzech graczy, którzy więcej siedzą na ławce, niż grają - Erika Durma, Olivera Kircha i Jonasa Hoffmana. Wszyscy spisali się jednak bardzo dobrze, udanie zastępując gwiazdy zespołu.
Od początku spotkania to goście dyktowali warunki tego meczu i odnieśli całkowicie zasłużone zwycięstwo. Gospodarze zagrali jakby bez wiary we własne siły i choć jako pierwsi mogli wyjść na prowadzenie (w 18. minucie Andre Hoffman trafił w słupek), to większość ich akcji marnował przeważnie Lars Stindl.
Warto zaznaczyć, że przy każdym golu Borussii swój udział miał Henrich Mchitarjan, który zaliczył dwie asysty. Zanim jednak to zrobił, świetnie zapoczątkował akcję, po której pierwszego gola dla gości zdobył Mats Hummels. Tuż przed przerwą Ormianin posłał bowiem dalekiego loba w pola karne, gdzie piłkę głową zgrał jeszcze Sokratis, czym fantastycznie obsłużył nadbiegającego obrońcę Borussii.
Kolejne dwa gole padły w drugiej połowie - w 52. minucie niewidoczny wcześniej Lewandowski, dostał podanie na lewe skrzydło od Mchitarjana i popędził na bramkę rywali. Schodząc do środka, minął po drodze kilku obrońców rywali, i gdy był już naprzeciwko Rona-Roberta Zielera, nie dał mu atomowym strzałem najmniejszych szans. Wynik spotkania ustalił już w doliczonym czasie gry wracający po kontuzji Marco Reus, który po podaniu Ormianina z głębi pola minął bramkarza i z ostrego kąta zmieścił piłkę w bramce.
Po tym zwycięstwie Borussia wciąż jest na drugim miejscu i ma tylko jeden punkt przewagi nad Schalke 04. "Górnicy" wygrali swój mecz z Eintrachtem Brunszwik 3:1, a obie drużyny zmierzą się we wtorek w bezpośrednim starciu w "Revierderby".
Swój mecz wygrał także Bayern, który pokonał FSV Mainz 2:0. Jego przewaga nad Borussią wynosi wciąż 23 punkty.
